Góra żar i Kiczera – wejście zimą
Góra Żar to jeden z najbardziej popularnych szczytów Beskidu Małego. Za względu na ładne widoki i mnóstwo innych atrakcji, chętnie zaglądają tu nie tylko piesi turyści, ale też fani innych sportów. Podczas tej wycieczki, Żar odwiedzamy zimą, wpadając przy okazji na położoną kawałek dalej Kiczerę.
Ostatnie dni kalendarzowej zimy przeniosły dostawę świeżego śniegu, co sprawiło, że nawet w tych niższych górach znów zrobiło się biało. Co prawda prognozy na weekend dalekie były od ideału, ale szkoda było tracić okazję do wyskoczenia gdzieś za miasto. Tym razem padło na Beskid Mały oraz parę tamtejszych szczytów, leżących w zachodniej części pasma. Tu opiszę pierwszą część wycieczki, poświęconą leżącym dość blisko siebie górze Żar i Kiczerze, natomiast wejście na Czupel opiszę w osobnym tekście.
Żar i Kiczera zimą – podstawowe informacje
Żar mierzy 761 metrów i znajduję się w Beskidzie Małym, niedaleko sztucznie utworzonego Jeziora Międzybrodzkiego. Choć w pobliżu wznosi się sporo wyższych gór, to tu koncentruje się spora część regionalnego ruchu turystycznego. Powodem spora duża liczba oraz różnorodność atrakcji, które przygotowano dla zwierzających.
Na górze Żar znajdziemy kilka szlaków turystycznych, kolejkę szynowo-linową, stok narciarski, trasy rowerowe, parę barów i restauracji. Ze zboczy Żaru startują szybowce i paralotniarze, a dzięki asfaltowej drodze, na wierzchołek można dostać się nawet rowerem szosowym. Sam szczyt jest także niezłym punktem widokowym, skąd można podziwiać okoliczne pasma oraz położone poniżej jeziora.
Pisząc o Żarze nie sposób pominąć elektrownię szczytową-pompową w Porąbce, której częścią jest ogromny zbiornik wodny wbudowany w wierzchołek. Ma wymiary około 650 na 250 metrów i mieści ponad 2 miliony metrów sześciennych wody. W Polsce jest to druga największa elektrownia tego typu.
Z punktu widzenia pieszego turysty, na Żar można się dostać na kilka sposobów:
- czerwonym szlakiem od zapory w Porąbce,
- czarnym szlakiem Kozubnika, a następnie kawałkiem czerwonego wspomnianego powyżej,
- czarnym szlakiem od Międzybrodzia Żywieckiego (trasa najkrótsza),
- czerwonym lub zielonym szlakiem od wschodu, co jednak wymaga wcześniejszego wejścia na Kiczerę lub Isepnicką Przełęcz.
Kiczera jest nieco wyższa od Żaru – wznosi się na 827 metrów i leży około 2 kilometry na wschód od opisanego przed chwilą szczytu. Jest miejscem znacznie spokojniejszym, choć również bardzo ciekawym pod względem widoków. Oprócz typowo górskich krajobrazów, z okolic szczytu można też obejrzeć charakterystyczny zbiornik elektrowni szczytowo-pompowej. Na samym wierzchołku znajduje się z kolei zadaszona wiata, miejsce na ognisko, parę ławek oraz drogowskazy przebiegających tędy szlaków.
Przez Kiczerę przebiega znakowany na czerwono Mały Szlak Beskidzki – długodystansowa trasa wytyczona między miastem Bielsko-Biała a Luboniem Wielkim. Wejście na szczyt możliwe jest także innymi szlakami:
- żółtym z Porąbki,
- żółtym z okolic przysiółka Wielka Puszcza,
- zielonym od Międzybrodzia Żywieckiego, przez Isepnicką Przełęcz.
Wszystkie wymienione tu trasy są dość krótkie i nie raczej posiadają trudnych odcinków. Zimą dobrze jest mieć ze sobą stuptuty oraz raczki lub inną formę antypoślizgowego „uzbrojenia” butów.
Wejście na Żar i Kiczerę w zimie – relacja z wycieczki
Dojazd do szlaku
Na tę wycieczkę udajemy się samochodem, jednak nie był to standardowy wyjazd z Krakowa. Tym razem startujemy spod mojego rodzinnego domu w pobliżu Oświęcimia. Bez pośpiechu, trochę przed ósmą, ruszamy w kierunku Kęt i przez Kobiernice dojeżdżamy do Porąbki. Tam zostawiamy auto na średniej wielkości, bezpłatnym parkingu po zachodniej stronie zapory.
Dla dojeżdżających komunikacją publiczną dostępny jest przystanek tuż przy wspomnianym parkingu. Połączenia nie są jednak zbyt częste oraz wymagają przesiadania się w Kobiernicach lub Bielsku-Białej.
Góra Żar zimą – wejście czerwonym szlakiem
Po opuszczeniu samochodu udajemy się w stronę zapory i przedostajemy na drugą stronę rzeki Soły. Już tu znajdujemy się na czerwonym szlaku, którym dotrzemy na szczyt Żaru, a później również na Kiczerę.
Przechodząc przez koronę możemy podziwiać spory kawałek Jeziora Międzybrodzkiego, otaczające je pagórki oraz infrastrukturę tutejszej elektrowni. To bardzo ładne miejsce, jedno z moich ulubionych w tej okolicy.
Dostawszy się na drugi brzeg skręcamy w prawo i idziemy kawałek po asfaltowej drodze poprowadzonej wzdłuż jeziora. W pewnej chwili droga zaczyna się wznosić i oddalać od wody. Pojawiają się też nieliczne zabudowania tutejszego osiedla.
Kawałek za zabudowaniami docieramy do granicy lasu. Podchodzimy kawałek, skręcamy w prawo i po zasypanej świeżym śniegiem drodze gruntowej zaczynamy wspinać się wzdłuż zbocza. Wygląda na to, że dziś pokonujemy ten szlak jako pierwsi.
Na tym odcinku nie wiele się zmienia. Systematycznie nabieramy wysokości, wznosząc się coraz bardziej ponad taflę widocznego po prawej stronie jeziora. Od czasu do czasu pojawia się ono między drzewami, jednak na jakieś ciekawsze widoki nie ma tu co liczyć.
Z czasem szlak zaczyna odbijać w lewo i nieco oddalać się od opadającego ku wodzie stoku. Nieco wzrasta też ilość leżącego na drodze śniegu. Na dole było go tylko parę centymetrów, tu coraz częściej wartość wynosi kilkanaście. Wciąż nie jest to jednak na tyle dużo, by mówić o męczącym przecieraniu trasy.
Nieco dalej wychodzimy z lasu i trafiamy na kawałek otwartej przestrzeni. Stąd dobrze widać już szczyt Żaru, a także kilka okolicznych pagórków. Są też metalowe słupy tutejszej sieci energetycznej. Ze względu na wbudowaną w górę elektrownię, tego typu infrastruktury jest naprawdę sporo.
Podchodzimy parę minut po widocznej na powyższym zdjęciu drodze, po czym zbliżamy się do kolejnego lasu. Wchodząc między drzewa mijamy też odejście czarnego szlaku, którym można dostać się w to miejsce z miejscowości Kozubnik. W dzisiejszy, sobotni poranek, tam również nie ma żadnych śladów.
Lasem podchodzimy jeszcze kilkaset metrów. Jest stromiej, leży też nieco więcej śniegu, więc w marsz musimy włożyć trochę więcej wysiłku. Do szczytu nie jest już jednak daleko.
Wkrótce las się kończy. Przed nami znów trochę otwartej przestrzeni oraz mocno zabudowany wierzchołek góry. Z tej perspektywy najlepiej widać wieżę nadajnika przy stacji meteo, tor saneczkowy oraz jedną z restauracji. Gdzieś dalej jest również górna stacja kolejki oraz oczywiście wielki zbiornik elektrowni szczytowo-pompowej.
Chwilę później jesteśmy już na szczycie. Większość atrakcji jest dziś pozamykana (bo wirus…), więc ruch turystyczny też znacznie spadł, jednak nie do zera. Oprócz nas jest tu też parę innych osób, kręcących się po rozległym wierzchołku. Część po prostu ogląda, inni bawią się z dziećmi w białym puchu. My obchodzimy parę tutejszych budynków, podziwiamy dostępne w różnych kierunkach panoramy, a na koniec kierujemy się pod ogrodzony zbiornik wodny, gdzie urządzamy sobie chwilę przerwy.
Kiczera zimą – wejście od Góry Żar
Skończywszy postój ruszamy dalej za czerwonymi oznaczeniami. Schodzimy kawałek drogą, która prowadzi na Żar od strony Międzybrodzia Żywieckiego, po czym wchodzimy na wał otaczający zbiornik. Szlak prowadzi tu blisko płotu, w pewnej odległości od szosy.
Na tym odcinku nie jesteśmy już pierwsi. Szlak przetarty jest pojedynczymi śladami turysty z psem, co odrobinę ułatwia wędrówkę. Dość sprawnie docieramy na wschodni kraniec zbiornika, gdzie idziemy jeszcze chwilę przed siebie. Kawałek dalej ponownie wchodzimy na wygodną, odśnieżoną drogę, docelowo prowadzącą ku jednemu z tutejszych osiedli.
Ulicą idziemy tylko parę minut. Później szlak kieruje nas w lewo, na niedługie podejście momentami prowadzące skrajem lasu. Na końcu tego odcinka trafiamy na małą kapliczkę wraz z pojedynczą ławką.
W tym miejscu skręcamy w prawo i zaczynamy ostatnią prostą w stronę Kiczery. Trasa wiedzie przez teren częściowo zalesiony, a samo podejście nie jest szczególnie wymagające. Wraz z nabieraniem wysokości pojawiają się coraz ładniejsze widoki. Najciekawiej jest za nami, gdzie mamy naprawdę niezły widok na pozostający w dole zbiornik elektrowni.
Wkrótce docieramy pod las porastający szczyt. Są tu ławki oraz drewniany stół, jednak sam wierzchołek znajduje się kilkadziesiąt metrów dalej, po drugiej stronie drzew. Przechodzimy tam praktycznie od razu, na miejscu zastając pojedynczego turystę właśnie rozpalającego ognisko. Oprócz wyznaczonego pod nie miejsca, stoi tu również duża, drewniana wiata, kolejne stoły z ławkami, a także standardowy dla popularnych szczytów zestaw map i drogowskazów.
Po zdobyciu góry siadamy na chwilę i robimy przerwę na kolejny posiłek. Miejsce jest ładne, znacznie spokojniejsze niż Żar i oferuje ciekawą panoramę w kierunku północno-zachodnim.
Kiczera – zejście żółtym szlakiem do Porąbki
Po niedługim postoju zmieniamy kolor szlaku na żółty i odbijamy na północ. Przez moment poruszamy się terenem otwartym, później wchodzimy do lasu i zaczynamy zejście w kierunku Porąbki. Dość szybko robi się ono strome i ze względu na kamienie przykryte świeżym śniegiem, wymagające dużej ostrożności.
Schodzimy tu powoli, aż docieramy na łatwiejszy, bardziej płaski teren. Później dość długo idziemy lasem, po zasypanej śniegiem, niezbyt szerokiej ścieżce. Stopniowo odbijamy w lewo, obierając kurs najpierw na północny-zachód, a później już wyłącznie na zachód.
Wraz z wytracaniem wysokości, las nieco się przerzedza. Czasem trafiamy nawet w bardziej otwarty teren, gdzie da się trochę rozejrzeć po okolicy.
Na dalszym etapie trafiamy na chwilę w teren lekko zabudowany, a leśna ścieżka zmienia się w szerszą drogę gruntową, którą zapewne wykorzystują mieszkańcy tych okolic. Od pewnego momentu jest ona nawet odśnieżona, więc ta cześć szlaku nie sprawia nam praktycznie żadnych problemów.
Po kilku, może kilkunastu minutach opuszczamy drogę. Szlak kieruje nas na mniejszą ścieżkę wytyczoną w dół zbocza, którą kierujemy się w stronę zabudowań Porąbki. Ten ostatni, leśny odcinek znów jest miejscami stromy i wymaga odrobiny ostrożności.
W końcu wychodzimy spomiędzy drzew i dostajemy się w teren pełen domków jednorodzinnych. Odwiedzamy kilka uliczek, parę razy zmieniamy kierunek, potem przechodzimy przy miejskim parku położonym nam potokiem Wielka Puszcza, wpadającym kawałek dalej do rzeki Soły.
Powrót pod zaporę
Za parkiem docieramy do głównej drogi przebiegającej przez Porąbkę. Tu skręcamy w lewo i zaczynamy około 20-minutowy powrót w kierunku zapory. Droga jest nieco ruchliwa i pozbawiona chodnika, więc marsz nie jest zbyt komfortowy, ale jego trudy wynagradzają ładne widoki dookoła. W zasięgu wzroku mamy sporo zalesionych pagórków, szerokie koryto Soły, w którym kilku wędkarzy próbuje coś złowić oraz oczywiście szeroką na 260 metrów zaporę wraz z elektrownią wodną.
Docieramy do betonowego wału odgradzającego Jezioro Międzybrodzkie od płytkiego koryta Soły. Skręcamy w prawo i przez parę minut idziemy wzdłuż tamtejszej drogi, gdzie mamy już do dyspozycji wygodny chodnik. Chwilę później jesteśmy już na parkingu po zachodniej stronie rzeki, gdzie znajduje się nasz samochód.
Nim zaczniemy powrót, mamy zamiar udać się na jeszcze jedną górę. Ostatnio, przemieszczając się już własnym autem, coraz częściej decydujemy się na takie właśnie odwiedzanie kilku celów podczas jednego wyjazdu. O zimowym wejściu na Czupel napiszę już jednak w innej relacji.
Góra Żar i Kiczera zimą – podsumowanie
Myślę, że trafiły nam się bardzo fajne warunki na tę wycieczkę. Świeży śnieg, lekki mróz i pogoda o wiele lepsza niż w prognozach. Ponadto, nietypowy jak na to miejsce spokój. Ciężko więc nie być zadowolonym z odwiedzenia tych wszystkich miejsc. Zresztą, ja i tak mam spory sentyment zarówno do Żaru, jak i Porąbki. Byłem tu już wiele razy, zarówno piechotą, jak i rowerem, i pewnie zajrzę jeszcze nie raz w przyszłości.
Kiczera również okazała się ładnym, godnym uwagi szczytem. Podobnie, jak z Żaru, i stamtąd rozciągały się ciekawe widoki, a wiata na szczycie aż prosi się, by wykorzystać ją podczas jakiejś letniej wycieczki. Biorąc pod uwagę jej położone przy Małym Szlaku Beskidzkim, który chciałbym kiedyś pokonać w całości, pewnie prędzej czy później znów będę miał okazję spędzić tu trochę czasu.
Na koniec jeszcze mapa opisanej tu trasy wraz z jej profilem wysokościowym: