Rowerem po Małopolsce – szlak „Świątnicko – mogilańska górzysta pętla”
Korzystając z nieco krótszego dnia w pracy, po powrocie z biura wskakuję na rower i kieruję się na południe, by przejechać szlak „Świątnicko – mogilańska górzysta pętla”. Trasa jest krótka, dość przyjemna, choć niekoniecznie łatwa. Wrażeniami z wycieczki dzielę się w poniższym tekście.
Po udanym biciu życiowego rekordu w Cracovia Półmaratonie, kilka kolejnych dni przeznaczyłem głównie na odpoczynek. W połowie tygodnia czułem się jednak już na tyle dobrze, że postanowiłem urwać się nieco wcześniej z pracy i wykorzystać popołudnie na rowerową przejażdżkę.
Ze względu na jesiennie, coraz krótsze dni, padło na niezbyt długi i położony blisko Krakowa szlak o nazwie „Świątnicko – mogilańska górzysta pętla”. To około 16,5-kilometrowa, okrężna trasa, poprowadzona przez dość gęsto zaludnione tereny gmin Świątniki Górne i Mogilany.
Wybór tego szlaku miał również inną przyczynę. Jeżdżąc niecałe 2 tygodnie temu trasą „W sercu Pogórza Wielickiego„, wiedziałem, że tuż obok przebiega inny, podobnej długości szlak. Chciałem go więc przejechać możliwie jak najprędzej, by móc je ze sobą porównać. Podobnie postąpiłem kilka miesięcy wcześniej odwiedzając w niewielkim odstępie czasu czerwony i zielony szlak okrężny gminy Wieliczka.
Dojazd do szlaku i powrót
Co prawda jest to szlak okrężny, więc można na niego „wjechać” w dowolnym punkcie, jednak posiada swój oficjalny początek. Tabliczka z czerwoną kropką oraz niewielka mapka znajdują się w centrum Świątnik Górnych. Tam właśnie postanowiłem dojechać.
Trasa z Krakowa nie jest szczególnie skomplikowana. W przeszłości pokonywałem ją co najmniej kilkanaście razy, więc znam na pamięć i nie muszę sięgać po mapę. Najpierw wyjazd z miasta wzdłuż Zakopianki, chwila wśród niskiej zabudowy swoszowickich osiedli, później Lusina, parę podjazdów we Wrząsowicach i docieram do Świątnik Górnych. Tam standardowa przerwa z kanapką i bananem na skwerku przy urzędzie miasta i jestem gotowy do dalszej drogi.
Powrót po własnych śladach, bez zbędnego kombinowania. Dla mnie to jakieś 16-17 kilometrów od domu. W jedną stronę około godziny spokojnej jazdy, w drugą nawet szybciej, bo częściej jedzie się z górki.
Szlak „Świątnicko – mogilańska górzysta pętla” – opis
Trasę przejechałem w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. Warunki jesienne, pogoda bardzo dobra (pomijając miejscami mocno wyczuwalne zanieczyszczenie powietrza, typowe dla sezonu grzewczego w Małopolsce). Ok, tyle słowem wstępu, teraz konkrety.
Trudność szlaku
16,5 kilometrów długości to nie tak wiele. Pogórze Wielickie cechuje się jednak mocno pofałdowanym terem, więc na trasie jest mnóstwo mniejszych lub większych podjazdów. Myślę, że na całej pętli można się spodziewać około 300 metrów podjazdów i tyle samo w dół. Płaskie odcinki również występują, ale niezbyt często.
Innym utrudnieniem może być nawierzchnia, która nie zawsze jest nowym, gładkim asfaltem. Zdarzają się odcinki szutrowe i leśne, w tym jeden wyjątkowo trudny – w wersji pod górkę pewnie większość osób będzie tam zmuszona prowadzić rower.
Na tabliczkach z mapą, które można spotkać w kilku miejscach trasy pojawia się nawet tekst: „Stopień trudności: trudny”. Sam uważam jednak, że nie jest aż tak strasznie. Każdy z odrobiną rowerowego doświadczenia powinien bez problemu dać radę.
Atrakcyjność (krajobrazy i ciekawe miejsca)
Trasa wiedzie przez dość malownicze (szczególnie jesienią), umiarkowanie zabudowane tereny. Nie jest to może najpiękniejszy podkrakowski rejon, ale może się spodobać. Mi szczególnie przypadły do gustu odcinki leśne oraz te, gdzie znajdując się na szczycie wniesienia miałem dobry widok na okolicę.
Zabytków i innych, poza – przyrodniczych atrakcji nie ma zbyt wiele. Pewnie coś, szczególnie w okolicach Świątnik, by się znalazło, ale nie było na tyle charakterystyczne, żeby zapaść mi w pamięć.
Ruch samochodowy
Waha się od umiarkowanie – dużego, przez niewielki do zerowego. Najgorzej jest na głównej drodze w Świątnikach – tam samochodów jeździ bardzo wiele. Na szczęście ten odcinek jest krótki i szybko odbija w boczne, mniej uczęszczane drogi.
Poza tą miejscowością jest zdecydowanie luźniej. Na drogach między wioskami od czasu do czasu coś przejedzie (może parę aut na minutę), natomiast na szutrach i pomniejszych uliczkach ruch jest minimalny.
Stan dróg
Na odcinki asfaltowe nie mogę narzekać. W znacznej większości były w dobrym stanie i jechało się nimi przyjemnie. O dziwo, szutry też dawały radę, pod warunkiem mniejszej prędkości przejazdu i uważania na występujące czasami kamienie.
Problematyczny był tylko jeden odcinek w miejscowości Włosań. Najpierw musiałem się tam przeprawiać przez kilkanaście metrów piasku (to akurat drobnostka), a później prowadzić rower kilkaset metrów pod dość stroną górę – po ścieżce wysypanej drobnymi, uciekającymi spod kół kamieniami po prostu nie dało się wjeżdżać.
Generalnie, nie jest źle. Można jechać nawet szosą, o ile toleruje się szutry i wyjazdy w odrobinę „przygodowo – przeprawowym” stylu.
Oznakowanie szlaku
Średnio. Niby szlak jest dość nowy i na trasie wciąż widać mnóstwo dobrze zachowanych tabliczek, ale kilka z nich, w tym niestety te kluczowe dla nawigacji, poznikało lub zostało zdewastowanych. Część zabazgrano sprayem lub zaklejono naklejkami, inne poobracano w złym kierunku (te, co dałem radę, odwróciłem tak, by znów dobrze wskazywały drogę).
Warto mieć mapę lub GPS z wgranym śladem. Bez tego łatwo będzie pobłądzić. Ja wydrukowałem sobie wersję papierową, po którą sięgałem od czasu do czasu. Na pewno pomogło, a przy okazji sprawdziło się jako fajne ćwiczenie z jazdy na orientację.
Podsumowanie i ocena
Raczej nie był to najpiękniejszy ze szlaków, które odwiedziłem. Nie prowadził też przez najciekawsze z terenów, jakie mam w okolicy. Ale i tak nie uważam, żeby czas spędzony na nim był stracony. Poznałem nowe zakątki miejsca, w którym żyję, jeździłem po ulicach, których w innym wypadku pewnie bym nie odwiedził. Samo to już coś znaczy.
Myślę więc, że trasa warta jest choćby jednorazowego odwiedzenia. Najlepiej lekko uterenowionym rowerem, aby nie irytować się na odcinkach z gorszą nawierzchnią oraz z mapą, bo poleganie tylko na wybrakowanych oznaczeniach może odebrać sporo przyjemności z wycieczki.
„Świątnicko – mogilańska górzysta pętla” – zdjęcia ze szlaku
Poniżej zamieszczam trochę fotek zrobionych podczas przejazdu. Mam nadzieję, że dadzą choć ogólny pogląd na to, czego można spodziewać się na trasie. Kolejność zgodnie z kierunkiem jazdy, czyli przeciwnie do ruchu wskazówek zegara.
I jeszcze mapa trasy oraz całego przebytego dystansu:
Dla porównania: relacja z przebiegającego obok szlaku „W sercu Pogórza Wielickiego”.
Tak blisko Krakowa i tak sielsko, bardzo ładne widoki.