Jaskinie na Zakrzówku
Zakrzówek jest bez wątpienia jednym z ulubionych terenów zielonych mieszkańców Krakowa. Na tym stosunkowo niewielkim obszarze znajduje się zalew do uprawiania sportów wodnych, ścieżki piesze i rowerowe, skały do wspinaczki, a także mnóstwo miejsc do bardziej pasywnego odpoczynku. Są również jaskinie – i to o nich będzie dzisiejszy wpis.
Jako, że z mojego mieszkania na Zakrzówek mam około kilometr, jestem tam dość częstym gościem. Biegam, jeżdżę rowerem, pływam, spaceruję. O istnieniu kilku jaskiń wiedziałem od dawna. Ba, zdarzało mi się nawet do nich zaglądać (choćby w ramach przejścia zakrzówkowego niebieskiego szlaku). Gdy jednak pewnego dnia zacząłem szukać o nich więcej informacji, stało się jasne, że nie odkryłem nawet połowy z tych podziemnych światów.
Poczytałem artykuły, skompletowałem mapki, a następnie udałem się na spacer, by odnaleźć co się da, a także zajrzeć tam, gdzie będzie to możliwe dla osoby, która ze speleologią nie ma praktycznie nic wspólnego. Rezultaty przedstawiam poniżej.
Zakrzówek – dojazd
Samochód – najpopularniejszy parking znajduje się na końcu ulicy Twardowskiego po wschodniej stronie Zakrzówka. Mieści kilkadziesiąt samochodów i jest darmowy. Bez problemu można również zaparkować po innych stronach, na przykład przy ulicy Tynieckiej lub przy Kauflandzie na Norymberskiej. Nie można natomiast parkować na ulicy Wyłom. Co prawda wiele osób próbuje tam wjeżdżać, ale oficjalnie nie wolno, a policja gości tam dość często i równie chętnie rozdaje mandaty.
Komunikacja publiczna – przystanki znajdują się niemal ze wszystkich stron Zakrzówka. By dotrzeć do jaskiń, najlepiej będzie wysiąść na tym noszącym nazwę „Park Skały Twardowskiego” na ulicy Tynieckiej. Inne, nieco mniej dogodne, choć pewnie lepiej skomunikowane z resztą miasta, to „Kapelanka” oraz „Norymberska”.
Rower – też wchodzi w grę, choć szczerze mówiąc, nie za bardzo jest go gdzie zostawić. Pewnie trzeba by go mieć cały czas ze sobą, co w przypadku dojść do większości jaskiń wymagałoby roweru przeznaczonego do jazdy poza asfaltem. Do innych na dwóch kółkach wręcz nie da się dotrzeć.
Mnie dziś problem dojazdu nie dotyczy. Mieszkam dość blisko, do wschodniego wejścia na Zakrzówek mam około kilometr, a do najdalszej z jaskiń pewnie nie więcej niż 3. Idę więc po protu na spacer.
Jaskinie na Zakrzówku
Wszystkie opisane w tym tekście jaskinie znajdują się w zachodniej części parku. Większość leży wręcz bardzo blisko siebie, tak że dojście od jednej do drugiej może zająć nawet mniej niż minutę. Jedynie jedna położona jest nieco dalej na południowy – zachód. Myślę, że całą wycieczkę można spokojnie zamknąć w czasie 1-2 godzin. No chyba, że będzie mieć ochotę na dokładniejszą eksplorację każdego dostępnego zakątka.
Lokalizację zakrzówkowych jaskiń, drogi dojścia do nich, a także główny parking zaznaczyłem na poniższej mapie:
Dojście do jaskiń
Jak wspomniałem wyżej, jaskinie znajdują przy zachodnim krańcu Zakrzówka. Chyba najlepszy punkt na rozpoczęcie zwiedzania znajduje się niedaleko wjazdu do bazy wojskowej przy ulicy Tynieckiej. To stamtąd rozchodzą się trzy ścieżki, którymi najłatwiej będzie dość do celów.
Gdy jednak startujemy z parkingu przy ulicy Twardowskiego, będzie trzeba najpierw przedostać się na drugą stronę parku. Najłatwiej zrobić to w następujący sposób: stojąc na parkingu przed wejściem do lasu ruszamy szutrowo – gruntową ścieżką znajdującą się najbardziej po prawej stronie. Po kilkuset metrach zaczyna się asfalt. Niewiele dalej dzieli się on na dwie odnogi. Odbijamy w prawo i schodzimy lekko w dół. Chwilę później do pokonania jest się niedługie podejście. Wchodzimy do góry, po czym idziemy prosto dalsze kilkaset metrów. Tam schodzimy po kostce brukowej w okolice wjazdu do jednostki wojskowej.
Stojąc przy szlabanie, twarzą do brukowanego podejścia, mamy teraz następujące możliwości:
- Iść w prawo, przy betonowym płocie – w ten sposób dotrzemy do jaskiń: Twardowskiego, Niskiej, pod Nyżą, z Kulkami oraz do Okienka Zbójnickiego.
- Skręcić w lewo, co doprowadzi do jaskiń Jasnej oraz Wywiew.
- Odwrócić się i iść jeszcze kawałek chodnikiem przy ulicy Tynieckiej. Za nowo powstającym basenem, skręcić w lewo i przez łąkę przejść kawałek wzdłuż ogrodzenia, a następnie jeszcze kilkadziesiąt metrów przedłużeniem tego kierunku. W ten sposób dotrzemy do zagłębienia po niewielkim kamieniołomie, w zboczu którego znajduje się Jaskinia Pychowicka.
Jaskinia Twardowskiego
To największa ze znajdujących się na Zakrzówku jaskiń, będąca również najlepiej zbadaną oraz dającą najciekawsze możliwości eksploracji. Znana była już w drugiej połowie XIX. wieku, a według lokalnych wierzeń służyła za pracownię legendarnego Pana Twardowskiego. Stąd też pochodzi nazwa tego miejsca.
Wejście na jaskini znajduje się w pobliżu betonowego ogrodzenia, jakieś 150 metrów od wjazdu do bazy. Idąc wzdłuż płotu i kierując wzrok w lewą stronę dość ciężko byłoby go pominąć. Otwór wejściowy ma wymiary 2 na 2,5 metra.
Za nim znajduje się duża komora, mierząca ponad 30 metrów długości. Przyznam, że robi wrażenie. Gdy trafiłem tu po raz pierwszy byłem totalnie zaskoczony istnieniem w tym miejscu tak obszernej jaskini. Dno komory jest w miarę równe, a jej zwiedzanie łatwe. Jeśli jednak chcemy zapuszczać się dalej niż tylko parę metrów od wejścia, przyda się własne źródło światła.
Jaskinia Twardowskiego ma rozbudowany system korytarzy i trudno dostępnych komór. Eksploracja większości z nich będzie wymagać nieco sprzętu jaskiniowego oraz odpowiedniego doświadczenia. Samemu też można jedna zajrzeć w parę zakamarków groty.
Mi udało dostać się w dwa, oba zaczynające się w końcowej części głównej sali. Pierwszy znajdował się po lewej stronie i miał postać szerokiego, lekko obniżającego się zejścia. Drugi był po prawej i zaczynał się podobnie, choć później przechodził w wąski, nieco owalny korytarz (kanał krasowy). Doszedłem do momentu, gdy zaczęło robić się coraz ciaśniej i zawróciłem. Ze schematów wiem jednak, że dałoby się tam wczołgać jeszcze o wiele dalej.
Historia eksploracji tej jaskini jest zresztą dość bogata. Prowadzono tu liczne badania, wciąż poznawane są nowe korytarze. Badania radarowe sugerują nawet, że w niższych poziomach jaskini jest jeszcze sporo odkrycia. Ściany tej groty upodobali sobie również wspinacze, którzy asekurując się położonymi na ziemi materacami chodzą po tutejszych, bogato rzeźbionych ścianach i sufitach.
W internecie znalazłem informacje o dwóch dodatkowych wejściach do jaskini. Jedno znajduje się ponoć 10 metrów na lewo od głównego i na dzień pisania tamtego tekstu było ponoć zasypane, drugie – niestety nie wiem, nie dotarłem do konkretnych danych. Choć sam, będąc już na miejscu trafiłem na jakieś inne wejścia w pobliżu głównego otworu. Tyle, że jedno mogło być równie dobrze innym wejście do pobliskiej Jaskini Niskiej, a drugie jakąś sztuczną konstrukcją niezwiązaną z jaskinią.
Okienko Zbójnickie
Dotarcie do kolejnej z jaskiń wymaga przejścia jeszcze kawałek dalej za Grotę Twardowskiego, a następnie skręcenia lekko z lewo, na ścieżkę prowadzącą w górę pokrytego lasem zbocza. Po kolejnych kilkudziesięciu metrach marszu, po lewej stronie ścieżki trafimy na dobrze widoczny otwór wejściowy. Trafić tu zresztą nietrudno, bo cały czas możemy iść za oznaczeniami niebieskiego szlaku turystycznego.
Okienko Zbójnickie to niewielka, 7-metrowej długości jama o owalnym kształcie. Bardzo łatwo dostępna i możliwa w eksploracji bez dodatkowego źródła światła. Choć tak na dobrą sprawę, to nie za bardzo jest tu co zwiedzać – jedna, niezbyt duża sala i parę płytkich, kończących się ślepo odnóg w dolnej części.
Niestety, przez swoje położone blisko popularnej ścieżki spacerowej jaskinia jest trochę zaniedbana. W środku można znaleźć śmieci, a strop groty jest osmolony na skutek palonych tam ognisk. Ponoć kiedyś była regularnie zamieszkiwana przez bezdomnych.
Jaskinia Niska
To kolejna z jaskiń położonych „przy płocie”. Główne wejście do niej znajduje się około 50 metrów na lewo (na zachód) od Jaskini Twardowskiego, kilka kroków od krawędzi wydeptanej ścieżki. Drugi, ponoć częściowo zasypany otwór można znaleźć 20-30 metrów na wschód. By może to właśnie ten otwór umieściłem na przedostatnim zdjęciu w sekcji opisującej Jaskinię Twardowskiego.
Tę jaskinię obejrzałem wyłącznie z zewnątrz. Wejście do środka wymaga już nieco gimnastyki i pobrudzenia się. Jak bowiem można wyczytać z nazwy, jaskinia ta nie należy do wysokich. Zdołałem jedynie podejść pod główne wejście, zajrzeć do środka i zrobić kilka (w większości nieudanych) zdjęć.
Choć dla bardziej doświadczonych, eksploracja tej jaskini może być całkiem ciekawa. Wewnątrz jest niewielka komora oraz kilka ciasnych korytarzy. Oba wejścia są połączone i wyczytałem, że ktoś kiedyś nawet przedostał się między nimi. Nie jestem tylko pewny, czy przy obecnym stanie drugiego wejścia, powtórzenie tego byłoby możliwe.
Według speleologów, Jaskinia Niska może być połączona z jednym z korytarzy Jaskini Twardowskiego. Nie udało się jednak jeszcze znaleźć na to dowodów, ani tym bardziej dokonać udanego przejścia.
Jaskinia pod Nyżą
Dobra, zacznijmy może od tej nyży. Bo ja sam jeszcze do niedawna nie wiedziałem, co to jest. A tymczasem, nyża to po prostu niewielkie zagłębienie w skale. Na tyle duże, by zmieścił się tam człowiek, ale jednocześnie tak małe, by nie mógł się komfortowo wyprostować. Wtedy byłoby to już schronisko. Tu można przy okazji zauważyć, że definicję takiego schroniska spełnia opisywane chwilę temu Okienko Zbójnickie.
Nyżę dostrzec można na poniższym zdjęciu, w górnej części skalnego muru. Na Zakrzówku ciągnie się on przez chwilę wzdłuż muru betonowego, należącego do jednostki wojskowej. Pod ową nyżą, znajduje się niewielkie wgłębienie w gruncie, a na jego dnie wejście do jaskini. Samą nyżę łatwo jest dostrzec idąc ścieżką wzdłuż muru bazy. Znajduje się niecałe 100 metrów od bramy wjazdowej oraz 20 metrów na lewo od wejścia do Jaskini Niskiej.
Wejście do środka nie jest łatwe. Mi udało się dojść do poziomu głównego otworu i nieznacznie zajrzeć do środka. Dalsza eksploracja wymagałaby już wczołgania się tam i na pewnie również solidnego pobrudzenia ubrań od piaszczysto – błotnistego podłoża.
Wewnątrz jaskini nie ma zresztą zbyt wiele. To mała jama o paru ciasnych, kilkumetrowych korytarzach. Okryto ją stosunkowo niedawno, bo dopiero w 1997 roku. Wcześniej otwór był zasypany gruzem.
Jaskinia z Kulkami
Kolejna z jaskiń w zlokalizowanych w pobliżu jednostki wojskowej. Leży najbliżej wejścia do niej, ale w przeciwieństwie do tych opisanych wcześniej, nie bezpośrednio przy ścieżce. Aby odnaleźć wejście, należy podejść nieco wyżej, na zalesione zbocze. Otwór jest jednak dość dobrze widoczny. Jego przybliżona lokalizacja to około 50 metrów od wjazdu do bazy oraz 10 metrów od ścieżki wzdłuż jej betonowego muru.
Choć jaskinia jest jedną w większych na Zakrzówku (łączna długość korytarzy to około 100 metrów), jej eksploracja jest raczej domeną doświadczonych grotołazów. Otwór wejściowy jest ciasny i przejście przez niego wymagałoby trochę gimnastyki.
Z opisów wiem, że w środku znajduje się kilka komór połączonych wąskimi korytarzami. Mi niestety udało tylko zejść do poziomu wejścia i zajrzeć do środka. Tam dostrzegłem jednak wyłącznie kawałek ciasnego korytarza zasypanego mokrymi liśćmi.
W pobliżu, po lewej stronie od opisywanego otworu znalazłem też inne zagłębienie z kawałkiem zastawiającej coś deski. Być może to miejsce też jakoś wiąże się z niniejszą jaskinią (choć w sumie internetowe źródła nie wspominają nic o innych wejściach).
Dobra, to jeszcze kwestia tych kulek. Skąd wzięła się ta trochę nietypowa nazwa? Otóż chodzi o stare, żelazne kule do muszkietów, które znaleziono w jaskini podczas jej poznawania. Według wysnutej teorii, zostały tu one pozostawione przez szwedzką armię podczas oblężenia miasta w XVII wieku.
Jaskinia Jasna
Przejdźmy teraz w nieco inny rejon. Startując w okolic wejścia do bazy idziemy w lewo, schodząc nieco w dół, a następnie udając przed siebie wyraźną ścieżką. Po minucie lub dwóch, po prawej stronie pojawi się dziura w skale tak duża, że naprawdę nie sposób jej nie zauważyć.
To Jaskinia Jasna – druga pod względem wielkości na Zakrzówku. Za jej szerokim wejściem znajduje się obszerna komora, w której zalega sporo oderwanych od stropu głazów. Występują one szczególnie w lewej części jamy, która grozi zawaleniem. Jaskinię tę uznaje się więc za niezbyt bezpieczną do zwiedzania. Nie zmienia to jednak faktu, że na jej terenie łatwo znaleźć ślady ludzkiej bytności, a na ścianach jej prawej części regularnie trenują miłośnicy wspinaczki skałkowej.
W tylnej części komory znajduje się obniżenie, które kończy się długim korytarzem. Dojście do jego początku nie stanowi problemu, jednak później z każdym metrem robi się on coraz węższy, a kamieniste dno sprawia, że poruszanie się jest utrudnione i nieprzyjemne. Generalnie, można nim jednak zajść dość daleko – ma około 40 metrów długości oraz parę niewielkich odgałęzień. Ja dałem sobie spokój po kilku metrach.
Jaskinia Wywiew
Wywiew to niewielka jaskinia, do której również można dostać się tą samą drogą, co do opisywanej przed chwilą Jaskini Jasnej. Wejście do niej też znajduje się po prawej stronie, jednak nieco wyżej i dalej od ścieżki. Obie jaskinie dzieli odległość około 40 metrów.
Podejście do jaskini i zajrzenie do środka nie stanowi większego problemu. Eksploracja tej niedużej jamki byłaby jednak dość uciążliwa. Jest nisko i ciasno, więc nie będę się tam wciskał. Wystarczy mi pooglądanie początków jej niedługich korytarzy z zewnątrz.
Jaskinia Pychowicka (Wiślana)
Teraz udam się w jeszcze inny rejon Zakrzówka. Stojąc przed wejściem do jednostki wojskowej ruszam jeszcze kawałek na zachód ulicą Tyniecką. Mijam będący w trakcie budowy basem i za jego ogrodzeniem skręcam w lewo. Idę kawałek wzdłuż płotu, a za nim jeszcze chwilę w tym samym kierunku. Niedługo pojawia się nieznacznie wydeptana ścieżka.
Po około 100 metrach od zejścia z ulicy docieram do krawędzi starego kamieniołomu. Zaczynam go obchodzić przeciwnie do ruchu wskazówek zegara, aż do miejsca, gdzie mogę dogodnie zejść na dno wyrobiska.
Będąc na dolę muszę się trochę przedzierać przez krzaki i drobne drzewka. Późną jesienią nie jest to łatwe, latem pewnie byłoby jeszcze gorzej. Prowadzi mnie średnio wyraźna ścieżka. Gdy docieram do przeciwnej ściany zaczynam podejście po trawiasto – skalnym terenie, aż w końcu staję przed wejściem do jaskimi.
I tu uwaga: tak na prawdę wejścia nie ma. Od 1999 roku jest ono zastawione grubą, metalową płytą. Nie doszukałem się powodu, ale faktem jest, że wejść się tam nie da (a przynajmniej nie bez urządzania solidnej demolki).
Można jednak choć trochę zajrzeć do środka. Przykładając głowę niemal do ziemi i świecąc latarką przez mały otwór w dolnej części płyty udaje mi się dostrzec kawałek korytarza, który zaczyna się za drzwiami. Nie jest zbyt wysoki, ale dałoby się tam w miarę komfortowo zmieścić. Gdyby drzwi nie było, pewnie przeszedłbym przynajmniej kawałek.
Z internetu wiem natomiast, że jaskinia jest dość duża i dobrze zbadana. Łączna długość korytarzy wynosi ponad 120 metrów. Jeden z nich uchodzi za główny, a na drodze przejścia znajduje się kilka niewielkich sal.
Podsumowanie
Tu zamieszczę jeszcze schematy opisywanych w artykule jaskiń. Nie są byt dokładne i nie oddają trójwymiarowości tych obiektów, ale mniej więcej dają pogląd na rozmiary i położenie zakrzówkowych podziemnych światów. Dla spragnionych szczegółów mogę polecić stronę jaskiniepolski.pgi.gov.pl, gdzie znajduje się dużo więcej informacji i grafik dotyczących poruszonego przeze mnie tematu.
Lubię takie wycieczki. Niby nic długiego, niby tuż pod domem, ale fajnie pokazuje, że wszędzie da się okryć coś nieznanego, o czego istnieniu pewnie nawet większość okolicznych mieszkańców nie ma pojęcia.
Osobiście nie mam zbyt dużego doświadczenia z jaskiniami. Byłem w paru takich, gdzie wycieczkę oprowadza przewodnik, ale taka forma zwiedzania niezbyt do mnie przemawia. Samodzielna eksploracja daje dużo więcej satysfakcji. W tej sposób poznałem już trochę jaskiń w Dolinie Kościeliskiej, a teraz i na krakowskim Zakrzówku. I szczerze mówiąc, wciąż mam ochotę na więcej.
Naprawdę super macie Krakowianie! Pod samym nosem takie piękne jaskinie, a jedna to można powiedzieć choć wybitnie pozioma ale już z prawdziwego zdarzenia (Twardowskiego) i w dodatku dostępna do swobodnego niczym niezakłócanego zwiedzania! Szczerze Wam zazdroszczę. Człowiek z Wybrzeża.
Masz rację. Teren jest świetny, choć łatwa dostępność tych jaskiń ma też wady: niektóre są zaśmiecone, były też przypadki nocowania tam bezdomnych.
PS: jestem pewien, że na wybrzeżu też macie wiele wartych uwagi atrakcji!
Swobodnym zwiedzaniem bym tego nie nazwał. Fakt główne wejście niepozorne, potem zaczyna się adrenalina z powodu bardzo dużej ciasnoty, a jak się zafundujesz w labiryncie to serducho idzie na wysoki puls, nie jest to turystyczna miła wycieczka a ekstremalne pełzanie wymagające dosyć dużego doświadczenia jaskiniowego z ciasnotą (układanie ciała,orientacja w środku, no i spokój w głowie)
siemka.jak chcesz sie poszwędac po jaskiniach to możemy razem coś porobić ja z dziewczyną też zaczynamy przygode z dziurami , byliśmy w srodku pychowickiej , i kilku innych w dolinach podkrakowskich , mamy sprzęd do zjazdów i wchodzenia po line jak coś .,pozdrawiam
Hej szkoda, że dopiero teraz trafiam na wpis.
Widzę datę 2019 aczkolwiek już wtedy jaskinia Niska jak i Twardowskiego były połączone, do dziś dnia mało kto o tym wie. Ta zastanawiająca krata to 3 wejście niskiej, studnia o głębokości 10 metrów wpadająca na styk j.niskiej i Twardowskiego. Na chwilę obecną cały kompleks ma ponad 600 m co ciekawsze prawdopodobnie to nie koniec odkryć. Do dziś kombinują gdzie jeszcze wykopać w środku namulisko. Pozdrawiam
Dzięki za parę dodatkowych, bardzo ciekawych informacji. Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że kiedyś się tu jeszcze jakiś wpis o jaskiniach pojawi.
Mieszkam niedaleko i muszę pochwalić. Świetnie wskazales jak dojść i wogule opisałeś jaskinie. Zrób to jeszcze z jaskiniami na wschodzie ZAKRZÓWKA.