Zimowe wejście na Kościelec było jednym z moich górskich marzeń na ten rok. Choć zdobywałem go już parę razy w przeszłości, urok tej skalistej piramidy wciąż mnie przyciąga. Gdy więc nadeszły sprzyjające warunki, znów pojechałem w Tatry, by wspinać się na ten mierzący 2155 metrów szczyt.
Dobre warunki trwają, więc szkoda by było z nich nie korzystać. Czyli opowieść o tym, jak wziąłem kolejny w tym tygodniu urlop i znów ruszyłem w Tatry. Tym razem Wysokie, by w zimowych warunkach zdobyć mierzący 2291 metrów Kozi Wierch.
Powrót w zimowe Tatry! Po niemal miesiącu czekania na sprzyjające warunki, w końcu jadę w moje ukochane góry. Celem jest wejście na Wołowiec (2064 m), szlakiem prowadzącym z Doliny Chochołowskiej przez Grzesia i Rakoń.
Kolejny w tym roku wypad w słowacki region Tatr Wysokich! Jedziemy do Szczyrbskiego Jeziora, wchodzimy na Bystrą Ławkę, a następnie lekko zbaczamy ze szlaku i zdobywamy Furkot oraz Hruby Wierch. Piękna pogoda, odrobina trudności i masa wrażeń z tej niedługiej, lecz ekscytującej wycieczki.
Kolejna w tym roku, jednodniowa wycieczka w Tatry Słowackie. Tym razem, zdobywaliśmy Jagnięcy Szczyt (2230 m n.p.m.) startując z parkingu przy Białej Wodzie oraz wracając w to samo miejsce. Wejście żółtym szlakiem dostarczyło nam sporo atrakcji, a długość trasy oraz poziom trudności czynią z tej góry ciekawą propozycję dla średnio-zaawansowanych turystów.
Na Czerwoną Ławkę miałem ochotę już od dobrych kilku lat. Ten owiany legendą, słowacki szlak zachęcał dużą liczbą łańcuchów, klamer i mrożącymi krew ekspozycjami. W końcu udało mi się zrealizować marzenie i zdobyć tę przełęcz. Czy faktycznie było tak trudno, jak opisują inni?
Mała Wysoka to jeden z najwyższych tatrzańskich szczytów, na który można wyjść znakowanym szlakiem turystycznym. To także jeden z paru słowackich wierzchołków możliwych do zdobycia od polskiej strony, bez konieczności okrążania całych Tatr. Wejście od Doliny Białej Wody jest długie i miejscami wymagające, ale trasa zdecydowanie warta jest polecenia.
To było spełnienie wielkiego marzenia. Wymagało sporo przygotowań, cierpliwości i paru wyrzeczeń, ale w końcu się udało i zdecydowanie było warto! Ta góra dostarczyła mi tylu wrażeń, że ciągle jestem tam myślami i pewnie prędko tego dnia nie zapomnę. Zapraszam na relację z zimowego wejścia na Rysy!
Po zimowym wejściu na Zawrat tydzień wcześniej, nie miałem jakiegoś wielkiego parcia, żeby znowu jechać w Tatry. Myślałem o czymś łatwiejszym, najlepiej do zrobienia razem z Martyną. Ale prognozy na weekend szykowały się idealne (lawinowa „jedynka”, niezbyt silny wiatr, małe zachmurzenie, dość zimno, ale jeszcze znośnie), więc postanowiłem skorzystać. Wiedziałem, że najtrudniejsze będzie wstawanie w środku
Sporo czasu minęło odkąd byłem w zimowych Tatrach. Ostatni raz był w marcu 2017, kiedy to udało mi się wdrapać na ośnieżony Kościelec. Od Tamtej pory miałem okazję oglądać Tatry tylko w letnich i jesiennych kolorach. Właśnie nadeszła kolejna zima, więc najwyższa pora to zmienić i znów zawitać w najładniejszych górach Polski.