Beskid Mały – żółty szlak przez Targanice i fragment MSB

W ramach tej wielkanocnej wycieczki udajemy się w Beskid Mały, by przejść się prowadzącym przez Targanice żółtym szlakiem, a także pokonać fragment Małego Szlaku Beskidzkiego. Podczas około 7 godzin marszu zdobywamy sporo szczytów i przełęczy, a wszystko odbywa się dość ciekawych, zimowo-wiosennych warunkach.

Jest początek kwietnia, środek Świąt Wielkanocnych. Niedzielna pogoda ma być całkiem niezła, więc postanawiamy z niej skorzystać i po rodzinnym śniadaniu wyskoczyć gdzieś w góry. A jako, że z tego miejsca najbliżej mamy w Beskid Mały, wybór nie jest szczególnie trudny.

Dojazd do Targanic

Do położonych mniej więcej w środku masywu Targanic docieramy od północny, przejeżdżając przez pobliski Andrychów. Centrum miejscowości osiągamy poruszając się drogą 781, następnie odbijamy w lewo, na ulicę Jawornicką. Tam, niedaleko kościoła znajduje się dość duży, darmowy parking. Zostawiamy samochód, szybko odnajdujemy pierwsze oznaczenia żółtego szlaku i zaczynamy wycieczkę.

Wejście na Złotą Górkę

Spod kościoła wracamy się kawałek do głównej drogi przebiegającej przez miejscowość. Przechodzimy na drugą stronę, po czym kilkadziesiąt metrów dalej wchodzimy w jedną z bocznych uliczek. Jakieś 100 metrów dalej przekraczamy mostek na rzece Targaniczance. Za nim szlak wiedzie nas systemem spokojnych, umiarkowanie nachylonych asfaltówek.

Targanice
Targanice – żółtym szlak na terenie zabudowanym.

Powoli nabieramy wysokości, zbliżając się na skraj terenu zabudowanego. W pewnej chwili zbaczamy na betonowe płyty, które doprowadzają nas do pierwszego obszaru leśnego. Z przyjemnością wchodzimy między drzewa, gdzie zaczynamy trochę bardziej strome podejście po pełnej kamieni ścieżce.

Z początkiem podejścia rozprawiamy się w warunkach typowo wiosennych, później coraz częściej trafiamy na śnieg. Część pochodzi w wczorajszych, niezbyt dużych opadów, wyżej zastaniemy też sporo pozostałości po zakończonej niedawno, kalendarzowej zimie.

Złota Górka od Targanic
Dolna część podejścia na Złotą Górkę.
Złota Górka z Targanic
Im wyżej, tym więcej śniegu mamy dookoła.

Dolna część szlaku wiedzie głównie leśnymi ścieżkami, które niestety są pozbawione jakichś ciekawszych widoków. Wspinamy się wschodnim ramieniem Złotej Górki, czasami w górę zbocza, kiedy indziej wzdłuż niego. Dopiero później trafiamy na szczyt tego grzbietu, gdzie zauważalnie spada nachylenie trasy.

Złota Górka, żółty szlak
Przejście przez grzbiet Złotej Górki.

Po szerokiej i dość wygodnej drodze gruntowej idziemy jeszcze kawałek, aż docieramy na całkowicie zalesiony wierzchołek. To pierwszy ze zdobywanych dziś szczytów, choć szczerze mówiąc, nie wyróżniający się niczym szczególnym.

Złota Górka
Złota Górka.

Porębski Groń i Przełęcz Bukowska

Na Złotej Górce skręcamy w lewo i ruszamy na południowy-zachód. Po stromej ścieżce wytracamy trochę wysokości, a na dalszym etapie kontynuujemy przejście szczytem grzbietu. Początkowo idziemy kawałek przez las, parę minut później przechodzimy przy niewielkiej polance.

Porębski Groń od Targanic
Kapliczka przy żółtym szlaku w okolicach Złotej Górki.
Porębski Groń z Targanic
Ładny, leśny odcinek, który pokonujemy kawałek dalej.

Za polaną nieznacznie podchodzimy, po czym docieramy na wierzchołek Porębskiego Gronia. Ten jest kilkanaście metrów niższy od Złotej Górki, lecz podobnie ciekawy. Oprócz żółtej tabliczki z nazwą szczytu, nie ma tu wielu innych aktrakcji.

Porębski Groń
Porębski Groń.

Pierwsze fajniejsze widoki pojawiają się kawałek dalej, po zachodniej stronie szczytu. Tam wychodzimy na otwarty teren, który pokazuje nam parę szczytów po zachodniej i południowo-zachodniej stronie. Pod nogami wciąż mamy dość szeroką drogę gruntową.

Porębski Groń, żółty szlak
Widokowa część szlaku niedaleko Porębskiego Gronia.

Po grzbiecie spacerujemy kilka minut, aż do miejsca, gdzie odbijamy w lewo i zaczynamy schodzić na pobliską przełęcz. Tu robi się nieco stromiej, pojawiają też bardziej błotniste fragmenty. Idzie jednak sprawie, dzięki czemu już chwilę później ponownie jesteśmy w lesie, na Przełęczy Bukowskiej. Tutaj „nasz” żółty szlak łączy się z dwoma innymi trasami: niebieską, prowadzącą do Porąbki oraz znacznie dłuższą zieloną, która ciągnie się przez całe pasmo Beskidu Małego aż do Suchej Beskidzkiej.

Przełęcz Bukowska
Żółty i zielony szlak na Przełęczy Bukowskiej.

Żółtym szlakiem na Isepnicką Przełęcz

Na Przełęczy Bukowskiej ponownie skręcamy w lewo, idziemy chwilę pełną błota i kałuż gruntówką, po czym przy najbliższej okazji odbijamy w prawo i schodzimy nad brzeg niewielkiego potoku. Później przez dłuższy czas trzymamy się jego zachodniej strony. Łagodnie wytracamy wysokość, początkowo poruszając się leśną, niezbyt szeroką ścieżką.

Przełęcz Bukowska, żółty szlak
Żółty szlak kawałek za Bukowską Przełęczą.

Wkrótce na chwilę wychodzimy z lasu. Mijamy średniej wielkości polanę oraz parę zabudowań, po czym ponownie znikamy między drzewami. Tu śnieg niemal znika, a pod nogami przez pewien czas mamy przyzwoitej jakości, utwardzaną drogę dojazdową.

Wielka Puszcza, żółty szlak
Ciąg dalszy zejścia.

Kawałek dalej szlak kieruje nas na węższą, boczną ścieżkę, którą schodzimy w pobliże potoku, a następnie do przebiegającej tą doliną drogi asfaltowej. Tu skręcamy w lewo i idziemy kawałek poboczem. Odcinek nie jest na szczęście zbyt długi, a ruch można określić jako co najwyżej umiarkowany.

Wielka Puszcza, szlak żółty
Okolice asfaltowej drogi łączącej Porąbkę z jej przysiółkiem o nazwie Wielka Puszcza.

Po przejściu około pół kilometra schodzimy z szosy i skręcamy w boczną drogę szutrową. Chwilę później obchodzimy szlaban i wchodzimy na zbocze po prawej stronie. Od tego momentu dość długo wspinamy się wzdłuż owego zbocza, cierpliwie nabierając wysokości po niezbyt wymagającym podejściu.

Isepnicka Przełęcz, szlak od Wielkiej Puszczy
Wejście na zbocze, którym będziemy wspinać się aż do Isepnickiej Przełęczy.
Isepnicka Przełęcz, żółty szlak
Leśna droga, którą pokonujemy ten fragment szlaku.

Po chwili wędrówki mamy okazję obserwować zmieniający się krajobraz. Wraca śnieg, najpierw świeży, później również ten starszy, który nie zdążył się stopić przy okazji niedawnego ocieplenia. Pochodzimy jeszcze kawałek, aż w pewnej chwili szlak wyprowadza nas na Isepnicką Przełęcz, położoną między Cisową Grapą, a odwiedzoną kilka tygodni temu Kiczerą.

Isepnicka Przełęcz, szlak żółty
Końcówka podejście na Isepnicką Przełęcz.
Isepnicka Przełęcz
A to już zdjęcie z przełęczy, gdzie można znaleźć trochę miejsca do odpoczynku oraz parę różnokolorowych drogowskazów.

Mały Szlak Beskidzki – przejście od Isepnickiej Przełęczy do Potrójnej

Praktycznie od razu po wejściu na przełęcz skręcamy w lewo i zaczynamy marsz po Małym Szlaku Beskidzkim. Cała trasa mierzy niemal 150 kilometrów i przebiega przez kilka pasm górskich. W Beskidzie Małym znajduje się tylko jej początek, choć moim prywatnym zdaniem, jest to również jeden z najładniejszych etapów całego szlaku.

Za Isepnicką Przełęczą zaczynamy zbliżać się do Cisowej Grapy. Oznaczona na czerwono ścieżka nie wiedzie jednak na sam szczyt, lecz z jakiegoś powodu obchodzi go od zachodu. Ten etap jest generalnie dość płaski i nie wiąże się z większym wysiłkiem.

Mały Szlak Beskidzki
Mały Szlak Beskidzki kawałek za Isepnicką Przełęczą.
Cisowa Grapa
Obejście Cisowej Grapy od zachodu. Z przodu widok na Wielką Cisową Grapę.

Kolejnym szczytem na tym grzbiecie jest Wielka Cisowa Grapa, którą od dłuższego czasu mamy przez oczami. Jednak i w tym wypadku szlak prowadzi bokiem, omijając jej zalesiony wierzchołek. Na tym odcinku pojawia się też wyraźnie więcej śniegu, więc można stwierdzić, że większość Małego Szlaku Beskidzkiego będziemy dziś pokonywać w typowo zimowych warunkach.

Beskid Mały
Kolejne obejście, tym razem Wielkiej Cisowej Grapy.

Za szczytem trafiamy na Przełęcz Przysłop Cisowy, gdzie MSB krzyżuje się z niebieskim szlakiem, ciągnącym się od Bielska-Białej przez zachodnią część Beskidu Małego. My trzymamy się dalej koloru czerwonego, obierając kurs na znajdujący się kawałek dalej Kocierz.

Przełęcz Przysłop Cisowy
Przełęcz Przysłop Cisowy.

Kawałek za przełączą mamy do pokonania trochę niezbyt stromego podejścia, później szlak się wyrównuje. Jeszcze chwilę idziemy lasem, który mocno ogranicza widoki. Później drzewa nieco się przerzedzają, ukazując nam kawałek okolicy, na czele ze Kocierzą, gdzie właśnie zmierzamy.

Kocierz od Isepnickiej Przełęczy
Czerwony szlak w kierunku Kocierzy.

Na zalesiony wierzchołek zmierzamy wygodną, choć niemal w całości zasypaną śniegiem drogą. Widoki szybko się kończą, resztę trasy pokonujemy w terenie zalesionym. Sam szczyt też jest w większości otoczony drzewami. Niestety, znaczna część wierzchołków Beskidu Małego wygląda właśnie w ten sposób. Tu, oprócz żółtej tabliczki z nazwą i wysokością góry, trafiamy jeszcze na drewniany stolik z ławkami.

Kocierz od Przełęczy Isepnickiej
Końcówka podejścia na Kocierz.
Kocierz
Kocierz i jego zalesiony wierzchołek.

Za tym szczytem szlak prowadzi nas kilkadziesiąt metrów w dół, po czym wiedzie dość płaską, szeroką ścieżką. Nie znaczy to jednak, że trasa jest pozbawiona trudności. W tym wczesnowiosennym okresie pełno tu jeszcze śniegu, błota oraz przykrytych cienkim lodem kałuż, które trzeba jakoś obchodzić. Odcinek trochę się ciągnie, jednak jest dość monotonny, więc nie za bardzo da się o nim coś więcej napisać.

Beskid Mały, czerwony szlak
Mały Szlak Beskidzki kawałek za Kocierzem.

Z czasem coraz bardziej zbliżamy się do Przełęczy Kocierskiej. Gdzieś po drodze mijamy jeszcze mało wybitny wierzchołek o nazwie Beskid, jednak o tym wiem już wyłącznie z mapy. Na trasie (choć nie wykluczam, że przez nieuwagę) nie udało się nam dostrzec, by był w jakikolwiek sposób oznaczony.

Beskid Mały, szlak czerwony
Pełna błota i kałuż ścieżka w pobliżu Przełęczy Kocierskiej.

Tuż przed przełęczą mijamy sporych rozmiarów zajazd, gdzie znajduje się między innymi hotel, SPA, restauracje oraz trochę sportowej infrastruktury. Przechodzimy obok tego wszystkiego, potem jeszcze kawałek w lesie nieopodal tutejszej, dość ruchliwej drogi, aż w końcu docieramy na przełęcz, która znajduje się na granicy Śląska i Małopolski.

Przełęcz Kocierska
Skrzyżowanie kilku szlaku przy zajeździe nad Przełęczą Kocierską.
Kiczora z Przełęczy Kocierskiej
Leśna ścieżka między zajazdem a przełęczą.

Po drugiej stronie drogi szybko wracamy na otoczoną drzewami ścieżkę. Szeroką, wygodną, tylko nieznacznie pnącą się do góry. Śniegu jest mniej, podobnie, jak widoków dookoła. Idzie się tędy całkiem fajnie, ale podobnie, jak na niektórych wcześniejszych odcinkach, krajobraz jest nieco monotonny.

Wkrótce docieramy na kolejny z oznaczonych szczytów. Tym razem jest to Kiczora (nie mylić z Kiczerą położoną kilka kilometrów dalej na zachód), gdzie oprócz standardowej tabliczki powieszono papieską kapliczkę i flagę. Zresztą, pamiątek i symboli związanych z Janem Pawłem II nie trzeba w Beskidzie Małym szukać zbyt długo – na wiele z nich trafi się raczej prędzej niż później.

Kiczora
Kiczora.

Za Kiczorą nieco schodzimy, docierając na jakąś (chyba) nienazwaną przełęcz, a następnie zaczynamy odzyskiwanie wysokości, kierując się w stronę Potrójnej. Tu również w większości poruszamy się lasem, choć dla odmiany, zdarzają się też bardziej widokowe odcinki. Z niektórych mamy całkiem fajny widok na pobliski szczyt Potrójnej oraz jeden z jej grzbietów, delikatnie opadający w stronę Jawornicy.

Potrójna z Przełęczy Kocierskiej
Mały Szlak Beskidzki pomiędzy Kiczorą a Potrójną.

W końcówce podejścia szlak trochę się wznosi, choć nie jest to szczególnie wymagające. Generalnie, cały ten pokonywany dzisiaj kawałek MSB jest w miarę łagodny i pozbawiony dużych przewyższeń.

Potrójna od Przełęczy Kocierskiej
Jeden z ostatnich odcinków przed wejściem na Potrójną.

Wychodzimy lasu i trafiamy na rozległy wierzchołek. To najwyższy (887 metrów n.p.m.) oraz najładniejszy ze zdobywanych dziś szczytów. Na Potrójnej nie ma zbyt wielu drzew, są za to hale i łąki oferujące fantastyczne widoki niemal na wszystkie strony świata. Sam szczyt posiada dwa wierzchołki, oddalone od siebie o jakieś 300 metrów. Na obu znajdziemy tabliczki, drogowskazy i jakieś miejsca do odpoczynku. Na niższym, który uchodzi za główny, możemy również obejrzeć niewielką kapliczkę. Inna atrakcja znajduje się kawałek dalej, w grupie kilku innych zabudowań. Jest to Chatka na Potrójnej, która turystom oferuje ciepłe napoje oraz miejsca noclegowe.

Potrójna
Na szczycie Potrójnej.
Potrójna, Beskid Mały
Jak widać, wierzchołek jest w większości otwarty i oferuje dość rozległe widoki.
Beskid Mały, Potrójna
Przejście pomiędzy niższym a wyższym wierzchołkiem Potrójnej.

Żółty szlak na Jawornicę

Po chwili przerwy na głównym wierzchołku przechodzimy na ten drugi, po czym zaczynamy zejście do Targanic. Nim tam jednak trafimy, będziemy przechodzić przez jeszcze jeden ciekawy szczyt, noszący nazwę Jawornica.

Minąwszy drugi wierzchołek, szlak kieruje nas na północny-zachód i dość szybko znika w lesie. Większość czasu spędzamy teraz między drzewami, choć trafiają się też odcinki, gdzie widać coś więcej. Sama droga w dół jest natomiast dość łagodna. Dziś nie sprawia nam problemów innych niż obchodzenie błota i kałuż.

Jawornica od Potrójnej
Żółty szlak między Potrójną a Jawornicą.
Jawornica żółtym szlakiem
Wczesną wiosną największym problemem jest tu obchodzenie dość sporych kałuż.

Po dłuższej chwili takiego marszu docieramy w okolice Jawornicy, choć zanim wejdziemy na wierzchołek musimy jeszcze nieznacznie podejść. Tuż przed szczytem trafiamy też na drogowskaz, który prowadzi do położonych w pobliżu szlaku ruin starego schronu turystycznego. Niestety, obecnie jest to już tylko parę przysypanych śniegiem kamieni, które nieznacznie wystają ponad poziom gruntu.

Idąc jeszcze kawałek docieramy na szczyt, gdzie naszym oczom ukazuje się duży, metalowy krzyż. W pobliżu jest też trochę ławek oraz klasyczna, żółto-czarna tabliczka z nazwą i wysokością góry. Wszystko to szczelnie otacza las, więc szerszej panoramy raczej nie da się obejrzeć.

Jawornica
Jawornica i metalowy krzyż na jej szczycie.

Powrót do Targanic

Za Jawornicą zejście robi się bardziej wymagające. Szlak staje się stromy, miejscami musimy też uważać na śliskie podłoże. Dość długo schodzimy przez las, sprawnie wytracając wysokość i obserwując, jak zmniejsza się ilość śniegu dookoła. Po kilkunastu minutach krajobraz jest już typowo wiosenny.

Jawornica, żółty szlak
Zejście z Jawornicy do Targanic.
Jawornica z Targanic
W dolnych partiach tego szlaku dominuje już wiosenna sceneria.

W pewnej chwili wychodzimy spomiędzy drzew i trafiamy na polanę z niezłym widokiem na położone w dolinie Targanice. To już końcowa część tego szlaku. Szybko zbliżamy się do terenu zabudowanego, chwilę później idziemy już asfaltowymi uliczkami miejscowości. Wycieczkę kończymy na parkingu pod kościołem, gdzie jakieś 7 godzin wcześniej zostawiliśmy nasz samochód.

Targanice, żółty szlak
W końcówce szlaku trafiamy na polanę z całkiem niezłym widokiem na Targanice.

Podsumowanie wycieczki

Podczas dzisiejszej wędrówki pokonaliśmy niecałe 25 kilometrów i lekko ponad 1200 metrów przewyższeń. Nie była to więc trasa szczególnie łatwa i krótka, ale też daleka od ekstremalnych, całodniowych przejść. Patrząc z innej perspektywy, była to trasa całkiem ładna i przyjemna do przemierzania, ale i pozbawiona jakichś spektakularnych widoków czy atrakcji. Wiem, że są w Beskidzie Małym fajniejsze miejsca, jednak tę pętlę też chętnie poleciłbym innym. Nieźle nadaje się na wycieczkę na średnio-zaawansowanych górołazów, pozwala odwiedzić sporo szczytów i przełęczy, a do tego nie zawiera zbyt wielu odcinków prowadzących przez tereny zabudowane.

Mi się podobało. Z resztą, dla nas była to już kolejna w tym roku wycieczka w Beskid Mały i jestem niemal pewny, że na tym się nie skończy. Choć pasmo nie jest duże, ma do zaoferowania wiele interesujących terenów, które chętnie zwiedziłbym nieco dokładniej.

Na koniec zamieszczam jeszcze mapkę trasy opisanej w tym tekście:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *