Dwoista Turnia – wejście przez Granacką Ławkę
W tym tekście opiszę kolejny z łatwych, choć moim zdaniem ciekawych szczytów, będący również świetnym punktem widokowym. Dwoista Turnia, bo o nią właśnie chodzi, może być także niezłym celem rezerwowym, pomysłem na szybki wypad albo propozycją na jedno z pierwszych zejść ze szlaku.
Relacja z tej wycieczki dostępna jest również w wersji filmowej. Aby obejrzeć materiał, kliknij tutaj.
Dla mnie, Dwoista Turnia raczej nie była priorytetem. Fakt, miałem ją na swojej liście od dłuższego czasu, jednak zawsze wybierałem coś wyższego lub o większych trudnościach. Najprawdopodobniej czekałaby tak aż do jesieni, gdyby nie pewien wspinaczkowy pomysł, który wraz ze znajomymi chcieliśmy zrealizować w Dolinie Wielickiej. A że pogoda na ten dzień była trochę niepewna, to Dwoistą Turnię obraliśmy za cel rezerwowy. Wyszło jednak tak, że w ciągu jednego dnia udało się nam zrealizować oba przejścia.
Dwoista Turnia – podstawowe informacje
Dwoista Turnia jest słowackim szczytem położonym w Tatrach Wysokich, na jednej z ich bocznych grani. Znajduje się w masywie Granatów Wielickich, między dolinami Wielicką a Sławkowską. Posiada dwa wierzchołki, z których wyższy wznosi się na 2312 metrów.
Szczyt nie jest co prawda dostępny dla „zwykłych” turystów, jednak znajduje się na terenie udostępnionym do uprawiania taternictwa (tylko od zachodu, ponieważ Dolina Sławkowska to rezerwat). Można więc tam wejść albo w towarzystwie uprawnionego przewodnika, albo samodzielnie, którąś z dróg wspinaczkowych o co najmniej trójkowych trudnościach. To drugie wymaga też bycia członkiem jakiegoś klubu wysokogórskiego.
Najłatwiejsza i prawdopodobnie najczęściej używana droga na Dwoistą Turnię prowadzi od Doliny Wielickiej, przez Granacką Ławkę oraz Dwoistą Przełęcz. Jej trudności są wycenione na 0, raczej nie występuje tam ekspozycja, a przebieg jest dość oczywisty. Według mnie, jest to jeden z łatwiejszych szczytów leżących poza szlakiem i znajdujących się na terenie Tatr Wysokich.
Pod kątem sprzętu, wystarczy zabrać ze sobą to, co na zwykły trekking, plus ewentualnie kask. Przyda się też odpowiednia polisa ubezpieczeniowa – koniecznie taka, która zadziała również przy wypadku pozaszlakowym. Uchroni nas to przed kosztownymi konsekwencjami ewentualnej akcji ratunkowej.
Wejście na Dwoistą Turnię – relacja z wycieczki
Dojazd do Tatrzańskiej Polanki
Tym razem, w Tatry wybieramy się trzyosobową grupą. Startujemy dość późno, w okolicach 4:30. Wcześniej nie ma sensu, bo poprzedniego dnia padało, a rano mają być niskie chmury. Lepiej dać skale i trawkom trochę czasu, by zdążyły przeschnąć.
Z Markiem spotykam się w Krakowie, Adama zgarniamy pod drodze, już podczas przejazdu Zakopianką. Będąc w komplecie, udajemy się w stronę Nowego Targu, a gdy już dotrzemy do tego miasta, skręcamy na oddalone o kilkadziesiąt minut jazdy przejście graniczne w Jurgowie.
Po przejechaniu na Słowację, chcemy się dostać na południową stronę Tatr. W tym celu najpierw objeżdżamy jest od wschodu, na następnie skręcamy w Drogę Wolności, ciągnącą się u południowego podnóża gór. Tą trasą jedziemy aż do Tatrzańskiej Polanki, gdzie planujemy zostawić samochód. Niestety, o tej porze najbardziej dogodne parkingi są już zajęte, więc musimy zjechać nieco niżej i zaparkować w gdzieś indziej. Dobrze chociaż, że w tej miejscowości za postój przeważnie się nie płaci.
Zielony szlak do Doliny Wielickiej
Z parkingu wracamy się do głównej drogi, po czym wchodzimy w jedną z bocznych uliczek po jej północnej stronie. Tam trafiamy na oznaczenia zielonego szlaku, którym będziemy się poruszać przez najbliższe około półtorej godziny.
Początek trasy wiedzie asfaltem. Po paru minutach marszu mijamy jeszcze jeden parking, tym razem płatny, choć położony najbliżej Doliny Wielickiej (pomijając ten bezpośrednio przy Śląskim Domu, dla klientów). Kawałek dalej szlak skręca do lasu, ścinając kilka górskich zakrętów, którymi poprowadzono wspomnianą drogę.
Z czasem, po „zaliczeniu” paru takich skrótów, dochodzimy do skrzyżowania ze szlakiem żółtym. W tym miejscu znajduje się także zadaszone miejsce do odpoczynku, gdzie często można spotkać robiących przerwę turystów. Mijamy je i kontynuujemy podejście za zielonymi znakami.
Na dalszym odcinku idziemy w bliskiej odległości od Wielickiego Potoku, poruszając się dość wygodną, leśną ścieżką. Jej nachylenie nigdy nie jest tu duże, więc chociaż nabieranie wysokości idzie dość wolno, ciężko byłoby o jakieś większe zmęczenie.

Z czasem las się przerzedza, a naszym oczom ukazuje się masyw Gerlacha. Od tego miejsca coraz częściej idziemy wśród kosówki, co daje nam też podgląd na inne szczyty otaczające dolinę. Wśród nich nietrudno jest rozpoznać także Dwoistą Turnię, będącą celem opisywanej tu wycieczki.

Wkrótce docieramy do kolejnego skrzyżowania, ponownie z żółtym szlakiem. Tym razem, jest to jednak trasa prowadząca tutaj ze Starego Smokowca. Mijamy rozdroże i idziemy jeszcze kilkaset metrów w łatwym terenie, aż w końcu trafiamy pod schronisko (a może bardziej hotel?) Śląski Dom.

Przy budynku robimy chwilę przerwy, a następnie… kontynuujemy podejście w górę doliny. Chcemy się trochę powspinać na znajdującym się tam Wielickim Zębie, jednak tego przejścia nie będę tu opisywał. Film ze wspinaczki dostępny jest pod tym adresem, natomiast na potrzeby niniejszego artykułu założę, iż już skończyliśmy przejście i kilka godzin później wrócili pod schronisko.
Przejście przez Granacką Ławkę
Spod budynku odbijamy w prawo, na czerwony szlak Magistrali Tatrzańskiej. Nią idziemy kilkaset metrów, stąpając po wygodnym, w miarę płaskim chodniku. W ten sposób docieramy aż pod charakterystyczne głazowisko znajdujące się na zboczu po lewej stronie szlaku.


Co do samego miejsca opuszczenia ścieżki, to panuje tu pewna dowolność. Nie trafiliśmy na nic bardzo rzucającego się w oczy, więc po prostu w pewnym miejscu (tam, gdzie nie było za wiele kosówki), skręciliśmy na głazy i zaczęli po nich podchodzić.
Muszę przyznać, że kamienie są tu dość duże i poruszanie się tym teren można uznać za całkiem dobre ćwiczenie na równowagę. Czasem trzeba podejść, czasem lekko się opuścić, kiedy indziej najwygodniej jest po prostu przeskoczyć. Teren nachyla się lekko ku górze, więc jest też okazja, by nieco się zmęczyć.

Pod względem orientacji, ten fragment jest bardzo intuicyjny. Po prostu idziemy po kamieniach, kierując się w stronę ściany wyrastającej przez nami. Docieramy do niej po kilku minutach, po czym lekko skręcamy w lewo, na trawiasty teren. Tutaj mamy już pod nogami dobrze widoczną ścieżkę.

Na tym odcinku idzie się znacznie wygodniej, choć nachylenie zbocza nieszczególnie się zmienia. Powoli dociera do nas, że to nie będzie aż tak szybkie wejście, jak pierwotnie zakładaliśmy. No trudno, przecież się z tego powodu nie wrócimy.

Po dłuższej chwili poruszania się szeroką, trawiastą ławką, przechodzimy przez coś w rodzaju częściowo skalistego żeberka. W tym miejscu otwiera się przez nami mnóstwo nowego terenu, włączając w to wierzchołek Dwoistej Turni. Okazuje się, że jednak wciąż mamy do niego kawał drogi.
Na dalszym odcinku wciąż poruszamy się w górę, po umiarkowanie stromej ścieżce trawersującej pobliskie zbocze. Z czasem dochodzimy na wypłaszczenie, gdzie znajduje się sporych rozmiarów kopczyk. Jest to także całkiem niezły punkt widokowy na bliższą i dalszą okolicę.

W tym miejscu skręcamy w lewo i kontynuujemy trawers poniżej grani. Muszę przyznać, że to pełne zieleni otoczenie bardzo mi się podoba. Nie spodziewałem się, że ta Granacka Ławka będzie aż taka ładna!

Na tym odcinku nachylenie drogi jest już znacznie mniejsze. Idziemy szybciej, więc wierzchołek zbliża się coraz bardziej. Gdzieś po drodze mijamy też czwórkę Polaków, którzy właśnie wracają z jakiejś wspinaczki. Oprócz nich, nie spotkamy tu dzisiaj nikogo innego.

Po przejściu jeszcze kawałka, oprócz wierzchołka Dwoistej Turni, dostrzegamy też Dwoistą Przełęcz, przez którą prowadzi obrana przez nas droga. Nim tam jednak skręcimy, musimy pokonać kolejne kilkaset metrów przez Granacką Ławkę, aż do miejsca, gdzie ścieżki się rozdzielają.

Dwoista Turnia – wejście przez Dwoistą Przełęcz
Po skręcie w prawo znów robi się stromiej. Początkowo podchodzimy ścieżką wśród trawek, potem trafiamy na teren pełen kruszyzny. To jeden z kilku możliwych wariantów, jak się potem okaże, omijający siodło przełęczy. Inna wersja ciągnie się bardziej po prawej i pozwala uniknąć tych średnio przyjemnych piargów.


W pewnym momencie dociera do nas, że jesteśmy już na wysokości Dwoistej Przełęczy, jednak trochę na lewo od jej szerokiego siodła. Postanawiamy jednak kontynuować podejście, zakładając, że samą przełęcz odwiedzimy w drodze powrotnej.
Minąwszy Dwoistą Przełęcz skręcamy jeszcze bardziej w lewo i obieramy kurs pomiędzy skały tworzące wierzchołek. Nachylenie drogi znów jest umiarkowanie strome, choć pozbawione technicznych trudności, ekspozycji i proste orientacyjnie.


W końcówce teren robi się trochę bardziej skalisty. W paru miejscach może być warto pomóc sobie rękami, choć zdecydowanie nie są to trudne ruchy.


Wdrapując na te niezbyt trudne skałki, stopniowo skręcamy w prawo, potem pokonujemy parę ostatnich metrów prosto i dostajemy się na wierzchołek. W sumie, to z tego podejścia nie było go widać niemal do samego końca.

Choć Dwoista Turnia jest szczytem dość niskim i raczej nienależącym do tych najbardziej popularnych, okazała się świetnym punktem widokowym. Z tego miejsca, najlepiej prezentuje się chyba Staroleśny Szczyt w otoczeniu Granatów Wielickich. Z innych strom mamy też niezły widok na Gerlach oraz dość unikalną perspektywę na Sławkowski Szczyt.




Zejście z Dwoistej Turni
Po urządzeniu sobie tutaj dość długiej przerwy, zaczynamy powrót tą samą drogą. Opuszczamy wierzchołek, schodzimy kawałek po skalno-trawiastym terenie, po czym nieco kruchą ścieżką ruszamy w stronę Dwoistej Przełęczy. Teraz docieramy na jej siodło, choć równie dobrze można,by skręcić w prawo już nieco wcześniej.


Z Dwoistej Przełęczy obniżamy się po wyraźnej ścieżce, tym razem prowadzącej bardziej po trawkach niż kruszyzną bliżej ściany. Trwa to kilka minut, po których skręcamy w lewo i zaczynamy zejście przez Granacką Ławkę.

Przez pewien czas trawersujemy porośnięte trawkami zbocze, potem docieramy na wypłaszczenie z charakterystycznym kopczykiem. Mijamy go i z tego miejsca ruszamy stromiej w dół, kierując się do przejścia na drugą stronę skalno-trawiastego żebra.

Za żebrem dostajemy podgląd na pozostałą część szlaku. Zostało tylko dość długie zejście ścieżką po szerokiej trawiastej ławce, a następnie przejście przez głazowisko. Nim przebrniemy przez to wszystko, mija kilkadziesiąt minut, a słońce zaczyna się chylić ku zachodowi.

Powrót do Tatrzańskiej Polanki
Po wejściu na szlak skręcamy w prawo i przez chwilę idziemy kamiennym chodnikiem. Ten prowadzi nas pod schronisko Śląski Dom, gdzie ponownie urządzamy sobie krótki postój.

Po przerwie zaczynamy zejście w stronę Tatrzańskiej Polanki. Po zielonym szlaku ruszamy na południe, dość szybko docierając do terenu porośniętego najpierw kosodrzewiną, potem coraz częściej lasem. Idziemy kamiennym chodnikiem, w niewielkiej odległości od strumienia.
Z czasem docieramy do asfaltu, jednak mimo zapadającej nocy, postanawiamy kontynuować zejście szlakiem, prowadzącym przez leśne skróty. W końcu, i tak trafiamy na drogę, którą pokonujemy resztę trasy do centrum miejscowości. Stamtąd zostało nam jeszcze tylko kilkaset metrów do parkingu i możemy zaczynać powrót do Polski.
Dwoista Turnia – podsumowanie
Myślę, że był to kolejny szczyt, który mogę zaliczyć do kategorii „łatwe, choć fajne”. Jak widać, nie zawsze musi być trudno, żeby móc w Tatrach Wysokich znaleźć spokój i obejrzeć piękne panoramy. Sama droga też bardzo mi się podobała. Zieleń Granackiej Ławki z pewnością zapamiętam na długo i kiedyś będę chciał jeszcze tam wrócić. Dwoista Turnia to przecież nie jedyny szczyt, który da się zdobyć w tym masywie.
Dzięki! Super pomysł na szybki wypad, na pewno zrealizuję w tym roku. Jaki jest orientacyjny czas wyjścia i zejścia do T. Polianki?
Myśmy to łączyli jeszcze ze wspinaniem wgłębi doliny, więc wyszła całodniowa wycieczka, ale sama trasa od Polianki na Dwoistą i z powrotem jest spokojnie do zrobienia w 6-7h.
Dzięki! Tak w ogóle to świetna robota, bo dzięki Twoim opisom zaliczyłem sporo ciekawych szczytów. Pozdrowienia!
Dzięki i wzajemnie!:)