Pieszo przez Pustynię Błędowską – Szlak Pustynny, Róża Wiatrów i inne atrakcje

Środek czerwca, 30 stopni w cieniu. Tu jednak o cień niełatwo. Jest tylko piach, trochę trawy i jeszcze wiele kilometrów do przejścia. Bywa ciężko, ale nie narzekam – przecież sam tego chciałem. Jakiś czas temu wpadłem na pomysł pieszego przejścia Pustyni Błędowskiej i właśnie go realizuję. Obowiązkowo w upalny, niemal bezchmurny dzień.

Generalnie, źle znoszę wysokie temperatury. Dużo się pocę, szybko męczę, odczuwam spadek sił i motywacji. Upałów staram się unikać, przenosząc swoje aktywności na wczesne poranki lub wieczory. Tym razem, postanowiłem jednak celowo zmierzyć się ze spływającym z nieba żarem. I to w miejscu, gdzie jest on chyba najbardziej dotkliwy – na pustyni.

Aha, na starcie wtrącę jeszcze jedną uwagę. Bo choć takie przejście to niewątpliwie fajne doświadczenie, raczej nie polecam go powtarzać w tak ciężkich warunkach. Bez odpowiedniego przygotowania i dobrej znajomości własnych możliwości może to być po prostu niebezpiecznie.

O Pustyni Błędowskiej

To największy w Polsce obszar o charakterze pustynnym. Ma około 33 kilometrów kwadratowe i znajduje się na pograniczu Województwa Śląskiego i Małopolski, pomiędzy miejscowościami Klucze, Chechło i Błędów. Obecnie składa się z dwóch części: północnej i południowej, rozdzielonych kawałkiem zalesionego terenu, przez który płynie rzeka Biała Przemsza.

Co ciekawe, Pustynia Błędowska jest wynikiem działalności człowieka. Do jej powstania przyczyniły się prowadzone od XIII wieku wyrąb lasów i eksploatacja wód gruntowych. W połowie XX wieku kawałek pustyni ponownie zalesiono. Stopniowo zarastała coraz bardziej, szczególnie w części południowej. Trwało to niemal aż do czasów obecnych. Parę lat temu postanowiono odtworzyć tam typowo pustynny krajobraz i udostępnić teren turystycznie.

Na przestrzeni lat pustynią sporo interesowała się armia, wykorzystując ją jako poligon. Dziś tereny wojskowe znajdują się wyłącznie w części północnej i służą jako teren ćwiczeń dla jednostek spadochronowych. Wśród piasku da się jednak wypatrzeć trochę pozostałości po dawnych umocnieniach.

Pustynia cieszy się też sporą popularnością wśród cywilów. Dla turystów przygotowano parę punktów widokowych, parkingów i miejsc do odpoczynku. Do najpopularniejszych atrakcji należą Róża Wiatrów, wzgórze Czubatka i Szlak Pustynny, którym można przejść przez pustynię na kierunku wschód – zachód.

Pieszo przez Pustynię Błędowską – relacja z wycieczki

Dojazd Kraków – Klucze

Do wyboru mam dwie opcje: bezpośredni dojazd do Klucz autobusem kursującym na trasie Kraków – Częstochowa albo najpierw dotarcie do Olkusza, a później skorzystanie z tamtejszej komunikacji miejskiej. Parę linii dość często odwiedza tamtejsze, pustynne okolice. Aktualny rozkład można zobaczyć tutaj. W kwestii wyszukiwania połączeń międzymiastowych standardowo polecam stronę e-podroznik.

Wybieram pierwszy wariant. Tych kursów jest mniej, jednak na pewno są wygodniejsze. Najwcześniejszy startuje z krakowskiego dworca o godzinie 8:20. Do Klucz jedzie niecałą godzinę, co sprawia, że na miejscu jestem kilkanaście minut po 9-tej.

Szlak Pustynny – przejście z Klucz do Błędowa

Wiem, że podczas tej wycieczki jedną z najważniejszych rzeczy będzie ochrona przed słońcem. Od razu po wyjściu z autobusu zakładam na głowę buffa. Dla komfortu dodaję też okulary przeciwsłoneczne. Kawałek dalej, w nieco spokojniejszym miejscu, użyję też kremu z filtrem.

Oznaczenia żółtego szlaku wypatruję już z przystanku. Ruszając ich śladem przechodzę przez główną drogą i wchodzę w jedną z bocznych uliczek, która prowadzi mnie wśród domków po zachodniej stronie miejscowości. Po pewnym czasie teren zaczyna się wznosić, w końcu przybierając formę dość stromego (jak na miejskie warunki) podejścia.

Podejście na wzgórze Czubatka
Podejście na wzgórze Czubatka.

Zabudowa rzednie. Idę jeszcze chwilę w polnym terenie, aż w końcu docieram do jednego z najpopularniejszych punktów widokowych w okolicy. Miejsce nosi nazwę Czubatka – to niewielkie wzgórze wznoszące się kilkadziesiąt metrów ponad poziom pustyni. Można tu znaleźć między innymi duży parking, parę wiat ze stolikami i sporo tablic informacyjnych. Jest również wysoka wieża obserwacyjna, służąca wypatrywaniu pożarów w okolicznych lasach.

Klucze, Czubatka
Wieża obserwacyjna i miejsca do odpoczynku na Czubatce.
Czubatka, punkt widokowy
Czubatka to świetny punkt widokowy na praktycznie całą południową część Pustyni Błędowskiej.
Klucze, Pustynia Błędowska
Podchodząc bliżej można też dostrzec część północną. Całość otoczona jest sporych rozmiarów kompleksem leśnym.

Po chwili przerwy skręcam do lasu po północnej stronie wieży i kontynuuję marsz za żółtymi oznaczeniami Szlaku Pustynnego. Początkowo prowadzą mnie w dół, później już po w miarę płaskiej ścieżce w przyjemnym, zacienionym terenie.

Klucze, lasy
Las po wschodniej stronie pustyni.

W pewnym momencie, po prawej stronie szlaku dostrzegam długie zagłębienie w ziemi. Podchodzę bliżej i widzę, że na jego końcu jest niewielka dziura. To pozostałość po Sztolni Rudnickiej, gdzie kiedyś wydobywano rudę żelaza. Ma około 100 metrów długości i składa się z wąskiego korytarza z boczną odnogą. Ponoć w środku wciąż są reszki drewnianych umocnień.

Do wewnątrz wejść jednak nie łatwo – wymagałoby to wczołgania się i pewnie niezłego wybrudzenia, więc dziś odpuszczam. Przez chwilę rozglądam się za drugim z zaznaczonych na mapie wejść. Ma być gdzieś powyżej dolnego, jednak przeszukanie okolicznego terenu nie przynosi rezultatu. Zostawiam zatem sztolnię w spokoju i ruszam dalej.

Sztolnia Rudnicka
Sztolnia Rudnicka – wejście.

Kolejnym przystankiem jest Staw Zielony. On również leży po prawej stronie od szlaku, w odległości kilkudziesięciu metrów. Dookoła jeziorka prowadzi wydeptana ścieżka. Idę nią kawałek, po czym zatrzymuję się, robię kilka zdjęć i zawracam. Wiem, że dalej jest też drugi, trochę mniejszy akwen, ale tam się już nie zapuszczam. Ciągnie mnie, by w końcu pochodzić trochę po piasku.

Klucze, Staw Zielony
Staw Zielony położony kilkadziesiąt metrów od Szlaku Pustynnego.

Wracam na główną ścieżkę, która coraz bardziej odbija na zachód. Kilkaset metrów dalej podłoże faktycznie robi się piaszczyste, a sosnowy las staje coraz niższy i rzadszy.

Dojście do Pustyni Błędowskiej
Wejście na Pustynię Błędowską.

W końcu staję na granicy lasu i otwartego terenu. Jest co najmniej ciepło, a na niebie nie ma teraz nawet pojedynczej chmurki. Będzie ciekawie.

Szlak Pustynny
Kawałek po wejściu na teren pustyni.

Na piasku moje tempo nieco zwalnia. Nie idzie się aż tak źle, jak się tego obawiałem, ale łatwo też nie jest. W sumie, tak jak na każdej plaży. Problemu nie ma, ale zobaczymy, co będzie za parę godzin, kiedy zmęczenie będzie narastać, a temperatura podskoczy o parę kolejnych stopni.

Pustynia Błędowska, Szlak Pustynny
W pewnej odległości mijam zadaszoną altankę na skraju lasu.

Początkowo mijam tu sporo tabli informacyjnych. Później nie występują już tak często, choć od czasu do czasu będą się jeszcze pojawiać. Podobnie jak ławeczki czy zadaszone wiaty, gdzie można na chwilę przysiąść i odsapnąć.

Szlak przez większość czasu prowadzi na granicy lasu i pustyni. Oczywiście, i tak idzie się non stop po piachu, ale w razie czego można uciec między drzewka i znaleźć tam choć trochę kojącego cienia. Dość szybko można też zauważyć, że poruszamy się po „drodze”. Do typowej ulicy temu daleko, ale wyraźnie widać ślady po jakichś pojazdach. Sam wykorzystuję je zresztą podczas marszu – są nieco bardziej ubite niż piasek dookoła.

Przejście przez Pustynię Błędowską
Szlak Pustynny na skraju lasu i otwartego terenu.

W pewnej chwili szlak skręca do lasu. Wiem to bardziej z mapy, bo niestety oznaczenia w niektórych miejscach mogłyby by lepsze, jednak faktem jest, że teraz po obu stronach mam niewysokie sosenki. Nie zmienia to jednak niemal nic oprócz widoków. Ciężko szukać tu cienia, a podłoże jest podobnej jakości, co pośrodku pustyni.

Szlak przez Pustynię Błędowską
„Leśny” fragment Szlaku Pustynnego.

Później wracam na skraj pustyni. Kontynuuję marsz na zachód, od czasu do czasu mijając jakieś tabliczki i ławki. Przy jednej z nich spotykam małą grupę innych turystów. Generalnie, teren jest jednak dość odludny. Ludzi można spotkać przy punktach widokowych i innych atrakcjach na skraju lasu. Po samej pustyni chodzi mało kto.

Pustynia Błędowska, ławka
Jedna z ławeczek na skraju pustynnego terenu.
Żółty szlak, Pustynia Błędowska
Dalszy ciąg przejścia żółtym szlakiem.

Przez kolejnych parę chwil trasa prowadzi mnie to po leśnej stronie, to po pustynnej. Różnica w podłożu jest mała, za to między drzewami czasem pojawiają się zacienione fragmenty. W taki dzień, jak dziś, są to bardzo miłe i przenoszące ulgę chwile.

W pobliżu zachodniego krańca wchodzę do lasu na nieco dłużej, po czym wyłaniam się jeszcze na chwilę, by końcówkę przejść skrajem otwartego terenu. Później południowy fragment Pustyni Błędowskiej się kończy, a ja ruszam lasem w stronę Błędowa.

Pustynia Błędowska, szlak
W pobliżu zachodniego krańca pustyni.

Patrząc na mapę miałem nadzieję, że będę miał teraz okazję trochę odpocząć od chodzenia po piachu. Niestety, ten typ podłoża będzie mi jeszcze towarzyszył przez kolejne około 3 kilometry. Mimo, że drzewka dookoła rosną czasem dość gęsto, ścieżka pomiędzy nimi ciągle jest w 100% piaszczysta.

Szlak Pustynny, Klucze - Błędów
Las po zachodniej stronie pustyni też cechuje się piaszczystym podłożem.
Pustynia Błędowska, szlak konny
Wraz ze Szlakiem Pustynnym biegnie oznaczony na pomarańczowo szlak konny.

Im bliżej Błędowa, tym więcej pojawia się zieleni. Uważam, że te tereny są naprawdę ładne i wędruję po nich z niemałą przyjemnością. Dla mnie jest do też ciekawa odskocznia od typowo górskich regionów, po których pokonuję większość swoich pieszych kilometrów.

Pustynia Błędowska, szlaki
Im bliżej Błędowa, tym więcej zieleni.

W końcu piaszczysta ścieżka dobiega końca. Krzyżuje się z bardziej typową drogą gruntową, która prowadzi w stronę głównej ulicy przecinającej Błędów. Skręcam w nią i idę kilkaset metrów w stronę asfaltu. Po drodze przekraczam niewielki mostek nad Białą Przemszą.

Błędów, Szlak Pustynny
Na drodze gruntowej prowadzącej do Błędowa.
Biała Przemsza
Biała Przemsza.

Czerwonym szlakiem w stronę Chechła

Po wejściu na asfalt żegnam się z żółtym szlakiem, który zresztą i tak kończy się niewiele dalej. Od teraz będę się poruszam po trasie oznaczonej na czerwono, która prowadzi pomiędzy miejscowościami Sławków i Zawiercie.

Jej pierwszy fragment nie jest jednak zbyt ciekawy. Maszeruję chodnikiem przez typowy krajobraz małej miejscowości. W pewnej chwili zaliczam jakiś polny skrót, po czym wracam jeszcze na moment na spacerek skrajem szosy. Dopiero kawałek dalej schodzę z drogi ku przyjemniejszym terenom.

Błędów, Kościół Trójcy Przenajświętszej
Kościół w Błędowie położony w pobliżu czerwonego szlaku.
Błędów, czerwony szlak
Polny skrót pokonywany podczas przejścia główną ulicą Błędowa.

Przyjemniejszy nie znaczy jednak łatwiejszy. Najpierw zmagam się z błotnistą, nieco zarośniętą ścieżką, a później pod nogi wraca piasek. Na szczęście jednak już nie w takiej ilości, jak na żółtym szlaku.

Błędów, szlak czerwony
Powrót na piaszczyste podłoże. Tym razem na szlaku czerwonym.

Po paru minutach las gęstnieje. Następne 2 kilometry to kolejny, bardzo fajny fragment. Mam tu zarówno cień, jak i miłe dla oka, pełne zieleni krajobrazy. W dodatku teren jest łatwy, co pozwala na jego dość szybkie pokonanie.

Czerwony szlak, Błędów - Chechło
Przejście przez las po północno – zachodniej stronie pustyni.
Pustynia Błędowska, czerwony szlak
Ładny krajobraz i przyzwoita nawierzchnia – ten odcinak wspominam bardzo miło.

Pustynia po raz drugi, czyli przejście z północy na południe

Po niecałej pół godzinie wychodzę z lasu i ponownie staję na skraju pustyni. Chcę teraz zacząć jej drugie przejście, tym razem bez pomocy żadnego szlaku. Celem jest dotarcie z północy na południe, jednak najpierw mam jeszcze zamiar odwiedzić dwie inne ciekawostki okolicy. Wchodzę więc na piasek i zaczynam marsz blisko krawędzi lasu.

Pieszo przez Pustynię Błędowską
Marsz północnym skrajem pustyni.

Jak wspominałem we wstępie, ta część Pustyni Błędowskiej jest terenem wojskowym, gdzie teoretycznie wchodzić nie wolno. To poligon, czasem wykorzystywany przez spadochroniarzy. Gdyby kogoś tu był, w planie miałem obejście tego obszaru od zachodu. Cały poligon jest jednak wyludniony, więc raczej nie mam zamiaru zbaczać z najwygodniejszej ścieżki. Ciężko zresztą nie dostrzec tu śladów obecności innych osób.

Pustynia Błędowska, poligon
Tereny poligonu na Pustyni Błędowskiej.

O tej porze dnia, upał jest już naprawdę nieznośny. Mam ze sobą zegarek z pulsometrem. Fakt, że na tym odcinku mam nieco pod górkę, ale mimo to, tętno przekraczające 150 jest dla mnie lekko niepokojące. Często mam niższe podczas biegu.

Po niecałym kilometrze docieram do dużej wiaty, znajdującej się na ogrodzonym terenie. Przy płocie stoi też parę tablic informacyjnych. Dziś teren jest zajęty przez jakąś firmę prezentującą quady i pustynne buggy. Choć może to bardziej sesja zdjęciowa niż prezentacja? Bo oprócz obsługi z firmy, nie ma tu zbyt wielu osób.

Pustynia Błędowska, wiata
Duży wiata na północnym krańcu pustyni.

Mijam ten punkt i kontynuują przejście na wschód. Kilkaset metrów dalej znajduje się wzgórze Dąbrówka. Dobry punkt widokowy, urozmaicony dodatkowo ruinami dawnego schronu. Tu znów trafiam na jakąś ekipę od pojazdów terenowych. Mają ze sobą profesjonalne kamery i trochę innego sprzętu filmowego, więc to chyba faktycznie jakaś sesja zdjęciowa. Choć są też „zwykli” ludzie, który po prostu przyszli lub przyjechali na rowerach zajrzeć na kraniec pustyni.

Pustynia Błędowska, Dąbrówka
Wzgórze Dąbrówka – punkt widokowy i ruiny wojskowego schronu.

Czuję jednak, że dojście tutaj dało mi trochę w kość. Owszem, jest gorąco, było trochę podejścia i to po piachu. Ale puls momentami dobijał aż do 170! Pora znaleźć cień, zrobić nieco przerwy i zastanowić, co dalej.

Wchodzę między drzewka i po prostu siadam na ściółce. Puls nieco spada, organizm odpoczywa. Ale zaczynam się wahać. Przede mną ciężki odcinek – parę kilometrów po piachu, w samo południe, z dala od ludzi i przeważnie bez żadnej osłony przez słońcem. Niby wciąż czuję się nieźle, regularnie jem i piję, ale gdyby tam coś mi się stało, byłoby nieciekawie.

Mija jeszcze chwila, a mi wracają siły. W końcu wstaję i stwierdzam, że w sumie jest dobrze. Powinno się udać. Przyglądam się mapie i dzielę trasę na 3 odcinki. Każdy ma niecałe 2 kilometry i kończy się miejscem, gdzie mógłbym złapać trochę cienia. W dodatku wciąż mam zapas izotoniku, wody z elektrolitami i jedzenia. Czyli decyzja podjęta – idę.

W tym momencie posiłkuję się GPS-em. Muszę trafić w konkretny punkt po przeciwnej stronie tej części pustyni, jednak z tego miejsca nie widzę, gdzie on się dokładnie znajduję. Mam więc zamiar od czasu do czasu odpalać nawigację i korygować obrany kierunek.

Szybko okazuje się jednak, że nie jest to konieczne. W tamtą stronę prowadzą też ślady dwóch osób, które najprawdopodobniej poruszały się tędy konno. Idę więc ich tropem, tylko co jakiś czas upewniając się, że nadal ma to sens.

Pustynia Błędowska na piechotę
Przejście przez północą część Pustyni Błędowskiej.

Zejście z Dąbrówki idzie gładko. Później jest jednak płasko, a ja oddalam się od drzew, stopniowo wychodząc na otwarty teren. Tam w pewnej chwili będę miał tak samo daleko do obu krańców lasu. Trochę to niepokojące – coś jak pływanie po jeziorze daleko od bezpiecznego brzegu.

Idzie jednak nieźle. Krok za krokiem, metr za metrem i w pewnej chwili dochodzi do mnie, że jestem już bliżej kolejnego zacienionego odcinka niż wzgórza, z którego wyruszyłem. Uda się, przetrwam to.

Pustynia Błędowska
Rzut oka za siebie, za pozostawione w tyle wzgórze Dąbrówka.

Przy lesie przeżywam lekkie rozczarowanie. Bo niestety, tego upragnionego cienia nie ma tu za wiele. Próbuję przystanąć pod jakimiś pojedynczymi, ciemniejszymi plamkami na piachu, ale ulgi to nie przynosi. No nic, trzeba po prostu iść dalej, ciesząc się, że zmęczenie póki co nie wróciło.

Gdzieś po drodze przechodzę przez Białą Przemszę. Wiem to jednak wyłącznie dzięki mapie, bo tu jej koryto jest zupełnie wyschnięte. Po prostu dwie krzyżujące się piaszczyste drogi.

Wyschnięta Biała Przemsza
Przejście przez Białą Przemszę. Patrząc na to zdjęcie, ciężko nawet powiedzieć, co jest ścieżką, a co rzeką.

Po drugiej stronie lasu znów wychodzę na krawędź pustyni. Tym razem do przejścia mam jej południową część. Odległość podobna, choć teren nieco inny. Na północy roślinności było niewiele, podczas gdy tu z piasku wyrasta sporo drobnych trawek i niewielkich krzaków. Być może proces oczyszczania pustyni wciąż trwa – w końcu parę lat temu był tu jeszcze normalny las, taki jakim poruszałem się choćby przed chwilą.

Przejście Pustyni Błędowskiej
Przejście przez południową część pustyni.

Na tym fragmencie nie muszę już sięgać po nawigację. Kieruję się na tak zwaną Różę Wiatrów, będącą systemem wiat i pomostów, otoczonym paroma innymi atrakcjami. Miejsce wznosi się nieco ponad poziom piachu, więc mam je niemal cały czas widoczne.

Napisałbym tu, że wystarczy iść cały czas prosto, ale to też nie do końca prawda. Bo południowa część pustyni jest delikatnie pofalowana. Zdarzają się niewielkie „pagórki” o wysokości metra czy dwóch. W tych warunkach wolę je obejść bokiem niż trafić siły na walkę z podejściami.

Róża Wiatrów i powrót przez Czubatkę

Mija 20, może 25 minut i staję pod Różą Wiatrów. Tu czuję się już bezpiecznie. Ludzi jest dużo, o cień nietrudno. Wchodzę na konstrukcję i przez chwilę odpoczywam. Później obchodzę co ciekawsze atrakcje, czytam tabliczki i podziwiam teren, przez który właśnie się przeprawiłem.

Pustynia Błędowska, Róża Wiatrów
Róża Wiatrów – system kilku wiat i pomostów ułożony w coś na kształt płatka śniegu.
Pustynia Błędowska, atrakcje
Widok z południową część pustyni z okolicy Róży Wiatrów.

Przy Róży zauważam też dwa wojskowe działa, którymi można się trochę pobawić, ustawiając kierunek strzału. Oba są jednak okupywane przez gromadki dzieciaków, więc trochę głupio mi je przeganiać, by samemu się do tego dorwać. Może innym razem.

Po chwili decyduję się ruszać dalej, z powrotem w stronę Czubatki. W otwartym terenie, z wiszącym nad głową słońcem poruszam się około kilometr. Trasa jest oznaczona słupkami, a dziś chodzi nią sporo osób. Po drodze jest też kilka drewnianych leżanek, gdzie można przysiąść i nieco się poopalać.

Dojście do Róży Wiatrów
Droga powrotna w kierunku Czubatki.

Dalszy odcinek prowadzi już lasem. Początkowo rzadkim i o piaszczystym podłożu, później coraz gęstszym i łatwiejszym w poruszaniu. Choć może nie całkiem, bo końcówka podejścia na wzgórze jest stroma nawet w porównaniu z typowo górskimi szlakami.

Przejście Czubatka - Róża Wiatrów
Las chwilę po zejściu z Pustyni Błędowskiej.
Podejście z pustyni na Czubatkę
Końcówka podejścia na Czubatkę.

Przy punkcie widokowym robię kolejną przerwę. Do powrotnego autobusu zostało mi jeszcze trochę czasu, więc nie muszę się nigdzie spieszyć. Jem coś, piję kończącą się wodę (miałem ponad 2,5 litra na jakieś 5 godzin marszu, a i to pod koniec okazało się mało), a później wysypuję piasek z butów. Zresztą nie pierwszy raz, bo podczas marszu robiłem to już kilkukrotnie.

W tym miejscu napiszę jeszcze parę słów o doborze obuwia. Bo trochę się zastanawiałem, co zabrać i ostatecznie padło na zwykłe biegówki. Buty typowo trekkingowe pewnie lepiej chroniłyby przed piaskiem, ale chodzenie w nich przy takim upale byłoby pewnie jeszcze gorsze niż wysypanie nadmiaru tego, co wpadło. Sandałów nawet nie rozważałem – podrażnienia od przelatującego przez nie piachu pojawiłyby się pewnie już w pierwszej godzinie marszu.

Po chwili odpoczynku schodzę ze wzgórza i pokonuję ostatni odcinek dzielący mnie od centrum Klucz. Tam siadam na przystanku i przez jakiś czas czekam na autobus powrotny do Krakowa. Tu też zdecydowałem się na bezpośrednie połączenie, bez przesiadki w Olkuszu.

Podsumowanie

Choć była to raczej krótka wycieczka – całe, liczące około 21 kilometrów przejście zamknąłem w czasie poniżej 5 godzin – to zapamiętam ją jako jedną z bardziej ekstremalnych. Ale cóż, chciałem zasmakować marszu po pustyni w najbardziej pasujących „klimatem” warunkach, to marzenie się spełniło. Było ciężko, ale z pewnością było warto. Fajnie przeżycie, które na dłuższy czas pozostanie w mojej pamięci.

Czy polecam taką wycieczkę innym? Przy takiej pogodzie – na pewno nie. No chyba, że ktoś wie, na co się pisze i dobrze zna własne możliwości. Wtedy pewnie będzie to fajna przygoda. Innych zachęcam, by wybrać się przy normalniejszej pogodzie. I być może wystarczy poprzestać na oznaczonym na żółto Szlaku Pustynnym, bez pchania się na poligon i w nieco zarośnięty piach południowej części.

Zresztą, by zasmakować Pustyni Błędowskiej, wcale nie trzeba łazić wielu kilometrów po piachu. Można zajrzeć na popularne punkty widokowe, odwiedzić najciekawsze atrakcje. Tak robi większość przybywających tu ludzi. Sam też na tym poprzestałem, gdy byłem tu jakiś czasem temu na rowerze. Tym razem miałem jednak ochotę na więcej. I sporo więcej dostałem.

Na koniec jeszcze mapa okolic Pustyni Błędowskiej z zaznaczoną trasą mojego przejścia:

Pustynia Błędowska, mapa
Mapa z trasą mojego przejścia przez Pustynię Błędowską.
3 komentarze

Skomentuj Michał Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *