Dolina Olczyska zimą (plus wejście na Wielki Kopieniec)
Oprócz imponujących szczytów i zapchanych turystami dolin, w Tatrach można też znaleźć miejsca spokojne, a przy tym położone całkiem niedaleko Zakopanego. Jednym z nich jest Dolina Olczyską, którą dziś odwiedzam w pełni zimy, wchodząc przy okazji na wznoszący się w pobliżu Wielki Kopieniec.
Co robić w Tatrach zimą, gdy zagrożenie lawinowe jest spore, a padający od kilku dni śnieg zasypał niemal wszystkie położone wyżej szlaki? Najrozsądniej udać się oczywiście do dolin, gdzie trasy powinny być nie tylko przetarte, ale i dość bezpieczne. Taką właśnie decyzję podjąłem w zeszły poniedziałek, gdy postanowiłem skorzystać z ładnej (choć bardzo mroźnej!) pogody i odwiedzić parę miejsc, których nie było mi jeszcze dane oglądać o tej porze roku.
W tym artykule opiszę tylko część tej wycieczki. Po przejściu Doliny Olczyskiej i zdobyciu Wielkiego Kopieńca, udałem się jeszcze na inne szlaki, by wykorzystać resztę dnia w Dolinie Suchej Wody oraz na Hali Kondratowej. Myślę jednak, że więcej sensu ma rozdzielenie tych opisów na osobne teksty.
Tymczasem, zapraszam na krótki spacer po przykrytej śniegiem Dolinie Olczyskiej. Ja sam odwiedzam ją dziś po raz pierwszy.
Dolina Olczyska zimą – podstawowe informacje
Olczyska jest jedną z tatrzańskich dolin reglowych, czyli znajdujących się w północnej części pasma, pomiędzy niewielkimi, porośniętymi lasem pagórkami. Leży całkiem blisko Zakopanego, przy dzielnicy Olcza, której zawdzięcza swą nazwę. Dnem doliny płynie Olczyski Potok, a ona sama leży między zboczami Nosala, Małego i Wielkiego Kopieńca oraz Wielkiej Królowej Kopy.
Przez Dolinę Olczyską wytyczono zielono szlak turystyczny, prowadzący od zakopiańskiej Jaszczurówki do okolic Olczyskiej Polany. Trasa mierzy mniej więcej 2 kilometry długości i wymaga pokonania 160 metrów przewyższenia. Jej pokonanie zajmuje przeciętnie 45 minut w górę oraz 35 w dół.
Na wspomnianej przed chwilą Polanie Olczyskiej znajduje się skrzyżowanie szlaków. Prowadzący przez dolinę kolor zielony skręca ku Polanie Kopieniec (skąd szybko można dostać się na szczyt Wielkiego Kopieńca), a zaczynający się tu żółty prowadzi na położoną niedaleko Nosalową Przełęcz (stamtąd można natomiast dość łatwo wejść na Nosal). Istnieje też oczywiście możliwość powrotu tą samą trasą.
Jeśli chodzi o atrakcje, to w porównaniu z innymi tatrzańskimi dolinkami, Olczyska nie jest w nie jakoś szczególnie bogata. Spacerując tędy można obejrzeć płynący przy szlaku Olczyski Potok, dalej jest widok na parę okolicznych, niezbyt wysokich szczytów, a na położonej w pobliżu szlaku Dolinie Olczyskiej stoi dobrze zachowany, drewniany szałas. Latem, przy wejściu do doliny można także odwiedzić Jaszczurówkę, czyli niewielki ośrodek ochrony gazów i płazów.
Jak dostać się pod Dolinę Olczyską? Po pierwsze: komunikacją publiczną. Przez Jaszczurówkę jeździ sporo busików, w tym chyba wszystkie zmierzające do Palenicy Białczańskiej (na Morskie Oko). Drugą opcją jest samochód. Przy wylocie doliny znajduje się niewielki parking, który pomieści kilka pojazdów oraz – o ile dobrze kojarzę – jest bezpłatny. Ciekawą alternatywą jest również dojście tutaj piechotą. Z centrum Zakopanego jest to odległość podobna, jak do cieszących się sporą popularnością Kuźnic.
Zimą w Dolinie Olczyskiej raczej nie należy spodziewać się większych trudności. Zagrożenie lawinowe, nawet przy wysokich poziomach jest minimalne, a szlak bardzo szybko przecierany przez narciarzy i pieszych turystów. Nie ma tu też żadnych bardziej stromych odcinków, które utrudniałyby podejście przy śliskiej nawierzchni.
Co więc zabrać na wycieczkę do Doliny Olczyskiej zimą? Mimo wszystko, nie zaszkodzi mieć raczki, czy jakąś inną formę antypoślizgowego „uzbrojenia” butów. Przy większej ilości śniegu przydać mogą się także stuptuty, a niektórzy turyści docenią kije trekkingowe. Oczywistością jest również ciepły, najlepiej wielowarstwowy ubiór oraz odpowiednia ilość jedzenia i picia.
Dolina Olczyska i Wielki Kopieniec w zimie – relacja z wycieczki
Dojazd i dojście do Doliny Olczyskiej
W tę wycieczkę postanowiłem wybrać się autobusem startującym z Krakowa o 5:50. To jeden z pierwszych, a przy obecnej siatce połączeń (niestety, moje ulubione kursy o 4:40 i 4:58 są zawieszone) i późnych wschodach słońca chyba najbardziej praktyczny.
Wstaję około 4:00, wciskam w siebie wczesne śniadanie, przygotowuję plecak i ruszam na dworzec. Na miejscu jestem trochę za wcześnie, więc przed dostaniem się na pokład czekam kilkanaście minut w ciepłej poczekalni. Dobrze, że już otwarta, bo w samym Krakowie jest teraz kilkanaście stopni na minusie.
Autobus pojawia się zgodnie z rozkładem. Wsiadam, kupuję bilet i zajmuje jedno z wielu wolnych miejsc (zimą, w tygodniu raczej nigdy nie ma tłumów). Przez kolejne nieco ponad dwie godziny próbuję jeszcze trochę pospać, lecz wychodzi to co najwyżej średnio.
Wysiadam parę minut po ósmej. Na dworcu mógłbym bez problemu skorzystać z czekającego już busa na Morskiego Oko, ale postanawiam dołożyć sobie parę kilometrów i do Jaszczurówki dotrzeć na piechotę.
Opuszczam teren dworca i ruszam na południe ulicą Jagiellońską. Ta dość płynnie przechodzi potem w Tytusa Chałubińskiego i doprowadza mnie do ronda Jana Pawła II, często znanego też pod nazwą „rondo w Kuźnicach”. Skręcam w lewo, w Drogę na Bystre i idę nią jeszcze przez dłuższą chwilę. Ona sama zmienia się w międzyczasie w ulicę Oswalda Balzera.
W końcu docieram do zakrętu, gdzie po jednej stronie mam przystanek autobusowy, a po drugiej opisany powyżej, niewielki parking. To tu zaczyna się Dolina Olczyska.
Szlak przez Dolinę Olczyską – przejście zimą
Omijam szlaban i przechodzę przy nieczynnej tego dnia kasie. Tuż za nią trafiam na słupek z drogowskazami oraz kilka tablic informacyjnych, mówiących między innymi o dzisiejszym zagrożeniu lawinowym (jest poziom 3, więc wysoko) i obowiązujących w parku narodowym zasadach.
Po prawej stronie jest również wejście na teren Jaszczurówki, czyli ośrodka zajmującego się ochroną gadów i płazów, utworzonym na terenie dawnych basenów termalnych. Miejsce można zwiedzać, ale zdecydowanie większy sens ma to w sezonie letnim – zimą i tak wszystko jest przysypane.
Po lewej stronie ścieżki mijam kilka postrzępionych skałek, a następnie szerokim mostkiem przechodzę nad wodami Olczyskiego Potoku. Ten ostatni będzie się dziś krzyżował ze szlakiem dość często.
Przez pierwszych parę minut szlak wiedzie mnie między stromo opadającymi zboczami Nosala oraz Małego Kopieńca. Pod nogami mam wygodną, szeroką drogę, a teren dookoła jest raczej mocno zalesiony.
Pokonuję jeszcze parę mostków, po czym trafiam na niewielkie podejście. Za nim gęsto zalesiony teren się kończy, a przede mną otwiera się całkiem ładny widok na szerszą część Doliny Olczyskiej.
Nieznacznie się obniżam, mijam połączenie Olczyskiego Potok z jakimś bocznym dopływem i kontynuuję marsz przez dolinę. Z tego miejsca dobrze widzę większość otaczających ją szczytów: Nosal, Mały i Wielki Kopieniec, Nieborak oraz Wielką Królową Kopę.
Szlak wkrótce odbija w lewo i zbliża do porośniętych drzewami Kopieńców. Las dookoła mnie też nieco gęstnieje, choć dotyczy to głównie lewej strony szlaku. Po prawej sporo jest zniszczeń wywołanych najpewniej szalejącymi tu od czasu do czasu wichurami.
Przez kolejne minuty drzewostan nieco się zagęszcza, a ja regularnie, choć często niemal niezauważenie zyskuję wysokość. W końcu docieram do drogowskazu, stojącego na skraju Polany Olczyskiej. Tutaj szlak przez dolinę się kończy, a ja mogę kontynuować wycieczkę w stronę Polany Kopieniec albo Nosalowej Przełęczy.
Przy drogowskazie znajduje się kolejny z tutejszych mostków. Po drugiej stronie ścieżki są także ławki, gdzie można chwilę odpocząć przez dalszym marszem. Główna część polany znajduje się natomiast kawałek dalej, przy żółtym szlaku prowadzącym na Nosalową Przełęcz.
Wielki Kopieniec – wejście zimą, szlakiem od Polany Olczyskiej
Dziś polanę mijam niemal bez zatrzymania, od razu skręcając w stronę Wielkiego Kopieńca. Byłem już tam kiedyś zimą, jednak dziś chcę powtórzyć wejście w znacznie bardziej surowych warunkach. Liczę też na mniejszą liczbę ludzi na szczycie. Póki co, okolica faktycznie jest dość spokojna – od rana w Tatrach nie spotkałem ani jeden osoby!
Przechodzę po mostku i idę kawałek przez umiarkowanie zalesioną okolicę. Później teren się otwiera, drzewa znikają, a ja mam przed sobą dobry widok na górę, którą zamierzam wkrótce zdobyć. Stąd nie ma już tam daleko, choć wiem, że najbardziej strome fragmenty dopiero przede mną.
Parę minut później jestem już w widocznym na powyższym zdjęciu lesie, gdzieś szlak zaczyna piąć się w górę. Tempo zwalnia, a ja po raz pierwszy czuję, że muszę w ten marsz włożyć nieco więcej wysiłku. Ale to dobrze, bo dziś poranne temperatury nawet w dolinach mogą dochodzić do -20.
Im dalej w las, tym stromiej. Przez chwilę rozważam nawet założenie raków, ale ostatecznie rezygnuję z pomysłu. Przyczepność wciąż mam dobrą, a ewentualnie poślizgnięcie raczej niczym nie grozi, więc po prostu kontynuuję podejście bez żadnych zmian.
W pewnej chwili robi się bardziej płasko, a przez drzewa zaczynają docierać promienie wnoszącego się słońca. No, w końcu szansa na trochę ciepła.
Dotarłem właśnie na Polanę Olczyską, gdzie zielony szlak rozdziela się na dwie odnogi. Jedna prowadzi środkiem polany, druga przechodzi przez szczyt Wielkiego Kopieńca. Obie wersje łączą się kawałek dalej, na przeciwnym krańcu tej 500-metrowej, otwartej przestrzeni.
Skręcam w lewo i wybieram podejście na położony niecałe 100 metrów wyżej szczyt. Ścieżka jest wyraźnie przetarta, ale dość stroma i śliska. Ponownie rezygnuję jednak z raków, tu gównie przez chęć sprawdzenia „czy uda się bez” (oczywiście nie zrobiłbym takiej rzeczy na jakimś trudniejszym podejściu czy eksponowanej ścieżce).
Wejście do góry zajmuje mi niecałe 10 minut. Początek prowadzi jeszcze między drzewami, potem roślinność stopniowo rzednie. Sam wierzchołek nie jest zalesiony i oferuje mi bardzo ładną panoramę polskiej części Tatr Wysokich. W innych kierunkach mogę dostrzec też Giewont, Czerwone Wierchy i sporo reglowych pagórków. W oddali widać również fragment Tatr Bielskich.
Zgodnie z oczekiwaniami, na Wielkim Kopieńcu jestem dziś sam. Wierzchołek zajmuję przez około 10 minut, podziwiając okolicę, uzupełniając kalorie i odpoczywając po dość wymagającym podejściu. Później ruszam na dół, w stronę Polany Kopieniec.
Do wyboru mam dwie trasy, jednak decyduję się wracać tą, którą tu wchodziłem. Powód jest prosty: chcę trafić w to samo miejsce, by później przejść jeszcze przez całą długość leżącej u stóp góry polany.
Ciąg dalszy i powrót
Ze szczytu praktycznie non stop zbiegam, dostając się do skrzyżowania w parę pojedynczych minut. Będąc już na polanie odbijam w drugie odgałęzienie zielonego szlaku i ruszam na łatwy spacer środkiem polany. W jej prawej (wschodniej) części dostrzegam sporo szałasów, po lewej stronie cały czas mam porośnięte lasem zboczenie Wielkiego Kopieńca.
Na końcu polany oba zielone szlaki łączą się. W pobliżu skrzyżowania jest również kamienny krzyż, gdzie czasem odprawiane są nabożeństwa dla rodzin dawniej prowadzących tu wypas owiec.
Minąwszy polanę najlepiej kontynuować zejście do położonej niedaleko Toporowej Cyrhli. Z Cyrli łatwo wrócić busem do Zakopanego, można też w miarę szybko podejść na parking przy wylocie Doliny Olczyskiej. Opis tego fragmentu trasy można znaleźć w innym artykule o wejściu na Wielki Kopieniec zimą.
Ja wybieram dziś nieco odmienny wariant. Po chwili marszu zielonym szlakiem, obijam na trasę znakowaną na czerwono, po czym schodzę do Brzezin za kolorem czarnym. Stamtąd chcę zacząć realizację kolejnego z moich dzisiejszych celów, jakiem jest zimowe przejście Doliny Suchej Wody.
Dolina Olczyska zimą – podsumowanie
Patrząc na opisywaną tu trasę, można łatwo dojść do wniosku, że nawet srogą zimą jest to wycieczka dość prosta i stosunkowo krótka. Przejście Doliny Olczyskiej to niecała godzina, wejście na Wielki Kopieniec kolejna. Na dół, najkrótszą trasą, dotrzemy jeszcze szybciej, co pozwala zamknąć całe przejście w czasie poniżej 3 godzin.
Będzie to więc dobra propozycja wycieczki dla osób, które szukają w Tatrach jakichś spokojnych, mniej zatłoczonych miejsc, nie chcą przeznaczać na włóczenie się szlakach całego dnia, albo są początkującymi turystami i dopiero zaczynają swoje zimowe przygody. Bo co by nie było, to zarówno Dolina Olczyska, jak i Wielki Kopieniec nadają się ku temu bardzo dobrze.