Choć Jaworowy Szczyt nie należy do tych najwyższych na terenie Tatr, z pewnością jest jednym z bardziej znanych i charakterystycznych. Dla mnie, od jakiegoś czasu stanowił górskie marzenie, które w końcu udało mi się spełnić. Wszedłem tam najłatwiejszą drogą przez Siwą Kotlinę, a relację z tej wycieczki zamieszczam w poniższym tekście.
W otoczeniu Doliny Pięciu Stawów Spiskich znajduje się wiele z najwyższych i najbardziej pożądanych gór w Tatrach: Łomnica, Durny Szczyt, Baranie Rogi, Lodowy Szczyt czy Pośrednia Grań. Są jednak i inne miejsca – mniej popularne, choć wciąż ciekawe i warte uwagi. I właśnie do takich należy opisywana tu Spiska Grzęda.
W tym tekście opiszę kolejny z łatwych, choć moim zdaniem ciekawych szczytów, będący również świetnym punktem widokowym. Dwoista Turnia, bo o nią właśnie chodzi, może być także niezłym celem rezerwowym, pomysłem na szybki wypad albo propozycją na jedno z pierwszych zejść ze szlaku.
Dziś pora na kolejny z rzadko odwiedzanych szczytów, choć tym razem, nie będzie to zbyt trudne wejście. Mimo słowa „mały” w nazwie, góra jest bardzo ciekawa, oferuje świetne widoki i wbrew pozorom, by ją zdobyć, też trzeba się trochę nachodzić. Zapraszam więc na relację z przejścia jednej, być może najłatwiejszej z dróg prowadzących na Mały
Batyżowiecki Szczyt jest jednym z tych bardziej wymagających. Jego trudności leżą gdzieś na granicy wspinaczki i „zwykłej” turystyki pozaszlakowej, co czyni go łakomym kąskiem dla co ambitniejszych miłośników tego typu wycieczek. W tym tekście opiszę prawdopodobnie najłatwiejszą z wytyczonych tam dróg, prowadzących na wierzchołek od Wschodniej Batyżowieckiej Przełęczy.
Kolejna wycieczka na rzadziej odwiedzane i nieco niższe szczyty, wybrane głównie ze względu na warunki panujące początkiem letniego sezonu. Nie oznacza to jednak, że cele są mniej ciekawe. Wręcz przeciwnie: na opisanych tu szczytach znajdziemy dużo spokoju, trochę trudności i przede wszystkim, przepiękne widoki!
Choć daleko jej do najwyższych, tatrzańskich gigantów, potrafi zrobić wrażenie i wzbudzić respekt. Jastrzębia Turnia, szczególnie ogląda z okolic popularnego schroniska nad Zielonym Stawem Kieżmarskich sprawia wrażenie szczytu trudnego i niedostępnego. W rzeczywistości, można tam jednak wejść umiarkowanie wymagającą drogą, dostępną dla tych nieco bardziej zaawansowanych pozaszlakowców.
Trzy niezbyt wysokie, dość mało znane szczyty. Leżą na jednej z bocznych grani i raczej niezbyt często budzą zainteresowanie turystów. Mimo to, sam uznaję je za zdecydowanie warte odwiedzenia, szczególnie w tej początkowej części sezonu, gdzie wyższe i ambitniejsze cele wciąż wymagają używania sprzętu zimowego.
Choć w Tatrach Bielskich nie brakuje pięknych i atrakcyjnych miejsc, obecnie te góry praktycznie niedostępne dla zwykłych turystów. Stare szlaki zamknięto, zostawiając tylko jeden prowadzący przez kilka przełęczy. Mimo to, dawne ścieżki wciąż istnieją i są regularnie odwiedzane. Dziś pokażę Wam dwie z nich: na Płaczliwą Skałę oraz na Szalony Wierch.
To jeden z najwyższych, a także najpiękniejszych szczytów Tatr. Wymagający, słynący z niezłych ekspozycji i w zimowych warunkach raczej nieodwiedzany zbyt często. W tym sezonie przymierzaliśmy się do niego aż trzy razy, udaną próbę podejmując ostatniego dnia kalendarzowej zimy. Zapraszam na relację z przejścia dość spektakularnej drogi przez Lodowego Konia.