Hala Stoły – szlak z Doliny Kościeliskiej

Wejście na położoną nad Doliną Kościeliską Halę Stoły to propozycja wycieczki dostępnej praktycznie dla każdego. Łatwa, niezbyt długa trasa może być dobrym sposobem na zaczęcie przygody z Tatrami lub – jak było w moim przypadku – dodatkową atrakcją, odwiedzoną przy okazji innego wypadu.

Na Halę Stoły wszedłem zupełnie niespodziewanie. Wyjeżdżając w Tatry, plany miałem zupełnie inne. Chciałem pozwiedzać jaskinie w Dolinie Kościeliskiej. Gdy jednak podczas powrotu uświadomiłem sobie, jak dużo czasu zostało jeszcze do wieczora, szkoda było już wracać do domu i zmarnować okazję na zobaczenie czegoś więcej.

Hala Stoły – szlak, informacje, dojazd

Stoły to duża hala pasterska, położona na wschodnim stoku niewielkiego masywu górskiego, mniej więcej w połowie Doliny Kościeliskiej. Jej najwyższy punkt znajduje się na wysokości 1417 m n.p.m, około 450 metrów ponad dnem doliny.

Jej główną atrakcją jest Wyżnia Polana na Stołach, oferująca ciekawe widoki na między innymi Giewont i Czerwone Wierchy. Na Hali znajduje się również kilka zabytkowych szałasów pasterskich.

Dojście na polanę, jak również do zalesionego szczytu hali odbywa się po niebieskim szlaku prowadzącym od Lodowego Źródła. Czas wejścia wynosi lekko ponad godzinę, zejście powinno zająć kilkanaście minut mniej. Łącznie, z przejściem przez fragment Doliny Kościeliskiej, na całą wycieczkę warto zarezerwować około 4 godziny (plus czas na ewentualną dłuższą przerwę na polanie).

Dojazd będzie oczywiście zależny od miejsca startu oraz wybranego środka transportu. Pod wejściem do Doliny znajduje się kilka parkingów, a prywatne busy z dworca w Zakopanem kursują co kilkanaście minut, od około 7-mej rano, do co najmniej zachodu słońca.

Relacja z wycieczki na Halę Stoły

Z Krakowa ruszam autobusem startującym o 5:50. Około 8-mej jestem w Zakopanem, tam szybka przesiadka na lokalną komunikację i o 8:25 wchodzę na teren Tatrzańskiego Parku Narodowego. Jest wcześnie, ale pogodny weekend sprawia, że i tak otacza mnie sporo mniejszych i większych grupek ludzi.

Początek spaceru to szeroka, utwardzana droga, którą oprócz pieszych poruszają się też konne powozy, a czasem i pojedyncze samochody (obsługa schroniska, leśnicy TPN, itd.). Po prawej stronie płynie Kirowa Woda – górski potok, kilkukrotnie przecinający ścieżkę przez dolinę.

Początek wędrówki przez Dolinę Kościeliską, odcinek tuż za kasami.
Droga nad Kirową wodą.

Kilka minut marszu i wychodzę na Wyżnią Kirę Miętusią – dużą, płaską polanę rozciągającą się po obu stronach szlaku. Na jej końcu znajduje się mostek prowadzący na drugą stronę rzeki oraz odejście dwóch szlaków: czarnego na Ścieżkę pod Reglami oraz czerwonego na Ciemniak.

Szlak przez Wyżnią Kirę Miętusią – polanę niedaleko wylotu Doliny Kościeliskiej.
Mostek przez Kirową Wodę.

Idę prosto. Mijam kolejną polankę (Cudakowa Polana), drugie odejście Ścieżki pod Reglami, a później znów polanę (Stare Kościeliska) z niewielką kapliczką, tablicą pamiątkową oraz miejscem do odpoczynku w formie kilku drewnianych ławek.

Kapliczka i ławki na polanie Stare Kościeliska.

Niedługo za polaną mijam odejście trasy do Jaskini Mroźnej. Stąd już widzę początek niebieskiego szlaku, który prowadzi na Halę Stoły.

Odejście niebieskiego szlaku na Halę Stoły.

Nie skręcam tam jednak od razu. Teraz nie jestem nawet pewien, czy faktycznie na tę halę dotrę. Zgodnie z głównym celem tej wycieczki, idę dalej, by zwiedzać Jaskinie Mylną, Obłazkową, Raptawicką i Smoczą Jamę. Dopiero po powrocie z eksploracji tatrzańskich podziemi, podejmuję decyzję, by pozostały czas wykorzystać na odwiedzenie dodatkowego miejsca.

Szlak zaczyna się od delikatnego, wysypanego żwirem podejścia. Dopiero po paru minutach zamienia się ono w typową, gruntowo – kamienistą ścieżkę, urozmaiconą czasem drewnianymi schodkami. Wędrówce towarzyszy bujna, typowa dla późnej wiosny roślinność.

Żwir na początku podejścia na Halę Stoły.
Tu już leśna ścieżka wijąca się po północno – wschodnim zboczu góry.

Dość szybko w oczy rzuca się ogromna liczba powalonych drzew. To zasługa orkanu z 2013 roku, który przeszedł tędy w grudniu, powodując naprawdę duże straty w drzewostanie. Skutkiem tego zdarzenia było nawet zamknięcie niebieskiego szlaku na niemal 2 lata. Dopiero pod koniec 2015 wyremontowaną ścieżkę ponownie udostępniono turystom.

Przyznam jednak, że nadal ten odcinek nie jest zbyt atrakcyjny. Zniszczony las sprawia ponure wrażenie, a brak cienia w połączeniu z panującym dziś upałem nie ułatwia podejścia. Dobrze, że choć zapas wody wciąż mam dość duży.

Przejście przez las zniszczony orkanem z 2013 roku.
Mimo niemal dwuletniego remontu ścieżki, przy trasie wciąż leży mnóstwo powalonych drzew.

Po około 30 minutach podchodzenia docieram do pierwszej z polan na Hali. Nosi nazwę Niżnia Polana na Stołach i jest niewielką, trawiastą łąką otoczoną iglastym lasem.

Niżnia Polana na Stołach.

Za polanką mam do przejścia kolejny leśny odcinek. Tu drzewostan jest już w dużo lepszym stanie, a wędrówkę urozmaica spora ilość kamieni i wystających korzeni. W końcu dostaję też trochę przyjemnego cienia.

Las oddzielający polany na Hali Stoły.

Wychodząc spomiędzy drzew osiągam główną atrakcję tego szlaku – Wyżnią Polanę na Stołach. Jest kilkukrotnie większa od poprzedniej i oferuje świetny widok na Czerwone Wierchy i Giewont. Na polanie znajdują się też 3 zabytkowe szałasy, z których dawniej korzystali pasterze prowadząc tu wypas owiec.

Wejście na Wyżnią Polanę na Stołach.
Widoki z Hali Stoły. W lewej części zdjęcia Giewont, po prawej najwyższym punktem jest Ciemniak.

To również tu spotykam pierwszych na szlaku ludzi. Nigdzie jednak nie idą, tylko siedzą na łące, ciesząc ładną pogodą i ciekawym widokiem.

Choć ciężko znaleźć dalsze oznaczenia, niebieski szlak wcale nie kończy się na polanie. W górnej części, jej lewą krawędzią biegnie wąska ścieżka, która później znika w lesie. Idąc nią, dopiero po kilku minutach docieram do właściwego końca szlaku. Nie dziwię się jednak, że większość ludzi kończy spacer na polanie kilkadziesiąt metrów niżej – tu nie ma już nic ciekawszego.

Koniec niebieskiego szlaku na Halę Stoły.
Drogowskaz jest niestety złamany i obrócony w niewłaściwym kierunku.

Moją uwagę zwraca natomiast dobrze przetarta ścieżka skręcająca w prawo. Na mapie jej nie ma, ale wygląd wskazuje, że ludzie dość często z niej korzystają. Mam czas, więc chętnie sprawdzę, gdzie prowadzi.

Chwila delikatnego podejścia wśród drzew i osiągam całkiem niezły punkt widokowy. Oglądać mogę w zasadzie to samo, co z polany, tyle, że jestem nieco wyżej. Czy więc warto dokładać sobie drogi? Niekoniecznie, choć osobiście nie żałuję. Myślę, że każde nowo odwiedzone miejsce niesie ze sobą jakąś wartość.

Ponownie Giewont i Czerwone Wierchy, choć tym razem z nieco większej wysokości.
Widok na główną grań Tatr Zachodnich. W oddali między innymi niedostępne szlakiem Tomanowy i Smreczyński Wierch.

Po własnych śladach wracam do drogowskazu na szczycie hali. Zauważam, że naprzeciwko, w kierunku południowym, odchodzi jeszcze jedna ścieżka. Wąską, mocno zarośnięta, ale jednak jest. Czyżby to pozostałość po zamkniętym jakiś czas temu szlaku na Suchy Wierch? A może nielegalna trasa na Kominiarski? Pewności nie mam, ale symbol zakazu wstępu pod szlakową tabliczką zniechęca do dalszego zgłębiania tematu.

Kominiarski Wierch wznoszący się w pobliżu Hali Stoły.

Przez las schodzę na Wyżnią Polanę, mijam zabytkowe chatki i ruszam dalej w dół, dokładnie tą samą trasą, którą tu przyszedłem. Nie ma niestety innej opcji, na Halę Stoły prowadzi tylko jeden szlak.

Droga w dół, przejście przy zabytkowych szałasach na Hali Stoły.

Las, Niżnia Polana, połamane drzewa, mostek na potokiem, końcówka po ścieżce posypanej żwirem. Dokładniej opisywać chyba nie warto, bo to identyczna droga jak wcześniej, tylko w odwrotnym kierunku i nieco szybciej. Zaskoczeniem było jedynie, że mimo późniejszej pory, teraz spotkałem o wiele więcej ludzi niż na podejściu.

Poniżej parę zdjęć z tego odcinka:

Po zejściu na dno doliny, zostaje mi jeszcze jakieś pół godziny marszu w stronę parkingu. Tu również wracam po własnych śladach, więc dokładniejszy opis uważam za zbędny.

Powrót Doliną Kościeliską.

Po wyjściu łapię busik do Zakopanego (dosłownie łapię, bo już mi niemal uciekł). Tam chwila czekania na transport do Krakowa, a później ciągnący się w nieskończoność powrót, urozmaicony licznymi korkami przy wyjeździe z tatrzańskiej stolicy.

Podsumowanie wyjazdu

No cóż, na pewno nie napiszę, że wycieczka na Halę Stoły to najlepsze, co Tatry mają do zaoferowania. Wręcz przeciwnie, uważam, że są dziesiątki ciekawszych miejsc. To jednak dobry pomysł na uzupełnienie innego wypadu. Albo plan na gorszą pogodę czy zimową wycieczkę dla początkujących. Ewentualnie propozycja dla kogoś, kto w Tatrach chciałby zwiedzić dosłownie wszystko, a tam jeszcze nie był.

Do powodów, dla których można by halę odwiedzić, należy dodać jeszcze fakt, iż był pierwszy ze wszystkich szlaków wytyczonych w Tatrach Zachodnich. Jego historia sięga aż 1892 roku. A więc, ostatecznie to wszystko podsumowując: i tak warto! :)

Mapa szlaku na Halę Stoły:

5 komentarzy

Skomentuj Michał Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *