Dolina Suchej Wody zimą – czarny szlak z Brzezin
Na niewątpliwie piękną i bardzo popularną wśród turystów Halę Gąsienicową można się dostać trzema głównymi szlakami: żółtym i niebieskim z Kuźnic oraz czarnym z Brzezin. Ten ostatni, prowadzący przez Dolinę Suchej Wody, uchodzi nie tylko za najprostszy, ale też najbardziej bezpieczny zimą.
Niniejszy artykuł stanowi dalszy ciąg tekstu o przejściu Doliny Olczyskiej zimą i zdobyciu położonego tuż obok Wielkiego Kopieńca. Skończywszy tamtą wycieczkę udałem się do Brzezin, by kontynuować główne założenie tego dnia: odwiedzić w Tatrach kilka takich miejsc, gdzie zimą jeszcze się nie zapuszczałem.
Jeśli ktoś chce, może więc zacząć od tamtej relacji, choć oczywiście nie jest to konieczne. Oba teksty są niezależne i stanowią odrębną całość, a łączy je tylko chronologia wydarzeń z tego słonecznego, choć bardzo zimnego poniedziałku.
Dolina Suchej Wody zimą – podstawowe informacje
Dolina Suchej Wody jest polodowcową doliną północnej części Tatr, położoną na granicy Tatr Wysokich i Zachodnich. Zaczyna się przy polanie Brzeziny i ciągnie aż w okolice głównej grani Tatr, gdzie przechodzi w Dolinę Gąsienicową, która stanowi jej górne piętro. Mierzy około 8 kilometrów długości.
Dnem Doliny Suchej Wody poprowadzono czarny szlak turystyczny. To jeden z trzech, jakimi można dostać się w okolice popularnego schroniska Murowaniec, położonego na Hali Gąsienicowej. Pozostałe dwa to: żółty przez Dolinę Jaworzynkę oraz niebieski przez Boczań i Skupniów Upłaz. Spośród tej trójki, czarny uchodzi za najbezpieczniejszy zimą (niebieski też jest w miarę niezły, natomiast żółtego nie poleca się przy wyższych poziomach zagrożenia lawinowego).
Trasa z Brzezin na Halę Gąsienicową ma 6,5 kilometra i wymaga pokonania około 500 metrów przewyższenia. Przejście zajmuje przeciętnie 2 godziny w górę i 1,5 w dół. Szlak jest bardzo łatwy i dość równomiernie nachylony. Przez cały czas prowadzi po szerokiej, utwardzanej drodze, która stanowi zaopatrzenie schroniska PTTK Murowaniec. Ta droga jest również jednym z niewielu miejsc, gdzie w polskich Tatrach dozwolony jest wjazd rowerem (oczywiście lepiej mieć górski, na szosie byłoby ciężko ze względu na miejscami kamienistą nawierzchnię).
Dnem doliny płynie potok Sucha Woda Gąsienicowa. Jego nazwa pochodzi koryta strumienia, które przeważnie jest suche, a woda płynie nieco pod powierzchnią. Na odcinku pomiędzy Brzezinami a Halą Gąsienicową nie ma jednak wielu innych atrakcji. Przeważnie idzie się lasem, z ograniczonymi widokami, a podejście po pewnym czasie może zrobić się monotonne. Na ładniejsze krajobrazy można trafić dopiero w późniejszej części szlaku oraz, oczywiście, w Dolinie Gąsienicowej.
Podczas przejścia czarnym szlakiem do Murowańca trafimy na dwa skrzyżowania z trasą oznaczoną na czerwono. Pierwsze pozwoli skręcić do Cyrhli lub na Polanę Kopieniec, drugie ruszyć w stronę Równi Waksmundzkiej i Gęsiej Szyi. Parę krzyżówek szlaków jest również pod Murowańcem. Tam opcji do dalszej wędrówki jest co najmniej kilkanaście, a ich poziom trudności waha się od takich dla dosłownie każdego po bardzo trudne i zimą raczej niepolecane. Do najpopularniejszych kierunków należy Kasprowy Wierch, Czarny Staw Gąsienicowy, Kościelec oraz szlaki prowadzące w rejon Orlej Perci.
Jak dostać się do wylotu Doliny Suchej Wody? Do wyboru są 2 rozsądne opcje: startujące z zakopiańskiego dworca busy albo własny samochód. Te pierwsze kursują od około 7:00, praktycznie co chwilę, a przez Brzeziny pojedzie każdy z tabliczką „Morskie Oko”. Dla zmotoryzowanych dostępny jest z kolei duży parking, gdzie postój kosztuje 20 złotych za dobę.
Pod względem zimowych trudności, Dolina Suchej Wody nie powinna stwarzać wielkich problemów. W plecaku warto mieć raczki bądź nakładki antypoślizgowe, a przy większej ilości śniegu na buty i nogawki naciągnąć stuptuty. Poza tym standardowy, zimowy ubiór oraz odpowiednia ilość prowiantu. Więcej sprzętu przyda się dopiero, gdy z Hali Gąsienicowej będziemy chcieli ruszyć gdzieś wyżej, ale to chyba temat na inny artykuł (w razie czego, lista pomysłów na zimowe wycieczki po Tatrach znajduje się tutaj).
Szlak z Brzezin przez Dolinę Suchej Wody – opis przejścia w zimie
Dotarcie do Brzezin
Jak już napisałem we wstępie, dla mnie jest to kontynuacja tej wycieczki. Po zejściu z Kopieńca przechodzę przez Polanę Olczyską i jeszcze parę minut poruszam się za zielonymi oznaczeniami. Na skrzyżowaniu z czerwonym szlakiem odbijam w prawo i po pewnym czasie docieram do drogi prowadzącej przez Dolinę Suchej Wody.
Będąc już na czarnym szlaku ruszam w stronę Brzezin i schodzę aż do początku trasy. Po co? Żeby móc przejść ją w całości, od szlabanu aż do schroniska. Cóż, dla mnie takie rzeczy są ważne i chyba już nic z tym nie zrobię.
Czarny szlak na Halę Gąsienicową – przejście zimą
W Brzezinach jestem parę minut przed dziesiątą. Mijam nieczynną dziś budkę z kasą i przeróżnymi pamiątkami, po czym wchodzę na szeroką drogę prowadzącą w górę doliny.
Przez chwilę dookoła mam jeszcze trochę przestrzeni, później zbliżam się do krawędzi lasu, w którym spędzę większość czasu podczas wędrówki czarnym szlakiem. Przed wejściem między drzewa stoi jeszcze kilka kolejnych tablic, informujących o Dolinie Suchej Wody oraz rzeczach i zwierzętach, jakie można w niej spotkać.
W lesie droga zaczyna się delikatnie wznosić oraz skręcać to w jedną, to w drugą stronę. Jako, że odcinek z Brzezin do schroniska Murowaniec jest przejezdny dla samochodów, nigdy nie ma tu zbyt stromo.
Chwilę później dochodzę do pierwszego z kilku mostków, prowadzących ponad korytem Suchej Wody Gąsienicowej. Kawałek dalej jest też kolejna przeprawa, dająca niezły podgląd na dość szerokie koryto tego dziwnego potoku. Zimą, co prawda, nie widać tego zbyt dobrze, ale w lecie, gdy pokrywa śnieżna nie występuje, nietrudno zauważyć, że w tym strumieniu brakuje… wody. Sucha Woda płynie tu głównie pod powierzchnią ziemi, co zresztą skutkuje taką a nie inną nazwą.
Kolejny odcinek pokonuję mając po jednej stronie zasypane koryto rzeki, a po drugiej niezbyt wysokie zbocze jakiegoś nienazwanego pagórka. Gdzieś za nim znajdują się dwa niewielkie stawy – jedyne w tej części Doliny Suchej Wody. Niestety, nie da się do nich dojść po żadnym ze szlaków turystycznych.
Po pewnym czasie docieram do pierwszego ze skrzyżowań szlaków. Z prawej strony przychodzi tu czerwona trasa, prowadząca od Toporowej Cyrhli do połączenia z drogą nad Morskie Oko.
Na następnym odcinku, szlaki przez chwilę prowadzą razem, po drodze pokonując między innymi kolejny mostek. Później znów się rozdzielają – czerwony skręca w lewo, ku Równi Waksmundzkiej. Miejsce, gdzie znajduje się skrzyżowanie nosi nazwę Psia Trawka. Kiedyś była tu polana z charakterystyczną roślinnością (tą właśnie psią trawką), teraz już na dobre zarosła. Został tylko drogowskaz z tabliczką oraz kilka ławek do odpoczynku.
Idąc dalej, dość długo poruszam się przeważnie gęstym lasem, który skutecznie zasłania większość widoków. Tylko czasem, ponad linią drzew pojawi się kawałek jakiegoś szczytu z bogatego w dwutysięczniki otoczenia Doliny Gąsienicowej. Generalnie, odcinek nie jest zbyt spektakularny i po pewnym czasie można zacząć odczuwać tu pewną monotonię.
W pewnej chwili roślinność nieco się przerzedza, a moim oczom ukazuje się parę naprawdę ładnych szczytów. Z tej perspektywy rozpoznaję między innymi Żółtą Turnię, Kościelec oraz Świnicę. Taki widok towarzyszy mi jednak tylko przez parę minut. Później znów znikam między drzewami i kontynuuję to dość jednostajne podejście.
Przed kolejne ponad półtora kilometra zmienia się w sumie niewiele. Cały czas szeroka droga, łagodne podejście i sporo drzew dookoła. Dopiero później docieram do kolejnego skrzyżowania. Od czarnego szlaku odłączają się tu dwa szlaki: żółty na przełęcz Krzyżne (zimą raczej niezbyt popularny) oraz zielony, w stronę Równi Waksmundzkiej i Gęsiej Szyi. W pobliżu drogowskazu stoją także dwa budynki, stanowiące zaplecze pobliskiego schroniska. Dla turystów obowiązuje tam jednak zakaz wstępu.
Spod miniętego właśnie drogowskazu idę jeszcze jakieś 100 metrów prosto aż docieram do głównego budynku schroniska. Tu zawsze, nawet w środku zimy, kręci się mnóstwo turystów. Część odpoczywa, inni zbierają się na jakieś dalsze przejścia, reszta korzysta z tutejszego bufetu.
Dziś Murowaniec jest dla mnie tylko krótkim przystankiem przed kontynuacją marszu. Przystaję na parę minut, robię kilka zdjęć i odbijam na północ, przeskakując na szlak koloru niebieskiego.
Dostępnych opcji jest tu jednak o wiele więcej. Z okolicy schroniska można ruszyć na wspomniane już wcześniej Krzyżne lub Rówień Waksmundzką, ale także w stronę Kasprowego Wierchu, przełęczy Liliowe, Świnickiej Przełęczy (ta akurat nie jest zbyt polecana zimą ze względu na sytuację lawinową) albo w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego.
Po skręcie w prawo podchodzę chwilę dobrze przetartą ścieżką. Parę minut później stroję już na środku Hali Gąsienicowej, niemal uniwersalnie uznawanej za jeden z najpiękniejszych zakątków polskiej części Tatr. Rozciągające się stąd widoki mogą się spodobać o dowolnej porze roku. Dziś przeważa oczywiście biel, czerń oraz błękit niemal bezchmurnego nieba.
Zejście do Kuźnic i dalszy ciąg wycieczki
Po nacieszeniu się widokami z Hali Gąsienicowej, postanawiam kontynuować wycieczkę w kierunku Kuźnic. Ruszam więc dalej niebieskim szlakiem, podchodząc kawałek w stronę Królowej Równi, a potem docierając łatwą, delikatnie obniżającą się ścieżką na Przełęcz między Kopami.
Tu do wyboru mam 2 szlaki o podobnej długości i niemal równym czasie przejścia. Latem można schodzić wedle uznania, zimą wszystko zależy od panujących warunków śniegowych. Ponieważ szlak przez Dolinę Jaworzynkę (żółty) przebiega poniżej dość stromego zbocza, przy wyższym poziomie zagrożenia lawinowego (załóżmy, że 2 lub więcej) bezpieczniej będzie wybrać kolor niebieski. Dziś mamy stopień 3/2 (3 powyżej bodajże 1600 metrów, 2 w niższych rejonach), więc długo się nie waham.
Skręcam w prawo i zaczynam schodzić długim grzbietem o nazwie Skupniów Upłaz. Później docieram do lasu, którym przez dłuższą chwilę kontynuuję powrót do Kuźnic.
Z Kuźnic bez żadnego problemu można złapać busik i w kilkanaście minut dotrzeć do centrum Zakopanego. Ja nie chcę jednak kończyć tej wycieczki. Wciąż mam kilka godzin do zachodu słońca i parę miejsc do odwiedzenia. Te opiszę już w innym tekście, poświęconemu zimowemu spacerowi na Kalatówki, Halę Kondratową oraz pod Klasztor Albertynów.
Dolina Suchej Wody w zimie – podsumowanie
Raczej nietrudno zgodzić się z opinią, że czarny szlak z Brzezin jest tą najmniej ciekawą opcją dostania się na Halę Gąsienicową. Długi, dość monotonny i niemal zupełnie pozbawiony widoków. Zimą jest to jednak opcja najbardziej bezpieczna i choćby przez to watra rozważenia.
Są również inne sytuację, które sprawią, że może być warto odwiedzić tę trasę. Po pierwsze, parking bezpośrednio przy szlaku, którego brakuje w zamkniętych dla (większości) samochodów Kuźnicach. Innym powodem może być chęć dostania się na któryś ze szlaków po drodze lub ochota na spokojny spacer w jakimś łatwym terenie. No i końcu, można tak jak ja, chcieć po raz pierwszy przejść się tą doliną w warunkach zimowych.
Baajka! Cudowne zdjęcia,podziwiam, dziękuję!
Jutro przetestuję osobiście ten szlak