To jedna z najbardziej znanych turni w polskiej części Tatr, a także popularny cel wśród początkujących wspinaczy. Na zdobywających ją śmiałków czekają nie tylko ciekawe trudności i piękne widoki z wierzchołka, ale i sporo ekspozycji, a także długie, niebanalne podejście pod samą ścianę.
Wspinanie na efektowne tatrzańskie turnie nie zawsze musi się wiązać z dużymi trudnościami. Są też takie, które choć z daleka wyglądają groźnie, są dostępne dla naprawdę początkujących taterników. Jedną z takich propozycji jest właśnie Igła w Osterwie, na którą wejście opiszę w tym tekście.
To jeden z najbardziej charakterystycznych tatrzańskich szczytów. Jego wąską, ostrą jak brzytwa grań kojarzy praktycznie każdy taternik lub bardziej zaawansowany turysta. Dla dla mnie, od wielu lat był to ambitny, mocno pożądany cel, który chciałem osiągnąć na jednym z etapów swojego górskiego rozwoju. I wygląda na to, że w końcu się udało.
Krótka, niezbyt trudna, z litą skała i sporą ekspozycją – tak można by w skrócie opisać Grań Fajek, znajdującą się w otoczeniu Doliny Gąsienicowej. Myślę, że jest to dość ciekawa propozycja dla początkujących taterników i to właśnie relacji z jej przejścia zostanie poświęcony niniejszy artykuł.
Właśnie minął kolejny, już czwarty rok działalności tego bloga. Ci, którzy dość regularnie śledzą stronę, pewnie zauważyli, że cyklicznie pojawia się tu wpis z podsumowaniem minionego roku oraz planowaniem kolejnego. Tak będzie i tym razem. Pora rozliczyć 2021 i zastanowić się, co chciałbym zrobić przez kolejne 365 dni.
Kolejna taternicka przygoda w tym niezwykle udanym sezonie! Do tej pory, Mnich był dla mnie takich szczytem, który chętnie oglądałem przy każdej wizycie w okolicach Morskiego Oka, ale jakoś nigdy nie myślałem o wchodzeniu tam. A jednak się udało i to w zaskakująco dobrych warunkach oraz bez tłumów na szczycie. Zapraszam więc do przeczytania mojej
To niezbyt długa, choć ciekawa graniówka, która była dla nas przygodą z pogranicza pozaszlakowej turystyki i taternictwa. Idąc przez Ciemnosmreczyńską Turnię oraz Kopę nad Wrotami trafialiśmy na sporo eksponowanych kawałków grani i jej obejść, a także wykonywali zjazdy, podczas których mierzyliśmy się z problemami typowymi dla górskich wspinaczek. Zapraszam na relację z przejścia!
No i stało się. Po kilku latach włóczenia się poza szlakami i powolnego stopniowania trudności, w końcu przeskoczyłem poziom wyżej i zacząłem się w Tatrach wspinać. Tak prawdziwie – w zespole, z liną, odpowiednim obuwiem i sprzętem do asekuracji. Za mną pierwsza taternicka przygoda, która miała miejsce na dość popularnej wśród początkujących wspinaczy Grani Kościelców.