Jaskinia Raptawicka, Obłazkowa i Mylna zimą

Choć Tatry kojarzą się przede wszystkim z pięknymi, wysokimi szczytami, w tych górach nie brakuje też ciekawych, często dość skomplikowanych jaskiń. Parę z nich można nawet samodzielnie zwiedzić. Dziś, w warunkach zimowych udaję się do kilku z moich ulubionych: Mylnej, Obłazkowej i Ratpawickiej.

Relacja z tej wycieczki dostępna jest również w wersji filmowej. Aby obejrzeć materiał, kliknij tutaj.

Szlak przez jaskinię Mylną, choć jak na Tatry dość nietypowy, jest również jednym z moich ulubionych. Poruszanie się labiryntem jej ciasnych korytarzy to zupełnie inne przeżycie niż zdobywanie trudnego dwutysięcznika, ale zapewniam, że też potrafi dostarczyć mnóstwa emocji. Szczególnie jeśli zdecydujemy się zejść z głównej ścieżki i eksplorować boczne, nieco mniej znane odnogi.

W Mylnej byłem już parę razy (między innymi wiosną 2019 roku) i z każdą wycieczką znajduję tam coś nowego. Nic więc dziwnego, że postanowiłem wrócić także zimą. Podobnie ma się zresztą sytuacją z położonymi w pobliżu jaskiniami Obłazkową i Raptawicką. Tam też jest się gdzie bawić i co poznawać.

Jaskinia Raptawicka, Obłazkowa i Mylna zimą – co warto wiedzieć

Do wszystkich trzech jaskiń dostaniemy się po znakowanych szlakach turystycznych, a ich zwiedzanie możliwe jest przez cały rok (w przeciwieństwie do na przykład Jaskini Mroźnej, która na zimę jest zamykana). Wszystkie są również dość popularne, więc praktycznie każdego dnia znajdziemy w nich wielu innych turystów.

Opisywane w tym tekście jaskinie przeznaczone są do samodzielnego zwiedzania. Należy więc mieć własne źródło światła oraz nie zapuszczać się w miejsca, z których trudno będzie wrócić. W przeszłości zdarzały się w nich pobłądzenia, czasem również tragiczne w skutkach.

Przez jaskinię Mylną prowadzi czerwony szlak turystyczny, pozostałe dwie są wyznakowane tylko do otworów wejściowych. W środku dostępnych jest wiele salek i bocznych korytarzy, o które może być warto poszerzyć wycieczkę. Jeśli lubimy takie miejsca i nie boimy się trochę ubrudzić, zabawy będzie nawet na kilka godzin.

Jakich trudności można się spodziewać w tych jaskiniach? W Mylnej jest sporo ciasnych uliczek, gdzie będzie trzeba się schylić, kucnąć lub przejść na czworakach. Niektóre korytarze mogą być też podmokłe. Nie jest to więc miejsce dla każdego.

Jaskinie Obłazkowa i Raptawicka to już inna sprawa. Tam większość obejrzy pewnie tylko główne komory oraz ich najłatwiej dostępne odgałęzienia. Reszta to już nieco bardziej ambitna zabawa, którą możemy sobie dowolnie dawkować.

Tak na dobrą sprawę, to zwiedzanie tych jaskiń zimą nie będzie się bardzo różnić od ich eksploracji latem. Główną zmianą będą trudniejsze warunki na szlakach dojściowych, które są strome i ubezpieczone łańcuchami. W zimie może być tam bardzo ślisko, istnieje też szansa, że metalowe ułatwienia znajdą się pod śniegiem.

Nieco inna sytuacja będzie też panować w pobliżu otworów wyjściowych, gdzie spotkamy trochę śniegu i lodu, a we wnętrzach trafimy na nieco niższe temperatury (tam nie są one stałe przez cały rok, ze względu na liczne połączenia między jaskiniami). Poza tym, warunki będą jednak typowo „letnie”, bez zalegającego w korytarzach śniegu czy sopli zwisających ze sklepień podziemnych komór.

Co zabrać na zwiedzanie jaskiń Mylnej, Obłazkowej i Raptawickiej zimą? Sprzęt potrzebny wewnątrz będzie podobny do tego wykorzystywanego latem, a więc pewne źródło światła, mapy, solidne buty i ubrania, których nie żal wybrudzić (może być warto mieć coś do przebrania). Dobrym wyborem będzie również kask, bo w niskich korytarzach nietrudno uderzyć o coś głową.

Na szlakach dojściowych przydadzą się raki, stuptuty oraz ciepłe ubrania, dopasowane do aktualnych warunków pogodowych. Można się również zastanowić nad czekanem, choć mi osobiście nie przydał się ani razu, a w jaskiniach wręcz trochę przeszkadzał.

Jaskinia Mylna, Raptawicka i Obłazkowa w zimie – relacja z wycieczki

Dojazd z Krakowa

Dziś stawiam na autobus. Z łóżka wstaję około 4:20, półtorej godziny później jestem już na dworcu, gdzie wsiadam do jednego z pierwszych kursów ruszających w stronę Zakopanego. Pod Tatrami melduję się w okolicach 8:00, po czym chwilę czekam na jakiś busik do Kir. Niestety, nie są ona aż tak popularne, jak te do Kuźnic lub na Morskie Oko, więc zanim znajdę się na pokładzie, uda mi się nieco zmarznąć.

W końcu jednak wsiadam, zajmuję miejsce i obserwuję, jak dosiada się jeszcze paru innych pasażerów. Ruszamy zgodnie z rozkładem, potem jedziemy kilkanaście minut w stronę docelowego przystanku. Marsz zaczynam tuż po 8:30.

Dojście do jaskiń Mylnej, Raptawickiej i Obłazkowej

Wysiałem przy wylocie Doliny Kościeliskiej, jaskinie też znajdują się w Dolinie Kościeliskiej, więc wypadałoby teraz wejść do tej Kościeliskiej, prawda? No nie tym razem! Dziś mam nieco inny pomysł na dojście do głównej atrakcji wycieczki. Może i dłuższy oraz zupełnie nieoptymalny, ale za to pozwalający poznać kilka nowych zakątków ukochanych Tatr.

Do Kościeliskiej udam się przez Dolinę Lejową. Niestety, w tamto miejsce nie da się dojechać autobusem. Trzeba się najpierw dostać do Kir lub na Siwą Polanę, a potem przejść brakujący kawałek Drogą pod Reglami.

Z przystanku idę jeszcze trochę na zachód, podążając za oznaczeniami zielonego szlaku. Ten przez kilkaset metrów prowadzi chodnikiem wzdłuż ruchliwej drogi, potem odbija w boczną uliczkę, która doprowadza mnie do niewielkiego stoku narciarskiego. Przechodzę go w poprzek, potem poruszam się skrajem lasu i polany Biały Potok.

W pewnym momencie, na wysokości Lejowego Potoku, skręcam do Doliny Lejowej i zaczynam trwające niecałą godzinę przejście jej dnem. Miejsce może i nie ma zbyt wielu atrakcji, ale okazje się bardzo spokojne (przez całe przejście nie spotkałem absolutnie nikogo!). Niemal cały czas poruszam się tu szeroką, wygodną drogą, kilkukrotnie przecinającą płynący przez dolinę strumień.

Lejowy Potok zimą
Dolina Lejowa oraz płynący jej dnem Lejowy Potok.

Pod koniec, szlak staje się trochę bardziej stromy. Wspinam się chwilę ponad dno doliny, aż docieram do skrzyżowania pod Niżnią Kominiarską Polaną. Tam oznaczona na żółto trasa się kończy, a ja skręcam na Ścieżkę nad Reglami i ruszam nią w stronę Doliny Kościeliskiej. Bardziej szczegółowy opis przejścia przez Dolinę Lejową znajduje się w tym artykule.

Niżnia Polana Kominiarska
Skrzyżowanie szlaków w pobliżu Niżniej Polany Kominiarskiej.

Po odbiciu w lewo przez chwilę idę w poprzek zbocza z niezłym widokiem na odwiedzoną właśnie dolinę. Kilka minut później jestem już na polanie Kominiarski Przysłop, będącej całkiem ładnym miejscem, wciśniętym pomiędzy łagodne zbocza Zadniej Kopki i Suchego Wierchu. Na polanie znajduje się też parę drewnianych szałasów.

Ścieżka nad Reglami zimą
Polana Kominiarski Przysłop.

Idąc dalej wracam do przerzedzonego silnymi wiatrami lasu i zaczynam zejście w stronę Doliny Kościeliskiej. Stąd mam już praktycznie tylko w dół, po całkiem wygodnej ścieżce o nachyleniu sprzyjającym delikatnemu podbieganiu.

Ścieżka nad Reglami w zimie
Zejście w stronę Doliny Kościeliskiej po Ścieżce nad Reglami.

Po dotarciu na dno doliny skręcam w prawo i włączam się w tłum innych, spacerujących nią turystów. W stosunku do normalnego wariantu nadłożyłem około godziny (ta godzina to nieco szybszym tempem, przeciętnie należałoby liczyć co najmniej półtorej), ale skoro zobaczyłem coś nowego, to było warto.

Szlak w stronę jaskiń zaczyna się jakieś 2,5 kilometra stąd. Ten odcinek pokonuję ładną, choć trochę zatłoczona trasą nad brzegiem potoku Kirowa Woda, po drodze mijając skrzyżowania z kilkoma innymi szlakami (między innymi na Polanę Stoły i do Wąwozu Kraków).

Dolina Kościeliska zimą
Przejście przez Dolinę Kościeliską.
Dolina Kościeliska w zimie
Zielony szlak chwilę przed wejściem na Halę Pisaną.

W końcu docieram na wysokość wschodniej grani Kominiarskiego Wierchu, noszącej nazwę Raptawickiej Grani. To w jej okolicy startują szlaki prowadzące do odwiedzanych dziś jaskiń. Najpierw mijam końcowy odcinek czerwonego, który ciągnie się od wyjścia z jaskini Mylnej (tu jest jednokierunkowy), jakieś 100 metrów dalej docieram do jego początku. Jest też szlak czarny, którym można dojść do jaskini Raptawickiej.

Dolina Kościeliska, jaskinie zimą
Początek szlaków prowadzących do jaskiń Mylnej, Obłazkowej i Raptawickiej.

Schodzę z szerokiej drogi prowadzącej dnem doliny i krótką chwilę podchodzę po zaśnieżonych stopniach. Tam trafiam na pierwszy odcinek ze sztucznymi ułatwieniami. Robię chwilę przerwy, zakładami raki i ruszam dalej.

Jaskinia Mylna, dojście zimą
Łańcuchy w drodze do jaskiń.

Po pokonaniu kilku segmentów łańcuchów wracają kamienne schodki, które dość stromo prowadzą mnie do góry. Szybko nabieram wysokości, po drodze kilkukrotnie zmieniając kierunek marszu.

Jaskinia Mylna, dojście w zimie
Łatwiejszy technicznie, choć wciąż dość stromy kawałek podejścia.

Po kilku minutach docieram do rozdroża: w prawo do jaskini Raptawickiej, w lewo do Mylnej i Obłazkowej. Na początek chcę się zająć tą pierwszą, więc odbijam w prawo i kontynuuję podejście trzymając się biało-czarnych symboli.

Jaskinia Mylna, szlak zimą
Na rozdrożu czarnego i czerwonego szlaku.

Jaskinia Raptawicka zimą

Idę jeszcze chwilę po stromych stopniach, potem kieruję się lekko w lewo i podchodzę pod strome skałki znajdujące się poniżej wejścia do jaskini. Tu znów mam kilka zwisających z góry łańcuchów. Nie są zasypane (myślę, że przeważnie nie są), więc wspinaczka nie sprawia większych problemów. Chwilę później jestem już przy kilkumetrowym otworze, gdzie postawiono prowadzącą na dół, metalową drabinę.

Jaskinia Raptawicka, dojście zimą
Podejście w stronę jaskini Raptawickiej.
Jaskinia Raptawicka, łańcuchy
Łańcuchy tuż przed wejściem do jaskini.

Obracam się tyłem, chwytam za szczeble i zaczynam schodzić. W rakach nie jest to zbyt wygodne, ale na krawędzi ciężko byłoby je bezpiecznie ściągnąć. Zrobię to za chwilę, będąc już na dole.

Jaskinia Raptawicka zimą
Drabina przy wejściu do jaskini Raptawickiej.

Po zejściu trafiam na dno dużej, dobrze oświetlonej komory. Stąd mogę udać się w trzech kierunkach: lewo, prawo lub prosto, do drugiej sali. Każde z tych miejsc posiada również szereg innych rozgałęzień, które można eksplorować wedle własnych chęci i umiejętności.

Jaskinia Raptawicka w zimie
Główna komora jaskini Raptawickiej.
Jaskinia Raptawicka, zwiedzanie zimą
Zejście do zagłębienia po lewej stronie od wejścia.
Jaskinia Raptawicka, zwiedzanie w zimie
Długa i miejscami dość wysoka sala po prawej stronie.

Ja w pierwszej kolejności udaję się w lewo. Przechodzę pod obniżeniem, docierając do niewielkiej salki z paroma innymi odnogami. Następnie przechodzę do sali po prawej stronie i tam spaceruję chwilę miedzy wielkimi wantami zajmującymi dolną część komory.

Po powrocie w okolice drabinki przemieszczam się do drugiej komory, gdzie przez dłuższą chwilę bawię się w jej bocznych korytarzach. Na szczególną uwagę zasługuje niski tunel na przeciwko wejścia, gdzie kucając można bez większego problemu wejść kilka metrów wgłąb. Później ów tunel się zwęża, jednak co bardziej doświadczeni mogą wcisnąć się w jego prawą odnogę i dotrzeć do niewielkiej salki z wyrytą „kapliczką”. Sam się jednak na to nie decyduję – za ciasno, szczególnie gdy ma się na sobie zimowe ciuchy.

Jaskinia Raptawicka, korytarze.
Wejście do tunelu na końcu drugiej komory.

Po wydostaniu się z tunelu wracam w okolice wejścia. Na dziś wystarczy. Zakładam raki i ponownie wspinam po drabinie. Potem schodzę przy użyciu łańcuchów w łatwiejszy teren, a następnie po schodkach udaję do skrzyżowania z czerwonym szlakiem.

Jaskinia Raptawicka, łańcuchy
Zejście po łańcuchach.
Jaskinia Raptawicka, mapa
Schemat jaskini Raptawickiej.

Jaskinia Obłazkowa – zwiedzanie w zimie

Czerwonym szlakiem pokonuję tylko kilkadziesiąt najbliższych metrów. Później, po prawej stronie ścieżki dostrzegam wejście do jaskini Obłazkowej.

Jaskinia Obłazkowa zimą
Jaskinia Obłazkowa – wejście.

Pierwsza, główna komora jaskini jest jasna i dość obszerna. Rozglądam się po bokach, jednak nie znajduję żadnych większych odgałęzień. Od razu idę więc na koniec sali i wchodzę do długiego korytarza, który już po chwili zakręca w prawo. Tam strop trochę się obniża, a ściany po bokach nieco zwężają.

Jaskinia Obłazkowa w zimie
Komora wejściowa jaskini Obłazkowej. W lewej części zdjęcia widać wejście do najciekawszego z korytarzy.
Jaskinia Obłazkowa, zwiedzanie zimą
Warunki wewnątrz korytarza.

Po kilkunastu metrach korytarz dobiega końca. Wcześniej, po lewej stronie dostrzegam jednak parę niskich, ciasnych tuneli, które również warte są dokładniejszego obejrzenia. Na szczególną uwagę zasługuje ten przedostatni, który prowadzi do jeszcze jednej, końcowej komory jaskini. Jak ktoś się czuje na siłach, to może przeczołgać się tam przez kilka – kilkanaście metrów. Ja próbowałem, jednak w pewnym miejscu zrobiło się dość nisko i postanowiłem się wycofać. Cóż, może kiedy indziej.

Po rezygnacji z dotarcia do Sali Końcowej wracam do długiego korytarza, a nim do komory wejściowej. I to by było na tyle. Obłazkowa jest najmniejszą z opisywanych tu jaskiń, więc właściwie wyczerpałem dostępne możliwości zwiedzania.

Jaskinia Obłazkowa, mapa
Schemat jaskini Ołazkowej.

Jaskinia Mylna – przejście zimą

Po wyjściu skręcam w prawo i przez niecałą minutę idę za czerwonym szlakiem. Chwilę później jestem już przy otworze wejściowym oraz tabliczce informującej o jednokierunkowości szlaku.

Jaskinia Mylna zimą
Wejście do jaskini Mylnej.

Pierwsza komora jaskini jest dobrze oświetlona, dość wysoka oraz posiada 2 skalne okna z ciekawymi widokami na okolicę. Noszą one nazwę Okien Pawlikowskiego i są jedną z największych atrakcji jaskini. Sporo osób przychodzi tu tylko dla nich, rezygnując z dalszego przejścia czerwonym szlakiem.

Okna Pawlikowskiego
Jedno z Okien Pawlikowskiego.
Okno Pawlikowskiego
Kolejne okno. Stąd roztacza się ciekawy widok na okolice Doliny Kościeliskiej, a w oddali także na masyw Bystrej.

Na końcu sali znajduje się trochę ciasne, dobrze oznaczone wejście między skały. Wciskam się tam, po czym przechodzę przez tunel, który w kilku miejscach łączy się z komorą wstępną.

Jaskinia Mylna, szlak
Wejście do korytarza na końcu pierwszej komory jaskini.

Kawałek dalej docieram do obniżenia, gdzie muszę przeczołgać się parę metrów. Za min trafiam na kilka bocznych odgałęzień. Pierwsze, po lewej stronie, prowadzi nieoznaczoną ścieżką do sali Chóry. Dziś eksploruję go po raz pierwszy, nieco zaskoczony, że nie znałem tej odnogi wcześniej. Mimo początkowej ciasnoty, później nie różni się wiele od reszty szlaku.

Po dotarciu do Chórów zawracam i cofam się do głównego korytarza. Następnie udaję się w inną, tym razem prawą odnogę, która po krótkim, niezbyt wymagającym odcinku, doprowadza mnie do Wielkiej Izby – wysokiej komory, będącą jednej z największych w jaskini. Zwiedzam ją przez chwilę, po czym wracam do szlaku innym, tym razem nieoznaczonym korytarzem.

Na przeciwko miejsca, w które wróciłem, znajduje się kolejny z bocznych ciągów. Ten, noszący nazwę Ulicy Pawlikowskiego, jest już wyznakowany i prowadzi do sali Chóry, która wcześniej odwiedzałem jakimś węższym korytarzem. Ten jest nieco szerszy, dość długi i moim zdaniem zdecydowanie warty odwiedzenia. Chóry to również bardzo ciekawe miejsce, gdzie warto pokusić się o dodatkową eksplorację prawej odnogi.

Jaskinia Mylna, szlaki
Ulica Pawlikowskiego, przez którą prowadzi boczna odnoga czerwonego szlaku (oznaczona trójkątnymi symbolami).
Jaskinia Mylna, zwiedzanie
Skośny korytarz odchodzący od sali Chóry.

Z Chórów wycofuję się do głównego korytarza, wracam na szlak i idę nim jakieś 20 metrów. Tam trafiam na kolejne rozdroże i boczny korytarz udostępniony do dodatkowej eksploracji. Wchodzę tam, a po chwili jestem już w Skośnej Komorze – innej dużej sali z paroma dodatkowymi odnogami.

Chwila zwiedzania, a następnie powrót do głównego ciągu. Tam skręcam zgodnie z oznaczeniami czerwonego szlaku i rozpoczynam przejście Białą Ulicą. To kolejny bardzo fajny odcinek, który przez ponad 100 metrów prowadzi mnie ciasnym i niskim korytarzem. Tu nie ma zbyt wielu bocznych odnóg nadających się do amatorskiego poznawania. Jest za to trochę wody, która sprawia, że w niektórych miejscach łatwo będzie przemoczyć buty.

Jaskinia Mylna, Biała Ulica
Biała Ulica i podmokły odcinek czerwonego szlaku.
Biała Ulica, Jaskinia Mylna
Niemal cała Biała Ulica jest ciasna i dość niska. Miejsc, gdzie można się wyprostować jest tu naprawdę niewiele.

Po wyjściu z Białej Ulicy znajduję się przy Wielkim Chodniku, który ze względu na szczelinę poniżej został ubezpieczony łańcuchami. Nim tam jednak pójdę, wchodzę w inną odnogę, która po chwili obniżania się doprowadza mnie do Wysokiej Szczeliny – długiej i wąskiej sali, posiadającej nawet kilkanaście metrów wysokości.

W Wysokiej Szczelinie zwiedzam kilka łatwiej dostępnych miejsc, po czym wracam do Wielkiego Chodnika. Przechodzę nim jakieś 20-30 metrów, po czym odbijam lekko w prawo i już dość łatwą ścieżką kieruję się do komory końcowej.

Jaskinia Mylna, Wielki Chodnik
Wielki Chodnik w jaskini Mylnej.

Przed wyjściem z jaskini zaglądam jeszcze w parę zakamarków, jednak nie trafiam na nic, gdzie dałbym radę się bezpiecznie wcisnąć. Wychodzę więc na zewnątrz i kończę to niemal godzinne zwiedzanie jaskini Mylnej.

Jaskinia Mylna, wyjście
Jaskinia Mylna – otwór wyjściowy.
Jaskinia Mylna, mapa
Schemat jaskini Mylnej z zaznaczonym głównym szlakiem oraz jego wartymi uwagi odnogami.

Po wyjściu mam już niezły widok na położoną poniżej Dolinę Kościeliską. W dół ruszam dość wygodną ścieżką, która nawet nie jest dziś szczególnie śliska. Raki zostają więc w plecaku, a ja po kilku minutach jestem już przy skrzyżowaniu z zielonym szlakiem.

Jaskinia Mylna, Dolina Kościeliska
Widok na Dolinę Kościeliską po wyjściu z jaskini Mylnej.
Jaskinia Mylna, zejście do doliny
Ostatni odcinek zejścia do drogi prowadzącej przez dolinę.
Jaskinia Mylna, szlak jednokierunkowy
Końcowy punkt szlaku oraz tabliczka mówiąca o jego jednokierunkowym przebiegu.

Powrót do Kir i dalszy ciąg wycieczki

Skręcam w lewo, po czym zaczynam marsz w stronę wylotu doliny. Stąd mam do Kir jakieś 4 kilometry i będę je musiał pokonać wśród setek innych turystów, którzy w tę sobotę postanowili odwiedzić Tatry.

Mijam Polanę Pisaną, potem odejścia licznych szlaków, które mają swój początek przy tej drodze. W sumie, to miejsce znam już niemal na pamięć. Wciąż je lubię, choć bardziej w godzinach wczesnoporannych, kiedy ruch jest o wiele mniejszy.

Dolina Kościeliska
Powrót przez Dolinę Kościeliską.

Po dojściu do Kir mógłbym wsiąść w busa i wracać na dworzec w Zakopanem. Mam jednak jeszcze trochę czasu do zachodu słońca, więc postanawiam przedłużyć nieco wycieczkę i podejść do położonej kawałek stąd Doliny Strążyskiej. Dopiero później udaję się do centrum i łapię autobus, który zawiezie mnie do Krakowa.

Jaskinia Mylna, Obłazkowa i Raptawicka zimą – podsumowanie

To była już moja trzecia wycieczka do położonych w Dolinie Kościeliskiej jaskiń Mylnej, Obłazkowej i Raptawickiej. Choć znam je dość dobrze, wciąż udaje mi się odkrywać nowe rzeczy. Co więcej – nadal mam tam sporo do zobaczenia. Chciałbym kiedyś dotrzeć do „kapliczki” w jaskini Raptawickiej. Chętnie spróbuję się w końcu przeczołgać do Sali Końcowej w jaskini Obłazkowej. A może poznam jeszcze inne korytarze w klaustrofobicznym labiryncie jaskini Mylnej. Atrakcji tam raczej nie braknie, więc pewnie tylko kwestią czasu jest moja kolejna wizyta w tych podziemnych światach.

A jak oceniam zimę w jaskiniach? Szczerze mówiąc, niemal w ogóle jej nie odczułem. Wnętrza są niemal takie same, różnice były tylko na szlakach dojściowych, które też nie sprawiły mi wielu problemów. Myślę więc, że śmiało mogę taką wycieczkę polecić również innym, co najmniej średnio-zaawansowanym turystom, którzy będąc w Dolinie Kościeliskiej, chcieliby poznać inne, nieco mniej typowe dla Tatr atrakcje.

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *