Weekendowych setek ciąg dalszy. Pogoda sprzyja, czas jest, więc warto nabijać kilometry, trenować wytrzymałość oraz przy okazji poznawać swoje okolice. Tym razem miałem ochotę na trasę jeszcze dłuższą niż wcześniejsze, ale z nieco mniejszą liczbą podjazdów – padło więc na Rowerowy Pierścień Solny.
W ostatni weekend pogoda nie dopisała, ale teraz opady ustały, więc można było wskakiwać na rower i znów jechać w dłuższą trasę. Tym razem w planach była pętla wokół Jeziora Dobczyckiego położonego 20-parę kilometrów na południe od Krakowa.
Ruiny zamku Tenczyn znajdują się około 25 km na zachód od Krakowa, w miejscowości Rudno. Dawna twierdza należy do systemu Orlich Gniazd – zamków wyżyny Krakowsko – Częstochowskiej strzegących granicy Królestwa Polskiego. Do dziś jest całkiem nieźle zachowana i zdecydowanie warta zobaczenia z bliska.
W ten weekend również miałem ochotę na trochę jazdy po górach. Czułem, że forma jest dobra i powinienem jakoś przetrwać nieco dłuższą niż ostatnio trasę, więc tak zaplanowałem tydzień, żeby w niedzielę móc się solidnie wymęczyć. Cel wycieczki: podjazd pod schronisko PTTK na Kudłaczach położone w Beskidzie Wyspowym.
Rowerowa forma rośnie z tygodnia na tydzień. Długie dystanse i pagórki straszą coraz mniej, więc może by teraz wybrać się w prawdziwe góry? Położony w pobliżu Myślenic szczyt o nazwie Chełm wręcz idealnie nadaje się na pierwszą taką wycieczkę.
Kalwaria Zebrzydowska i Lanckorona to dwie malowniczo położone miejscowości na południu Krakowa. Od miasta dzieli je około 20-30 kilometrów i kilkaset metrów przewyższeń po drodze. Odwiedzenie ich na rowerze będzie więc wymagać trochę czasu i kondycji, jednak wycieczka z pewnością wynagrodzi włożony wysiłek.
Na zachód od Krakowa, w całkiem niewielkiej odległości od miasta, znajdują się aż trzy przeprawy promowe przez Wisłę. Dostępne są dla wszystkich, codziennie, od rana do późnego wieczora. Czemu więc nie skorzystać z okazji i nie odwiedzić ich od czasu do czasu na rowerze?
Ojcowski Park Narodowy to najbliższy z parków narodowych pod względem odległości od Krakowa. Z tej przyczyny, jest często odwiedzany przez mieszkańców miasta i okolicznych rejonów. Choć nieduży, oferuje sporo atrakcji, także osobom, które zdecydowały się tam przejechać na rowerze.
Kolejny weekend, kolejna wycieczka. Pogoda, wbrew wcześniejszym prognozom, znów sprzyjała, więc na cel obrałem oddalone o jakieś 20 kilometrów od Krakowa Dobczyce. W planie było odwiedzenie tamtejszego zamku, zapory z elektrownią wodną, obejrzenie jeziora z paru miejsc oraz dwukrotny przejazd przez wymagające pagórki Pogórza Wielickiego.
Liczba ścieżek rowerowych w Krakowie rośnie z roku na rok. Wiadomo jednak, że nie wszystkie są dobrej jakości, a i jazda „od świateł do świateł”, szczególnie rowerem szosowych, nie ma wiele wspólnego z przyjemnością. Są jednak w tym mieście miejsca, gdzie na rowerze jeździ się na prawdę fajnie. Przyjrzyjmy się im.