Zielony szlak Radziszów – Mogilany (przez Las Bronaczowa)

Ze względu na średnią pogodę oraz jeszcze gorsze warunki w górach, kontynuuję zwiedzanie łatwiejszych, bliższych Krakowowi terenów. Dziś padło na położony parę kilometrów od miasta Las Bronaczowa, przez który prowadzi zielony szlak turystyczny łączący miejscowości Radziszów i Mogilany.

To nie będzie tekst opisujący ani szczególnie ambitną wycieczkę, ani jakieś wyjątkowo piękne miejsce. Ot, zwykły, niewyróżniający się za wiele, lokalny szlak turystyczny oferujący 2 lub 3 godziny spokojnej wędrówki. Ale akurat dziś na nic więcej nie było sensu się porywać.

Pierwszy dzień zimy przywitał nas nocnym deszczem, poranną mżawką i ponurym, zasnutych chmurami niebem. Nie miałem jednak ochoty zostawać w domu, więc stwierdziłem, że wyrwę się choć na chwilę za miasto, by przypomnieć sobie jeden ze szlaków, który co prawda już znam, ale nie miałem jeszcze okazji go tu opisywać.

Dojazd do Radziszowa

Jako, że szlak nie jest pętlą, a prowadzi z jednego punktu do drugiego, najlepiej będzie dostać się tam publiczną komunikacją. Oba krańce trasy są dobrze skomunikowane z Krakowem, więc ani dojazd, ani powrót nie powinny sprawiać problemów.

Radziszów leży w zasięgu krakowskiej komunikacji miejskiej, więc można tam dotrzeć za pomocą autobusów MPK. Na dzień pisania tego tekstu (grudzień 2019), jest to linia 253 z Czerwonych Maków do Woli Radziszowskiej. Przystanek „Radziszów Podlesie” znajduje się tuż przy szlaku, około kilometra od jego początku. Jeśli chce się przejść całość, można się zawsze wrócić albo po prostu odpuścić, gdyż początkowa część nie jest szczególnie ciekawa.

Ja wybrałem jednak inną opcję. Z Krakowa do Radziszowa jeździ również pociąg (relacji Kraków – Zakopane). Startuje z dworca głównego, jest komfortowy, a po około 40 minutach jazdy zatrzymuje się na radziszowskim dworcu, tuż przy początku szlaku.

Zielonym szlakiem przez Las Bronaczowa

Z pociągu wysiadam parę minut po 8-mej. Zieloną kropkę oznaczającą początek trasy zauważam na słupie po wschodniej stronie peronu. Przez chwilę szukam sposobu, jak dojść tam bez przechodzenia przez tory, ale w końcu daję sobie spokój. Czekam aż pociąg odjedzie, a następnie zeskakuję z peronu i przedostaję na drugą stronę.

Radziszów, stacja PKP
Początek zielonego szlaku na radziszowskim dworcu PKP.

Po zejściu z nasypu trafiam na trochę błotnistą drogę gruntową. Idę nią przez moment na południe, aż dostrzegam dużo wygodniejszą, asfaltową ścieżkę, która zaczyna się właściwie tuż przy torach i prowadzi na wschód w stronę jednej z dzielnic Radziszowa.

Radziszów, zielony szlak
Asfaltowa ścieżka zaczynająca się niedaleko torów po wschodniej stronie stacji PKP.

Po paru minutach marszu wśród łąk i pojedynczych drzewek docieram do starej, wąskiej kładki, którą przedostaję się na drugą stronę rzeki Skawinki. Za tą kładką czeka mnie kolejna, a później dalej po asfalcie ruszam w stronę jednej z głównych ulic Radziszowa. Pamiętam, że kiedyś ten szlak miał tu nieco inny przebieg, ale widocznie wraz z budową tej utwardzanej ścieżki lekko go zmieniono. I w sumie dobrze, bo tamta wersja przy dzisiejszej pogodzie byłaby o wiele trudniejsza do przejścia.

Skawinka, kładka
Kładka nad rzeką Skawinką.
Rzeka Skawinka
Skawinka przepływająca przez Radziszów.

Po dojściu do ulicy skręcam w lewo i idę parę minut poboczem. Później, na wysokości przystanku autobusowego, odbijam ostro w prawo i zaczynam podejście w stronę lasu. Początkowo, pod nogami mam asfalt, ale ten kończy się gdzieś w pobliżu wejścia do lasu.

Radziszów, Podlesie
Chwila marszu poboczem po jednej z głównych ulic Radziszowa.

Przy szlabanie znajduje się parking. W dzisiejszy, niedzielny poranek jest tu tylko jeden samochód. Oprócz tego, zauważam parę tablic i mapek przestawiających lokalne ścieżki spacerowe i szlaki rowerowe.

Omijam szlaban i na dobre wchodzę do lasu. Szeroka droga przez dłuższy czas wiedzie umiarkowanie pod górę. Jest prosta, wygodna i właściwie nie oferuje zbyt wielu urozmaiceń. Można sobie nią spokojnie iść i cieszyć się przyrodą dookoła.

Radziszów, Las Bronaczowa
Krajobraz chwilę po wejściu do Lasu Bronaczowa.
Las Bronaczowa, zielony szlak
Pierwszy odcinek to prosta, równa droga nachylona delikatnie pod górę.

Po około kilometrze droga lekko zakręca w prawo, a chwilę później do zielonego szlaku dołącza kolor niebieski. Jest to wytyczona na nieco dłuższym dystansie trasa przez Pogórze Wielickie i prowadzi z Sułkowic do Skawiny. Na terenie Lasu Bronaczowa ma parę wspólnych kilometrów z trasą, po której dziś spaceruję.

Las Bronaczowa, szlak zielony
Typowy widok na zielonym szlaku w Lesie Bronaczowa – prosta, utwardzana droga oraz las z obu stron.
Las Bronaczowa, szlaki
Okolice skrzyżowania z niebieskim szlakiem prowadzącym z Sułkowic do Skawiny.

Kawałek dalej, przy szlaku znajduje się miejsce odpoczynku. Jest ładna wiata z mapkami i opisami okolicznych atrakcji, a także kosz na śmieci i stojaki rowerowe. Nie będę się tu jednak zatrzymywał – nie idę nawet godziny, więc o zmęczeniu nie ma mowy.

Las Bronaczowa, wiata
Miejsce odpoczynku przy zielonym szlaku.

Dalszy szlak nie różni się wiele od tego, co widziałem przed chwilą. Idę po szerokiej drodze, mogąc w ciszy i spokoju cieszyć się lasem dookoła. Jedną z zalet dzisiejszej pogody jest to, że mało komu chce się wychodzić z domu.

O ile jednak w początkowym fragmencie lasu droga była pod górę, tu jest dość płasko. Oczywiście, zdarzają się zejścia i odcinki z nabieraniem wysokości, ale nie są aż tak odczuwalne. Idzie się po prostu wygodnie.

Las Bronaczowa
Niby mamy już zimę, ale krajobraz nadal jest typowo jesienny.
Szlaki w Lesie Bronaczowa
Zielonym i niebieskim szlakiem przez Las Bronaczowa.

W pewnym momencie przy ścieżce zauważam początek innej trasy. Jest to czarny szlak, prowadzący stąd na wschód, aż do miejscowości Siepraw. Chwile później mijam kolejne rozdroże. Tym razem to niebieska trasa kończy swoją wspólną część z „moim” dzisiejszym szlakiem. Niebieski skręca w wąską ścieżkę po lewej stronie, ja idę jeszcze kawałek prosto.

Przede mną niewielkie podejście, na szczycie którego zauważam grupkę… uzbrojonych, ubranych w odzież maskującą mężczyzn w średnim wieku. Wojsko? Miłośnicy paintballu albo airsoftu? – takie odpowiedzi pierwsze przychodzą mi na myśl. Po bliższym podejściu okazuje się jednak, że są to myśliwi omawiający zbliżające się łowy. Jeden z nich trzyma nawet żółto – czarno – czerwoną tablicę z napisem „Uwaga polowanie”.

Szczerze mówiąc, widziałem taką po raz pierwszy. I niestety, nie miałem pojęcia co ona oznacza. Czy mam stąd uciekać, bo mnie zastrzelą? Czy ten znak jest równoznaczny z zakazem wstępu do lasu? Podczas wycieczki tylko przyspieszyłem kroku i poszedłem dalej, ale dopiero teraz miałem okazję się nieco dokształcić.

Na oba pytania odpowiedź jest przecząca. Nie jest to tablica zakazująca wstępu na teren polowania. Nie oznacza też, że można będzie dostać zbłąkaną, wystrzeloną na oślep kulą. Wiadomo, wypadki zawsze mogą się zdarzyć, ale w teorii każdy oddany strzał powinien być dokładnie wymierzony i nie zagrażający innym ludziom. Znak ten jest jedynie tablicą informacyjną, której umieszczenia wymaga polskie prawo. Oczywiście, leśnicy mogą wprowadzić też stały lub okresowy zakaz wstępu na dany kawałek lasu, jednak musi być on wyrażony wprost.

Ok, mijam myśliwych i idę dalej. Spotkanie miało miejsce niedaleko granicy lasu, więc stąd do przejścia został mi już tylko krótki kawałek.

Mogilany, Las Bronaczowa
Niedaleko wyjścia z Lasu Bronaczowa po stronie wschodniej.

Las stopniowo rzednie, co jakiś czas pojawiają się polany. Trafiam na jakąś lokalną, utwardzaną drogę i zaczynam marsz w stronę Mogilan. Dominują pola uprawne i niezagospodarowane łąki, ale z czasem coraz częściej widzę również zabudowania. Część starych, istniejących od dekad, ale sporo jest też nowych domków lub dopiero powstających nieruchomości. Ta położona niedaleko Krakowa miejscowość już od jakiegoś czasu cieszy się sporym zainteresowaniem deweloperów oraz zwykłych rodzin, które wolą przenieść się z centrum na spokojniejsze obrzeża.

Mogilany, zielony szlak
Chwilę po wyjściu z lasu.
Mogilany, szlak zielony
Utwardzaną drogą zmierzam w kierunku Mogilan.

W pewnym momencie droga, którą się poruszam odbija w prawo. Szlak idzie jednak prosto, kierując mnie na wąską, błotnistą ścieżkę gdzieś na granicy nowo powstających osiedli. Tu warto rozglądać się nieco uważniej, bo można łatwo przegapić zejście i pójść zgodnie z drogą.

Mogilany, szlaki
Rzut oka za siebie. W oddali widoczny Las Bronaczowa, który chwilę temu opuściłem.

Po chwili w błocie znów jestem przy ulicy. Tu skręcam w prawo i idę przy nowych, ładnie wyglądających domkach. Kawałek później zaczyna się asfalt, który prowadzi mnie w stronę centrum miejscowości. Z każdą minutą zabudowania zmieniają się na coraz starsze i niestety, również mniej zadbane.

W końcu docieram na mogilański rynek, przy którym stoi kościół. Blisko niego znajduje się z kolei tabliczka z drogowskazem zielonego szlaku. Kropki co prawda nie znalazłem, ale według mapy, to właśnie tutaj ta trasa się kończy.

Mogilany, kościół
Kościół w Mogilanach, w pobliżu którego kończy się zielony szlak.

Powrót Mogilany – Kraków

Mogilany również należą do sieci krakowskiej komunikacji miejskiej. Do miasta można stąd wrócić kilkoma autobusami (na grudzień 2019 roku są to linie 245, 275 oraz 285). Jeżdżą też prywatne busy.

Jednak i tu wybieram nieco inne rozwiązanie. Jest niedziela, więc połączenia z Mogilan do Krakowa nie są zbyt często. Natomiast kilkaset metrów od miejsca, w którym stoję przebiega Zakopianka. Tam też znajdują się przystanki i tamtędy do Krakowa jeździ coś dosłownie co parę minut.

Ruszam więc mogilańskimi uliczkami w stronę ruchliwej arterii, przechodzę na jej drugą stronę po pieszo – rowerowej kładce, a następnie udaję na najbliższy przystanek. I faktycznie, po ledwie paru minutach czekania jestem już w drodze do domu.

Podsumowanie

Tak, jak pisałem we wstępnie. Nic ambitnego, nic szczególnie pięknego. Zwykły spacerek, który mi zajął nawet mniej niż 2 godziny. Czy więc polecam innym? Jeśli ma się więcej czasu i dobrą pogodę, to pewnie lepiej wybrać się w Tatry, Pieniny czy na przykład do Ojcowskiego Parku Narodowego. Ale jak ktoś zna już tam prawie wszystko, nie ma danego dnia zbyt wiele czasu albo warunki w górach nie rozpieszczają, to czemu nie? Zawsze to okazja, by poznać coś nowego albo po prostu wyrwać się domu i aktywnie spędzić trochę czasu.

Na koniec mapa zielonego szlaku Radziszów – Mogilany (uwaga: aktualny przebieg nieco różni się od zaznaczonego tutaj).

2 komentarze

Skomentuj Michał Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *