Orla Perć uznawana jest za najtrudniejszy z polskich szlaków. By iść tam zimą, potrzeba sporo umiejętności, doświadczenia oraz odpowiedniej pogody. Dziś będę mierzył się jednym z jej najkrótszych i najbardziej popularnych odcinków – przejściem od Zadniego do Skrajnego Granatu.
Otoczenie Doliny Pięciu Stawów pełne jest ciekawych szczytów, na które można wejść szlakami lub nietrudnymi drogami leżącymi poza siecią znakowanych tras. Dziś, korzystając z niedawno rozpoczętej zimy, udaję się w okolicę przełęczy Zawrat i zdobywam położone niedaleko niej: Kołową Czubę, Zawratową Turnię oraz Mały Kozi Wierch.
Do najtrudniejszych polskich szlaków należą z pewnością Orla Perć, Rysy oraz Przełęcz pod Chłopkiem. Ale czy na tym koniec? Wcale nie – kolejną z tej listy, a przy okazji jedną z moich ulubionych, jest oznaczona na czarno trasa przez Żleb Kulczyńskiego. Dziś wybieram się tam po raz kolejny, przy okazji odwiedzając położony kawałek dalej Kozi
Zawratowa Turnia to mierzący 2247 metrów szczyt pomiędzy Przełęczą Zawrat a Świnicą. Bez większych problemów można ją zdobyć wchodząc tam w kilkanaście minut od Zawratu. Jednak istnieje też druga, trudniejsza i znacznie ciekawsza trasa, prowadząca z Mylnej Przełęczy. I to jej poświęcony będzie niniejszy artykuł.
Tym razem coś praktycznie dla każdego. Dwa bardzo fajne, popularne i stosunkowo łatwe to odwiedzenia miejsca w Tatrach: Kasprowy Wierch oraz Czarny Staw Gąsienicowy. Jak wyglądają zimą i czego można spodziewać się w takich warunkach?
Jeszcze kilka dni temu nie wiedziałem nawet o istnieniu takiego miejsca, jak Żółta Przełęcz. Dopiero podczas niedawnego wejścia na Skrajny Granat powiedział mi o niej spotkany po drodze turysta. Później trochę doczytałem i tak narodził się pomysł na kolejną wycieczkę. Tym razem pozaszlakową – moją pierwszą w zimowych warunkach.
Skrajny Granat to jeden z trzech leżących na Orlej Perci wierzchołków Granatów. To również świetny, warty odwiedzenia punkt widokowy, z którego podziwiać można dziesiątki okolicznych szczytów. Wejście tam latem jest ciekawą propozycją wycieczki dla średnio-zaawansowanych turystów. Zimą jest to już jednak konkretna, pełna niebezpieczeństw wyprawa.
Od dłuższego czasu w Tatrach nie pada śnieg. Pogoda jest dobra, a zagrożenie lawinowe niskie, więc ludzie coraz śmielej zapuszczają się na ambitniejsze szlaki. Ja również postanowiłem skorzystać z okazji i tak, jak rok temu, wybrałem się na Kozią Przełęcz. Tym razem, udało się jednak pokonać oba prowadzące na nią podejścia.
Zimowe wejście na Kościelec było jednym z moich górskich marzeń na ten rok. Choć zdobywałem go już parę razy w przeszłości, urok tej skalistej piramidy wciąż mnie przyciąga. Gdy więc nadeszły sprzyjające warunki, znów pojechałem w Tatry, by wspinać się na ten mierzący 2155 metrów szczyt.