Mogielica – wejście zimą

Spośród tych niższych, położonych poza Tatrami szczytów, Mogielica jest jednym z moich ulubionych. Leży dość blisko Krakowa, ma ciekawe podejście i oferuje fajne widoki. Choć byłem tam już parę razy, czasem mam ochotę wrócić i znów zdobyć ten najwyższy w Beskidzie Wyspowym wierzchołek. Tym razem, powrót odbył się zimą.

Choć dopiero wróciłem z nieudanego wejścia na Kasprowy Wierch, wciąż ciągnęło mnie w góry. Kolejny dzień zapowiadał się pod względem pogody całkiem dobrze, więc szkoda byłoby przesiedzieć go w domu.

Wiedziałem już jednak, że na zimowe chodzenie po Tatrach jest jeszcze za wcześnie. Musiałem wybrać coś łatwiejszego, położonego w niższych górach. Dość szybko do głowy przyszła mi Mogielica. I tak miałem zamiar odwiedzić ją tej zimy, więc czemu nie zrobić by tego właśnie teraz?

Mogielica – szlaki i informacje praktyczne

Mierzący 1170 metrów szczyt jest najwyższym w całym paśmie Beskidu Wyspowego. To również jeden z niewielu, który oferuje świetne, bardzo rozległe widoki ze szczytu. W dużej mierze jest to zasługa wieży widokowej, która wybija się ponad porastające wierzchołek drzewa.

Ze względu na swoją wysokość, bliskość wielu miast oraz wspomnianą wieżę, Mogielica cieszy się dużą popularnością wśród turystów, którzy do dyspozycji mają aż pięć prowadzących na szczyt szlaków:

  • niebieski z Jurkowa,
  • niebieski z Szczawy,
  • zielony od Przełęczy Edwarda Rydza-Śmigłego,
  • zielony od Przełęczy Słopnickiej,
  • żółty z Słopnic Królewskich.

Pod szlaki można dotrzeć można dotrzeć samochodem lub komunikacją publiczną. Jeśli (tak, jak ja) wybierzemy ten drugi wariant, najłatwiej będzie startować ze Szczawy, która leży na drodze uczęszczanej przez wiele autobusów relacji Kraków – Szczawnica. Dojazd na inne szlaki będzie wymagał przesiadek na lokalne połączenia.

Mogielica słynie również z najdłuższej i najwyżej położonej w Polsce trasy narciarstwa biegowego. Obecnie liczy ona ponad 20 kilometrów i prowadzi licznymi, leśnymi drogami wokół szczytu. Jest więc spora szansa, że podczas zimowej wycieczki spotka się tam więcej narciarzy niż pieszych turystów.

Wejście na Mogielicę zimą – relacja

Dojazd z Krakowa do Szczawy

Chcąc dojechać do Szczawy, będę musiał skorzystać z połączenia Kraków – Szczawnica. Na stan z grudnia 2019 roku jest one obsługiwane przez trzech przewoźników, którzy kursują codziennie, w odstępach mniej więcej 30-60 minut. Pierwsze busy startują z Krakowa o 6:40. Koszt to niecałe 20 złotych, a czas jazdy z dworca wynosi około 1,5 godziny.

Dziś jednak nie jadę tym pierwszym. W planach mam jedynie krótką wycieczkę na Mogielicę (teoretycznie to niecałe 4 godziny marszu tam i z powrotem), więc wybieram nieco więcej snu po wczorajszych Tatrach. Ostatecznie, wsiadam około 7:40 na krakowskim Rondzie Matecznego. Na miejscu jestem kilkanaście minut przed 9-tą, co daje mi naprawdę dużo czasu na wędrówkę.

Niebieskim szlakiem na Mogielicę

Niebieski szlak odnajduję blisko przystanku Szczawa Bukówka. Ruszam nim na północ i praktycznie od razu przekraczam niewielki most na rzece Kamienica. Później skręt w lewo i kolejny mostek, tym razem nad potokiem Mogielica.

Za nim szlak odbija lekko w prawo i zaczyna się wspinać krawędzią lasu. Chwilę później wchodzi na moment między drzewa. Nie trwa to jednak długo. Parę minut i znów idę drogą wśród zabudowań niewielkiego osiedla. Są to jednak ostatnie budynki na tym szlaku. Później jest już znacznie przyjemniej.

Mogielica, Szczawa
Pierwszy fragment szlaku prowadzi przez niewielkie osiedle domków jednorodzinnych.

Mijam domki i docieram do granicy kolejnego lasu. Są tu dwie ścieżki, obie przetarte. Oznaczenia szlaku są wyraźne, ale i tak dobrze pamiętam, że należy wybrać tę po lewej.

Rozdroże na granicy lasu.

Skręcam i wchodzę między drzewa. Śniegu leży tu kilkanaście centymetrów. Na ścieżce jest parę dość świeżych śladów, niektóre może nawet z dnia dzisiejszego.

Przetarta ścieżka na niebieskim szlaku.

Trasa zatacza delikatny łuk, po czym dociera do niewielkiej polany. Tam mocno zakręca w prawo. Kawałek dalej zaczyna się trochę bardziej wymagające podejście w gęstszym lesie.

Mogielica ze Szczawy
Niebieski szlak na Mogielicę

Parę minut później zaliczam kolejny ciasny zwrot, po czym kontynuuję podejście. Gdy las się kończy, staję przez kolejnym rozdrożem. To jest nieco mniej oczywiste. Nie pamiętam go dobrze, ślady prowadzą w obie strony, a oznaczeń szlaku nie widać.

Muszę coś wybrać, przejść kawałek i zobaczyć, czy niebieskie symbole się pojawią. Opcja po lewej jest łatwiejsza, na wprost mam bardziej zarośniętą ścieżkę. Ale tam też prowadzi sporo śladów, więc jeśli to nie jest szlak, to po co ludzie się w tam pchają?

Idę prosto, co wkrótce okazuje się trafnym wyborem. Pojawiają się oznaczenia, a i krzaki dobiegają końca, gdy ścieżka łączy się z jakąś szerszą drogą.

Problematyczne rozdroże. Tu należy iść prosto, w tą bardziej zarośniętą ścieżkę.

Poruszam się teraz niemal płaską, szeroką drogą, prowadzącą wzdłuż zbocza góry. W pewnym momencie widzę nawet w oddali szczyt Mogielicy wraz z tamtejszą wieżą widokową.

Mogielica, szlak niebieski
Marsz wygodną, płaską drogą wzdłuż zbocza.

Po dłuższej chwili spędzonej na owej drodze, docieram do jakiegoś większego skrzyżowania leśnych tras. Idę na wprost, wkraczając na jeszcze szerszą drogę. Choć akurat dziś nie ma to większego znaczenia, bo przetarty jest tylko wąski pas na jej środku.

Mija kolejnych parę minut i trafiam na kolejną krzyżówkę. Miejsce nazywa się Przełęcz pod Małym Krzystonowem. Tu „mój” niebieski szlak łączy się z żółtym, prowadzącym w to miejsce aż z okolic Nowego Targu. Na przełęczy znajdują się też ławki, parę tablic informacyjnych oraz niewielka kapliczka.

Skrzyżowanie szlaków na Przełęczy pod Małym Krzystonowem.

Chcąc iść dalej na Mogielicę, należy odbić lekko w prawo i zacząć podejście po drodze przy kapliczce. To część trasy narciarskiej, więc szlak przetarty jest lepiej niż ścieżki, którymi poruszałem się do tej pory.

Po chwili nabierania wysokości trafiam na niewielką polanę, gdzie schodzę lekko w dół. Później znów do lasu, choć tylko na chwilę, bo praktycznie od razu żółto-niebieskie strzałki kierują mnie w boczną, wspinającą się w górę zbocza ścieżkę.

Mogielica, niebieski szlak
Polana znajdująca się kawałek od skrzyżowania szlaków.

To najbardziej wymagające ze wszystkich podejść do tej pory. Oprócz nachylania, które wymusza zwolnienie tempa, jest tu już nieco więcej śniegu. Pokonanie tego odcinka to dla mnie jakieś 10 minut dość intensywnego wysiłku.

Umiarkowanie strome podejście w górę zalesionego zbocza.

Dalej jest jeszcze ciekawiej. Po wyjściu z lasu znajduję się na skraju Polany Stumorgowej, największej ze wszystkich, jakie leżą na terenie Beskidu Wyspowego. Ma ponad kilometr długości i oferuje bardzo fajne widoki na Tatry, Babią Górę oraz wiele innych pasm i szczytów.

Pamiętam, że należy tu iść jeszcze kawałek prosto. Dziś jednak nie wygląda na to, żeby ktoś wybierał taki wariant. Zamiast tego, ślady skręcają w prawo i prowadzą mnie w głębokim, około półmetrowym śniegu blisko skraju polany. To jedyne odstępstwo od standardowego przebiegu szlaku, na jakie trafiłem tego dnia.

Chwila marszu w głębokim śniegu. Na szczęście, nie musiałem być osobą, która przeciera tę trasę.

Po kilku minutach przeskakiwania po wydeptanych w białym puchu śladach, docieram z powrotem do trasy narciarskiej. Idę nią chwilę ku środkowi polany, a później już zgodnie z niebieskim szlakiem, ruszam na wschód ku wierzchołkowi góry.

Mogielica, Polana Stumorgowa
Przejście przez Polanę Stumorgową.
Mogielica w zimie
W oddali widać już szczyt wraz z wieżą widokową.

Choć trasa jest tu przetarta przez narciarzy i pieszych, nie idzie się nią zbyt wygodnie. Z każdym krokiem moje buty zapadają się, co nie tylko irytuje i spowalnia tempo, ale też trochę męczy.

We wschodniej części polana nieco się podnosi. Kawałek dalej ścieżka wprowadza mnie do lasu. I tu czeka mnie kolejne strome podejście, być może jeszcze bardziej wymagające niż to poniżej Stumorgów (Stumorgi to po prostu inna nazwa Polany Stumorgowej).

Ostatnie podejście w kierunku szczytu Mogielicy.

Nie jest jednak aż tak długie. Mija może pięć minut i ścieżka znów łagodnieje. Chwilę później łączy się z zielonym, prowadzącym od Przełęczy Słopnickiej szlakiem. Dalej razem prowadzą w stronę wieży na szczycie góry.

Pod wieżą trafiam na liczną, dość hałaśliwą grupkę turystów. W sumie to pierwsi, których spotkałem podczas tej wycieczki. Wcześniej mijałem jedynie trójkę narciarzy. Witam się z nimi, po czym zaczynam wchodzić na wieżę. Wymaga to jednak sporej ostrożności, gdyż stopnie są strome i pokryte zmrożonym śniegiem. Ewentualne poślizgnięcie może oznaczać naprawdę bolesny upadek.

Mogielica zimą
Wieża widokowa na szczycie Mogielicy.
Mogielica, szczyt
Na wierzchołku jest też tabliczka szczytowa oraz mapa okolicznych szlaków.
Mogielica zimą, wieża widokowa
Stopnie wieży są stromy i pokryte śniegiem, więc wchodzenie tu zimą wymaga sporej ostrożności.

Warto jednak trochę się wysilić i wdrapać na tę wieże. Widoki na okolicę są naprawdę niezłe. Tatrzańskie szczyty co prawda pokrywają dziś chmury, ale dobrze widać na przykład Babią Górę, Luboń Wielki, Turbacz oraz sporo innych szczytów Beskidu Wyspowego, Makowskiego i Gorców.

Mogielica, widoki
Widok w stronę Gorców i Tatr.
Spojrzenie w stronę Babiej Góry i Beskidu Makowskiego.
Widoki z Mogielicy
Z wieży dobrze widać też Polanę Stumorgową, przez którą podchodziłem na szczyt.

Zejście do Szczawy

Spędzam chwilę na wieży, oglądając widoki, robiąc zdjęcia i zamieniając parę słów z dwójką innych, znajdujących się tam turystów. Później ostrożnie schodzę po śliskich stopniach i rozpoczynam powrót do Szczawy.

Ze względów typowo praktycznych wybieram tę samą trasę, więc nie ma raczej sensu opisywać zejścia zbyt szczegółowo. To to samo, co wcześniej, tyle że w odwrotnej kolejności. Najpierw strome zejście na polanę, później długi przemarsz przez Stumorgi (z całkiem ładnymi widokami na wprost i po bokach), chwila brodzenia w śniegu po kolana i kolejne leśne zejście. Choć nie, tu nie było to zejście, a raczej zbieganie. Miękki śnieg na tyle dobrze amortyzował kroki, że w paru miejscach puszczałem nogi wolno i wytracałem wysokość w bardzo szybki sposób.

Polana Stumorgowa
Zejście górną częścią Polany Stumorgowej.
Widoki na południe.
Naprzeciwko mam natomiast dobry widok na Babią Górę.
Przed zejściem do lasu czeka mnie jeszcze odcinek w miękkim śniegu. Na szczęście, bez torowania.

Dalsze zejście to chwila na trasie narciarskiej, którą docieram do skrzyżowania szlaków. Stamtąd kilkanaście minut spaceru po płaskich drogach wzdłuż zbocza, a dalej jeszcze mieszanka większych i mniejszych leśnych ścieżek.

W ten sposób docieram ponownie do zabudowań osiedla w pobliżu drogi. Mijam budynki, schodzę kawałek ścieżką przy lesie, przekraczam dwie rzeki i jestem na przystanku. Wycieczka skończona w czasie około 2 godziny i 40 minut.

Przystanek Szczawa Bukówka – tu kończę wycieczkę na Mogielicę.

Powrót

Niestety, na przystanku próżno szukać jakiekolwiek rozkładu jazdy. Wiem jednak, że autobus prędzej czy później przyjedzie. Może za 5 minut, może za godzinę, ale w końcu będzie. Jest środek tygodnia i około 11:30, więc z miejscem na pokładzie też problemu nie będzie.

Ostatecznie, czekałem jakieś 35 minut. Chwilę po 12-stej przyjechał prawie pusty busik i zabrał mnie w kierunku Krakowa. Do małopolskiej stolicy jednak nie dotarłem. Po kilkunastu kilometrach podróży wysiałem w Mszanie Dolnej, by wykorzystać drugą połowę dnia i wyjść jeszcze na Lubogoszcz. Rano tego nie planowałem, ale skoro z Mogielicą poszło mi sprawnie, to szkoda marnować okazję.

Podsumowane wycieczki

Jeśli chodzi o wejścia na bliskie Krakowowi góry, to w wielu przypadkach straciłem już rachubę. Mogielica też zalicza się do tego grona. Nie wiem, który to już raz. Czwarty, może piąty? Zresztą, jakie to ma znaczenie? Lubię ten pagór i chętnie na niego wracam. Byłem latem, zimą, spałem w namiocie pod wieżą. W przyszłości będę pewnie chciał odwiedzić też inne szlaki prowadzące na szczyt, bo obecnie znam tylko te ze Szczawy i Jurkowa.

Innym górołazom też chętnie polecam wypad na Mogielicę. Trasa ze Szczawy jest niedługa, urozmaicona i z ładnymi widokami. W dodatku, praktycznie od razu wchodzi się do lasu, bez kilometrów marszu wśród wiosek i pól uprawnych, co niestety często zdarza się na beskidzkich szlakach. To również fajna, nietrudna i dość popularna góra, by zdobyć pierwsze zimowe doświadczenia. A więc w sam raz na rozpoczęty właśnie sezon.

Mapa przebytej trasy:

3 komentarze

Skomentuj Filip Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *