Żabi Mnich i Żabi Szczyt Wyżni – wejście, trudności, sporo zdjęć

Okolica Czarnego Stawu pod Rysami pełna jest ciekawych celów na pozaszlakowe wycieczki. Niektóre z nich są łatwe, inne będą wymagać większej sprawności. W ramach tej wycieczki wybieram się na dwa przeznaczone dla co najmniej średnio-zaawansowanych: Żabiego Mnicha oraz Żabi Szczyt Wyżni. Oba zdobywam po niedługich drogach prowadzących od Białczańskiej Przełęczy Wyżniej.

Relacja z (innej) wycieczki na te szczyty dostępna jest również w wersji filmowej. Aby obejrzeć materiał, kliknij tutaj.

Wprost przyznaję, że po ostatnim przejściu z Mylnej Przełęczy na Zawratową Turnię, nabrałem ochoty na kolejne wycieczki w tym stylu. „Jedynkowe” trudności bardzo mi się spodobały, a inne tego typu trasy od dawna miałem wymyślone i wstępnie rozpracowane. A że sprzyjające okno pogodowe pojawiło się już kilka dni później, to nie zastanawiałem się zbyt długo. Wziąłem dzień urlopu i jazda w góry!

Żabi Mnich i Żabi Szczyt Wyżni – podstawowe informacje

Żabi Mnich to strzelisty, mierzący 2146 metrów szczyt położony na tak zwanej Żabiej Grani, którą w rejonie Morskiego Oka prowadzi granica polsko – słowacka. Kawałek dalej, na tej samej grani, znajduje się Żabi Szczyt Wyżni. Ten z kolei wznosi się na wysokość 2259 metrów i z wierzchołka oferuję naprawdę spektakularną panoramę.

Na oba szczyty można się dostać drogami z Wyżniej Przełęczy Białczańskiej. W przypadku Żabiego Szczytu Wyżniego jest to całkiem łatwe, natomiast Żabi Mnich to już cel lekko zahaczający o wspinaczkę. W kwestii wycen: Żabi Szczyt Wyżni ma 0+ (pod sam koniec), Żabi Mnich to solidna, miejscami eksponowana „jedynka”.

Pewnym wyzwaniem jest również samo dotarcie na Wyżnią Przełęcz Białczańską. Znad brzegu Czarnego Stawu pod Rysami prowadzi tam stroma, nieco przepaścista ścieżka z paroma miejscami o trudnościach I. Przy niektórych z nich zainstalowano ringi zjazdowe, które mogą się okazać pomocne, szczególnie przy zejściu w gorszych warunkach.

Wejście na przełęcz zajmuje około 1,5 godziny. Wspinaczka na Żabiego Mnicha to kolejne 15 minut (choć mogą to być bardzo emocjonujące minuty), dotarcie na Żabi Szczyt Wyżni powinno się udać w jakieś 45. Zejścia będą oczywiście nieco krótsze. Wliczając czas potrzebny na dojście do Czarnego Stawu, robi się z tego praktycznie całodniowa wycieczka.

Ze względu na położenie na terenie udostępnionym do uprawiania taternictwa, na oba szczyty można wejść w pełni legalnie. Warunkiem jest dokonanie odpowiedniego wpisu w Książce Wyjść Taternickich. W przypadku tej wycieczki, najlepiej zrobić to na piętrze w Morskim Oku albo przez internet na stronie wspinanie.tpn.pl. Dokonując rejestracji, należy podać swoje dane, liczebność zespołu, wybraną drogę (lub drogi), godzinę wyjścia i czas planowanego powrotu. Po zakończeniu wycieczki, wpis należy wykreślić, zależnie od wybranego miejsca: pisemnie, przez internet lub SMS-em.

W kwestii sprzętu, sam zabierałem tylko kask i zaufane, przyczepne buty. Nie będzie jednak przesadą wzięcie liny, uprzęży i reszty rzeczy umożliwiających choćby zjazd z trudnego miejsca. To wciąż bardziej pozaszlakowa turystyka niż wspinanie, ale jednak dość ambitna turystyka.

Wejście na Żabi Szczyt Wyżni i Żabiego Mnicha – relacja z wycieczki

Dojazd do Palenicy Białczańskiej

W Zakopanem pojawiłem się trochę przed siódmą. Wstałem o 3:20, ogarnąłem parę rzeczy i poszedłem na krakowski dworzec. Stamtąd przyjechałem autobusem wyruszającym o 4:40. Jest piątek, więc mimo wakacji i niezłej pogody, ludzi na pokładzie było niewiele.

Po dotarciu do Zakopanego, przesiadam się na busik do Palenicy, chwilę czekam, a następnie spędzam kolejne pół godziny dojeżdżając pod szlak. Później stoję jeszcze kilka minut przez kasami, by kupić bilet wstępu do parku. Chyba będzie trzeba w końcu przekonać się do kupowania online.

Szlak nad Morskie Oko i Czarny Staw pod Rysami

Przede mną 9 kilometrów asfaltu. Nikt za nim nie przepada, ale cóż, w okolicy Morskiego Oka jest tyle fajnych dróg i szczytów, że mimo wszystko warto. A więc idę, przebijając się przez tłumy i mijając kolejne atrakcje oraz punkty charakterystyczne: Wodogrzmoty Mickiewicza, Włosienicę, leśne skróty, odejścia kilku szlaków. W końcu, po niecałej 1,5 godzinie marszu, docieram nad taflę jednego z najpopularniejszych polskich jezior.

Droga nad Morskie Oko
W drodze nad Morskie Oko.

Bez zbędnych postojów schodzę w stronę brzegu i ruszam oznaczoną na czerwono ścieżką wzdłuż jego wschodniej krawędzi. Mija 10, może kilkanaście minut i docieram do skrzyżowania tras: mogę albo kontynuować spacer przy Morskim Oku, albo zacząć podejście do Czarnego Stawu pod Rysami.

Mięguszowieckie Szczyty
Przejście brzegiem Morskiego Oka ze świetnym widokiem na Mięguszowieckie Szczyty i Mnicha.

Wybieram to drugie. Skręcam w lewo i zaczynam wdrapywać się po kamiennych schodkach. Do pokonania jest niecałe 200 metrów przewyższenia. Niby niedużo, ale i tak potrafi trochę dać w kość. Choć to może dlatego, że poprzednie 2 godziny szedłem łatwą, ledwie wznoszącą się drogą.

Szlak do Czarnego Stawu pod Rysami
W drodze do Czarnego Stawu pod Rysami.

Wejście na Wyżnią Białczańską Przełęcz

Wkrótce docieram nad brzeg. Robię chwilę przerwy, obserwując dalszą trasę. Stąd widzę ledwie jej początek, reszta pokaże się później, pewnie za jakieś kilkanaście minut.

Kończę postój, skręcam w lewo i znów idę chwilę brzegiem jeziora. Póki co, trasa jest zgodna z popularnym szlakiem na Rysy. Wiem, że mam nim dojść niemal na południowo – wschodni kraniec Czarnego Stawu. Tam, chwilę przed miejscem, gdzie zacznie się podejście, należy zejść ze szlaku i skręcić w lewo. W orientacji pomocna jest wyraźna grzęda, kończąca się w pewnej wysokości nad stawem. Dodatkowo, łatwo dostrzec na niej trzy charakterystyczne krzewy kosodrzewiny.

Białczańska Przełęcz Wyżnia, zejście ze szlaku
Przejście przy brzegu Czarnego Stawu. Na zdjęciu zaznaczone miejsce zejścia ze szlaku.

Wzdłuż brzegu poruszam się po kamiennym chodniku. Jest łatwy, ale już nie tak równy, jak ten przy Morskim Oku. Mimo to, idzie się szybko i bez problemów docieram w okolicę grzędy.

Białczańska Przełęcz Wyżnia, miejsce zejścia ze szlaku
Tu jeszcze raz zaznaczone dojście pod grzędę.

Samo miejsce zejścia ze szlaku nie jest jakoś wyraźnie oznaczone. Sam schodzę zresztą zbyt wcześnie, licząc, że „jakoś się dojdzie”. No i faktycznie, w końcu dostaję się pod tę grzędę, ale wtedy dostrzegam też o wiele łatwiejszy wariant. Cóż, chyba jednak warto pójść te kilkadziesiąt metrów dalej i skręcić zgodnie z tym, co zaznaczyłem na powyższych zdjęciach.

W najłatwiejszym wariancie dojście pod grzędę z kosówką wygląda tak:

Białczańska Przełęcz Wyżnia, podejście pod grzędę
Dojście pod grzędę znad brzegu Czarnego Stawu (Zdjęcie zrobione podczas powrotu. Idąc do góry zszedłem ze szlaku zbyt wcześnie i miałem do przejścia nieco trudniejszy teren).

Do podstawy grzędy należy dość nieco od jej prawej strony (z punktu widzenia osoby podchodzącej). Samo wejście na nią nie sprawia problemów i jest dość oczywiste. Ręce mogą się przydać, ale tu jeszcze można wejść używając wyłącznie nóg.

Białczańska Przełęcz Wyżnia, wejście od Czarnego Stawu
Wejście na grzędę.

Powyżej, przez krótką chwilę idę wśród trawek. I tu uwaga, bo należy wypatrywać rozdroża i skręcić na nim w prawo, wchodząc na niewielki próg. Kto tego nie zrobi, dalszy fragment będzie musiał pokonywać po stromych, śliskich i bardzo nieprzyjemnych trawkach. Na spostrzegawczych czeka natomiast łatwa, wyraźna i tylko trochę krucha ścieżka.

Niestety, ja spostrzegawczy nie byłem. Nie była również grupa, którą spotkałem przy zejściu. Miejsce jest więc dość trudne orientacyjnie i wychodzi na to, że jak ktoś o tym skręcie nie wie, to pewnie go przegapi.

Białczańska Przełęcz Wyżnia od Czarnego Stawu
Rozdroże z dwoma wariantami dalszej trasy.

Jakoś wspinam się tymi trawkami, w myślach dziękując za to, że nie są dziś mokre. W innym wypadku byłoby to jednak trochę niebezpieczne. W końcu docieram na ich koniec, zauważając, że praktycznie tuż obok (i nieco wyżej) biegła łatwiejsza, wyraźna perć.

Kolejnym wyzwaniem jest wysoki, skalny próg. To najtrudniejszy fragment całej drogi na przełecz, wyceniony na I. W sieci naczytałem się trochę narzekań na niego, więc szedłem z pewnymi obawami, ale w rzeczywistości nie było tak źle. Wariantów przejścia jest pewnie kilka, chwyty i stopnie nie sprawiają problemów. Oczywiście, przy założeniu, że będzie tu sucho.

Białczańska Przełęcz Wyżnia, próg skalny
Przejście przez trudny, wyceniony na I próg skalny. W orientacji, a później przy zejściu pomocne mogą być ringi zjazdowe.

Ponad progiem skręcam lekko w lewo i idąc wzdłuż zbocza pokonuję kolejne skałki. Tu również trudności oscylują w granicach I, choć moim zdaniem jest trochę łatwiej niż na tym pierwszym kawałku.

Białczańska Przełęcz Wyżnia, trudności
Ciąg dalszy wspinaczki po skałkach.

Potem trudności stopniowo maleją. W pewnym momencie idę wręcz wyraźną, łagodnie nachyloną ścieżką. Trwa to chwilę, później droga zaczyna skręcać w prawo i wiedzie mnie na kolejne skałki. Tu już łatwiej, w granicach 0+, które to przez poprzednie lata zdążyłem skutecznie oswoić.

Droga na Białczańską Przełęcz Wyżnią
Łatwy odcinek z wyraźną ścieżką.
Wejście na Białczańską Przełęcz Wyżnią
A tu znów skałki, z trudnościami typu 0+.

Skałki ciągną się przez pewien czas. Bywa stromo, ale bez przesady, nie czuję żadnego dyskomfortu. Z orientacją też nie ma problemów. Ścieżka jest w miarę wyraźna, a dodatkowo, od czasu do czasu pojawiają się kamienne kopczyki.

W pewnej chwili trafiam też na kolejne rozdroże. Chcąc trafić na Wyżnią Przełęcz Białczańską należy odbić lekko w prawo. Skręt w lewo prowadzi z kolei pod drogę na Żabią Lalkę.

Za skrzyżowaniem idę jeszcze chwilę po skałkach, a później docieram do podstawy skalistego grzbietu, który opada tu od Żabiego Mnicha. Wchodzę tam parę metrów, a później odbijam w prawo i przecinam Wyżni Białczański Żleb, ciągnący się z położonej powyżej przełęczy.

Białczańska Przełęcz Wyżnia, wejście
Jeszcze chwila nietrudnej wspinaczki.
Białczańska Przełęcz Wyżnia. podejście
A później docieram do postawy skalnego grzbietu i przechodzę na drugą stronę żlebu.

Po minięciu żlebu trudności znacznie spadają. Ścieżka nadal jest stroma i męcząca, ale już pozbawiona elementów wymagających wspinania. Jedynym problemem jest kruchy teren, który wymusza wzmożoną ostrożność przy stawianiu kroków.

Podejście na Białczańską Przełęcz Wyżnią
Podejście wyraźną ścieżką po prawej stronie Wyżniego Żlebu Białczańskiego.

Idąc do góry mam okazję oglądać dwójkę wspinaczy zdobywających efektowną turnię Żabiej Lalki. Gdy robię im zdjęcie, w pewnej chwili jeden z nich krzyczy do mnie, bym mu tę fotkę później przesłał. Rozmawiamy chwilę, okazuje się, że gość jest TOPR-owcem i przewodnikiem wyprowadzającym na szczyt swojego klienta.

Żabia Lalka
Wspinacze na Żabiej Lalce.

Podejście prawą stroną żlebu ciągnie się jeszcze dłuższą chwilę. On sam w pewnej chwili rozgałęzia się na dwie odnogi. Najpierw trzymam się prawej, później ścieżka kieruje mnie na środek, pomiędzy nie. Tam obchodzę od dołu Białowodzką Turniczkę, a następnie pokonuję ostatni, nieco stromy odcinek, który w końcu wyprowadza mnie na północne siodło przełęczy.

Białowodzka Turniczka
Obejście Białowodzkiej Turniczki.
Białczańska Przełęcz Wyżnia
Końcówką podejścia na północne siodło przełęczy.

Żabi Mnich – wejście od Wyżniej Białczańskiej Przełęczy

Uff, to było dość męczące. Odpoczywam chwilę, a później spoglądam na Żabiego Mnicha i próbuję odnaleźć jakąś logiczną drogę przez tę kupę stromych kamieni. Niby mam topo w telefonie, potrafię dostrzec tę linię w skale, ale i tak wiem, że podczas podejścia wszystko i tak będzie wyglądać kompletnie inaczej.

Żabi Mnich, topo
Najłatwiejsza droga na Żabiego Mnicha.

W końcu wstaję, zabieram plecak i podchodzę pod pierwsze skałki. Ścieżka jest wyraźna, na początkowych metrach to zwykłe dreptanie po trawkach i kamieniach.

Żabi Mnich, droga
Spojrzenie na drogę z pierwszych metrów podejścia.

Później trzeba zacząć używać rąk. Wycena rośnie do 0+, choć nadal jest jeszcze łatwo i dość oczywiście. Przemierzam trawki, czasem muszę wspiąć się na jakiś większy głaz.

Żabi Mnich, wejście
Dolna część szczytu.

Trudności rosną z każdym krokiem. Znam ogólny przebieg trasy, ale faktycznie, na miejscu wszystko się zlewa i momentami nie wiem, czy wdrapywać się po jednym kamieniu, czy drugim tuż obok. Kopczyków nie ma, szczytu nie widać. Gdzieniegdzie da się dostrzec ślady raków i to one trochę pomagają mi w orientacji. Choć tak na dobrą sprawę, to trzeba po prostu umieć „czytać teren” i jakoś przeć pod górę drogą, z której w razie czego będzie się dało wrócić.

Żabi Mnich, trudności
Tu robi się już zdecydowanie trudniej.

W pewnej chwili docieram pod niemal pionowe skałki. Solidna „jedynka”, jak nic. Stopnie i chwyty co prawda są, ale nieduże i potrzeba nieco siły, żeby dostać się wyżej. W tym momencie staram się jeszcze nie myśleć o zejściu.

Żabi Mnich, wspinaczka
Jeden z najtrudniejszych fragmentów. W odszukaniu poprawnej drogi pomagają czasem ślady raków na skale.

Niedługo później jestem pod szczytem. Wiem, że zostało mi już niewiele, ale końcówka również jest dość wymagająca. Rozważam parę wariantów, w końcu wybieram jeden z nich. Jak się później okazało, nie był to ten najprostszy, co sprawiło, że na wierzchołek musiałem wejść od tyłu i w nieco bardziej eksponowanym terenie. Ale cóż, jakoś się udało, Żabi Mnich zdobyty!

Na poniższych zdjęciach zamieszczam tę prostszą wersję wejścia na szczyt (fotki zrobione podczas schodzenia).

Żabi Mnich od Wyżniej Białczańskiej Przełęczy
Stroma, ale dająca niezłe chwyty skała pod szczytem.
Żabi Mnich, wejście na szczyt
A to już sama końcówka.

Najwyższa ze skałek jest pomalowanym na biało – czerwono słupkiem granicznym. Za nim rozciąga się niezły widok na dalszą część Żabiej Grani. Po prawej mam Żabią Dolinę, po lewej Czarny Staw po Rysami, a dalej również świetny widok na wszystkie 3 Mięgusze.

Żabi Mnich, szczyt
Wierzchołek Żabiego Mnicha.
Żabi Mnich, widoki
Za nią dobrze widzę dalszą część Żabiej Grani. Dwa szczyty w oddali to Żabi Szczyt Niżni oraz Żabia Czuba.
Żabi Mnich, widok na Mięguszowieckie Szczyty
Po lewej Wołowy Grzbiet, na środku kolejno Mięguszowiecki Szczyt Czarny, Pośredni i Wielki.

Ciekawe krajobrazy prezentuje mi również strona południowa. Bez trudu rozpoznaję kolejny cel mojej wycieczki – Żabi Szczyt Wyżni, a także 4-wierzchołkowe Niżnie Rysy oraz parę słowackich szczytów.

Widok z Żabiego Mnicha
Niżnie Rysy.
Widoki z Żabiego Mnicha
Rzut oka za słowacką granicę.

Spędzam tu trochę czasu ciesząc się widokami i celebrując – co by nie było – moje najtrudniejsze do tej pory wejście. Niestety, w końcu muszę ruszyć dalej, a to oznacza też zmierzenie z dość wymagającym zejściem. Trochę mnie to stresuje, nawet wolałbym mieć je już za sobą.

Pierwsze skałki pokonuję już zgodnie z posiadanym topo. Jest łatwiej, ale na pewno nie łatwo. Schodzę przodem do ściany, ostrożnie wyszukując kolejnych chwytów i miejsc na postawienie stopy. Na szczęście, skała jest tu bardzo solidna.

Mija parę minut, docieram do niemal połowy wysokości szczytu. Tam nagle robi się trudniej, a ja uświadamiam sobie, że zrobiłem coś źle. Wracam się kawałek, chwilę analizuję teren i w końcu decyduję na inny wariant. Ach, teraz pamiętam ten stromy moment z wejścia. O dziwno, w dół wcale nie jest ciężej. Parę ostrożnych ruchów i jestem na łatwiejszych trawkach. Teraz już tylko chwilę po „zero plusach” i wracam na przełęcz.

Żabi Mnich, zejście
Zejście z Żabiego Mnicha.

Robię chwilę przerwy, pozwalając opaść emocjom. Droga w dół zajęła mi tylko jakieś 10 minut, ale każdą z nich zapamiętam na długo. Z takim pionem to ja się jeszcze nie zmagałem (no dobra, były pewnie gorsze na Orlej Perci, ale tam są jednak łańcuchy i dobrze oznaczony szlak).

Wejście na Żabi Szczyt Wyżni

Drugi ze szczytów powinien być już łatwiejszy. Wierzchołek widzę wyraźnie, droga wygląda na oczywistą. Wstaję, obracam w stronę Wyżniej Spadowej Przełączki i zaczynam iść.

Żabi Szczyt Wyżni, topo
Droga w kierunku Żabiego Szczytu Wyżniego.

Tu, już po raz czwarty tego dnia, nie idę „optymalnym” wariantem. Dopiero Później, w okolicach Wyżniej Spadowej Przełączki zauważam jakieś kopczyki. Choć tak naprawdę, to akurat w tym miejscu nie mają one większego znaczenia. Trzeba po prostu kierować się na przełęcz, wariantów jest mnóstwo i nie różnią się trudnością (wycena 0).

Żabi Szczyt Wyżni, wejście
Na Wyżnią Spadową Przełączkę można dostać się wieloma różnymi wariantami. Tu zaznaczony jeden z nich.

Po trawkach, głazach i lekko pochyłych płytach zbliżam się do przełęczy. Droga zajmuje jakieś 30 minut, jest łatwa orientacyjnie. Pod koniec nachylenie trochę rośnie, choć wciąż nie jest to nawet tak strome podejście, jak na Wyżnią Przełęcz Białczańską.

Żabi Szczyt Wyżni od Wyżniej Białczańskiej Przełęczy
Kawałek od przełęczy.

Po wejściu na Wyżnią Spadową Przełączkę należy skręcić w lewo. Wierzchołek jest tuż obok, prezentując się jako bezkształtna kupa wielkich kamieni.

Wyżnia Spadowa Przełączka
Ostatnie metry. Po wejściu na przełęcz należy skręcić w lewo.

Ruszając dalej z przełęczy, w pierwszej kolejności kieruję się pomiędzy wyglądające na przewieszone skałki. Podejście środkiem nie jest trudne, choć zmusza do kilkukrotnego użycia rąk. Mniej więcej w połowie odbijam w prawo i przecinam pochyłą grzędę, a następnie wchodzę między kolejne kamienie. Stamtąd mam już tylko parę metrów na zbudowany z głazów wierzchołek.

Żabi Szczyt Wyżni, wejście na wierzchołek
Podejście na wierzchołek Żabiego Szczytu Wyżniego.
Żabi Szczyt Wyżni, wierzchołek
Wierzchołek Żabiego Szczytu Wyżniego.

Siadam na samej górze i zaczynam rozglądać dookoła. Ale widoki! Przyznam, że z mało którego szczytu rozciąga się równie wspaniała panorama. Podziwiać mogę dziesiątki zarówno polskich, jak i słowackich gigantów.

Tatry Słowackie
Piękna panorama słowackich szczytów. W oddali najwyższy jest Gerlach, na bliższym planie świetnie prezentuje się Ganek i jego słynna galeria pod szczytem. Dalej, po prawej stronie, znajduje się Kończysta.
Żabi Szczyt Wyżni, widoki
Tu ponownie Wołowy Grzbiet i Mięgusze.
Ganek
Zbliżenie na Ganek i Kończystą. Na pierwszym planie ciekawie wygląda też Ciężka Turnia.
Widoki z Żabiego Szczytu Wyżniego
Na taki krajobraz mógłbym patrzyć godzinami.
Niżnie Rysy
Na pierwszym planie parę wierzchołków Niżnich Rysów, w oddali Wysoka.

Na tym szczycie siedzę znacznie dłużej niż Żabim Mnichu. Jest więcej miejsca, lepsze widoki, no i nie muszę stresować się zejściem. Już nawet w praktyce wiem, że droga jest łatwa i oczywista. Niestety, w końcu trzeba się zbierać. Idę krótki odcinek granią, a później schodzę między kamieniami do Wyżniej Spadowej Przełączki.

Żabi Szczyt Wyżni, zejście
Najtrudniejszy fragment zejścia ze szczytu.

Będąc na Wyżniej Spadowej obracam się w prawo i zaczynam maszerować w stronę Wyżniej Białczańskiej. Bez trudności, głównie po trawkach, czasem jakichś większych głazach. Tym razem odnajduję nawet parę kopczyków i staram się za nimi podążać. Nie odczuwam jednak, by był to zauważalnie lepszy wariant od tego, którym podchodziłem.

Żabi Szczyt Wyżni, zejście do Wyżniej Białczańskiej Przełęczy
Zejście z stronę Wyżniej Białczańskiej Przełęczy.
Zejście z Żabiego Szczytu Wyżniego
Idąc w dół mam świetny widok na Żabiego Mnicha, Żabiego Kapucyna (po lewej stronie) oraz Żabie Zęby (parę turni po prawej).
Zejście na Wyżnią Przełęcz Białczańską
Parę minut przed dotarciem na Wyżnią Białczańską Przełęcz.

Będąc już na przełęczy, wchodzę jeszcze na Białowodzką Turniczkę. Z dołu wydawała się stroma i ciężka do zdobycia, w ten strony jest o wiele łatwiej. Parę kroków i stoję już przy jej niewielkim wierzchołku (bo stanięcie na nim uważam jednak za zbyt ryzykowne).

Wyżnia Przełęcz Białczańska – zejście

Krótka przerwa i ruszam w dół. Obchodzę turniczkę, potem kieruję się na ścieżkę przy żlebie. Z tej perspektywy prowadzi ona jego lewą stroną. Zejście nie jest trudne, ale nieco kruche, więc nigdzie się nie spieszę.

Zejście z Wyżniej Przełęczy Białczańskiej
Górny odcinek zejścia z przełęczy.

Po pewnym czasie ciasne zakosy się kończą, a perć przecina żleb i kieruje mnie pod skałki opadające z Żabiego Mnicha. Tu wracają trudności, póki co te wyceniane na 0+.

Dalej zaczyna się seria przejść przez umiarkowanie strome skałki, gdzie muszę pomagać sobie rękami. Przy drodze są kopczyki, więc zgubić się nie sposób. Niedługo później trafiam też na skrzyżowanie ze ścieżką spod Żabiej Lalki.

Wyżnia Przełęcz Białczańska, zejście
Zejście wyraźną, kopczykowaną ścieżką.

Skałki się kończą, na chwilę robię się łatwo. Przed oczami mam banalną ścieżkę wśród trawek z dobrym podglądem szlaku na Rysy oraz okolicy Czarnego Stawu.

Wyżnia Przełęcz Białczańska, ścieżka
To chyba najłatwiejszy odcinek całego zejścia.

W końcu docieram do „jedynkowych” trudności. Pierwsze, o dziwo, nie sprawiają mi żadnych problemów. Obracam się tyłem, trochę opuszczam na rękach, znajduję stopnie. Powtarzam to kilka razy i na moment jestem w łatwiejszym terenie.

Później docieram do słynnego progu. Myślę, że pójdzie równie łatwo, ale niestety – tu mam już trochę problemów. Dochodzę do połowy, później przez dłuższą chwilę rozglądam się za jakimś w miarę łatwym wariantem. Nie znajduję, więc ostatecznie schodzę przez jakąś mocno eksponowaną płytę z małymi stopniami. Dopiero na dole dociera do mnie, że poszedłem za bardzo w lewo. Po prawej miałbym zauważalnie łatwiej. Czyli co – to już piąte zboczenie z optymalnej trasy podczas tej wycieczki, prawda? Mam jednak nadzieję, że na tym się skończy.

Wyżnia Przełęcz Białczańska, próg
Zejście przez stromy i nieco trudny próg.

Pod progiem spotykam ekipę udającą się na Żabi Szczyt Wyżni. Chwilę gadamy, daję im też wskazówki co do przebiegu drogi. Później wchodzę na wyraźną perć i już bez problemów docieram do podstawy grzędy. Następnie przecinam rumowisko i po dość oczywistej ścieżce docieram do skrzyżowania z czerwonym szlakiem.

Wyżnia Przełęcz Białczańska, dojście do szlaku na Rysy
Zejście z grzędy i droga do czerwonego szlaku.

Powrót do Palenicy

Ściągam kask, przypinam do plecaka i skręcam w prawo. Przez parę minut obchodzę Czarny Staw, w końcu docierając w obłożone turystami miejsce na końcu podejścia.

Czarny Staw pod Rysami
Przejście brzegiem Czarnego Stawu pod Rysami. W tle niezły widok na grań Miedzianego.

Tu niestety frajda się kończy. Zejście nad Morskie Oko odbywa się w tłumie, hałasie i z koniecznością przeciskania wśród idących całą szerokością szlaku turystów.

Morskie Oko
Morskie Oko w całej okazałości.

W końcu trafiam jednak nad brzeg i tego jeziora. Kieruję się w prawo i przez kilkanaście minut obchodzę go od wschodu. Później podchodzę na wysokość schroniska i zaczynam długi powrót asfaltem w stronę Palenicy.

Szlak na Morskie Oko, skróty
Jeden z leśnych skrótów na czerwonym szlaku.

Na parking docieram niecałe 1,5 godziny później, w sumie nieszczególnie zmęczony. Gdyby nie chęć aktywnego spędzenia zbliżającego się weekendu, mógłbym nawet rozważyć dołożenie do tej wycieczki jakiegoś bonusu.

Bus do Zakopanego już czeka. Wsiadam, zajmuję miejsce, chwilę później odjeżdżamy. Mija 30, może 40 minut, po których jestem już na tamtejszym dworcu. Przesiadka też udaje się bez problemu. Po kolejnych około 3 godzinach jestem z powrotem w mieszkaniu.

Żabi Mnich i Żabi Szczyt Wyżni – podsumowanie wycieczki

Pamiętam, że relacjonując wycieczkę z zeszłego wtorku, pisałem coś o podnoszeniu poprzeczki. Teraz, bez wątpienia, wydarzyło się to po raz kolejny. Zarówno podejście na Wyżnią Przełęcz Białczańską, jak i zdobywanie Zadniego Mnicha, nie należało do łatwych zadań. Fakt, dało mnóstwo frajdy, ale myślę, że obecnie nie chciałbym porywać się nic zauważalnie trudniejszego. Muszę przez chwilę zostać na tym poziomie, nacieszyć nim i jakoś go oswoić.

Domyślam się zresztą, że cokolwiek ambitniejszego, wiązałoby się już z zakupem sprzętu do asekuracji i pewnie też koniecznością wybrania na jakiś poświęcony wspinaczce kurs.

Dobra, myślę, że już wystarczająco zaznaczyłem fakt, że trasa nie była łatwa i zdecydowanie nie nadaje dla osób dopiero zaczynających chodzenie poza tatrzańskimi szlakami. Tym bardziej doświadczonym mogę ją jednak polecić. I to naprawdę mocno polecić. Wejście na Żabiego Mnicha to kawał górskiej przygody, a widoki z Żabiego Szczytu Wyżniego należą do najlepszych, jakie do tej pory oglądałem w górach. Ja obu tych szczytów z pewnością nie zapomnę jeszcze przez długi czas.

6 komentarzy

Skomentuj Michał Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *