Puszcza Niepołomicka to istny raj dla rowerzystów. Ten sporych rozmiarów kompleks leśny położony na wschód od Krakowa jest niemal płaski jak stół i pocięty siecią ścieżek o niezliczonej długości, minimalnym ruchu samochodowym i przeważnie całkiem dobrej nawierzchni. Nic więc dziwnego, że stanowi ona częsty cel wycieczek dla miłośników dwóch kołek.
Rowerowy Szlak Bocianich Gniazd to ciekawa propozycja dla tych, którzy chcą przejechać jakiś znakowany szlak w pobliżu Krakowa, a nie mają zbyt wiele czasu na taką wycieczkę. W poniedziałek 30 kwietnia, oprócz czasu, ograniczał mnie również upał i ubytek sił po kilku dniach mocniejszych treningów, więc postanowiłem odwiedzić gminę Czernichów w poszukiwaniu bocianów i ich okazałych
Celem dzisiejszej wycieczki była zapora wodna w Łączanach, znajdująca się około 20 kilometrów na zachód od granic Krakowa, niedaleko Zatora. Przy okazji udało mi się pokonać największy dystans rowerem od ponad roku oraz doznać drobnych oparzeń od wyjątkowo mocnego jak na kwiecień słońca.
Wygląda na to, że mamy najładniejszy kwiecień od lat. Zdrowie znów dopisuje, w najbliższej przyszłości nie mam zaplanowanych żadnych startów, więc śmiało mogę więcej czasu spędzać na rowerze i odwiedzaniu co ciekawszych miejsc w podkrakowskich okolicach. Tym razem padło na Dolinę Mnikowską i Kryspinów.
Druga część serii o rowerowych podjazdach w Krakowie i okolicach. Tym razem wybieramy się poza miasto. W okolicznych wsiach i miejscowościach jest bowiem o wiele więcej podjazdowych wyzwań do pokonania. Odwiedźmy najsłynniejsze i najtrudniejsze z nich.
Podjazdy są nieodłączną częścią jazdy na rowerze. Można je lubić lub nienawidzić, ale prawdą jest, że wjeżdżanie na górki to czasem niezłe wyzwanie, a także dobry środek do pracy nad kondycją. Kraków, choć nie leży w górach, ma na swoim terenie trochę miejsc, które upodobali sobie trenujący podjazdy kolarze. Poznajmy najciekawsze z nich.
Kupując rower szosowy, obiecałem sobie więcej zwiedzać okolicę. Jeździć nie tylko po Krakowie, ale i zapuszczać się dalej od miasta. Rejon, w którym mieszkam ma całkiem sporo do zaoferowania. Stąd pomysł na nową serię na blogu: Rowerem po Małopolsce. Na pierwszy ogień poszedł wielki maszt w Chorągwicy.
Od dłuższego czasu ciągnęło mnie w stronę roweru szosowego. Miałem ochotę jeździć szybciej i dalej. Problemem był tylko brak miejsca na kolejny rower. Udało się go jednak rozwiązać i szosa w końcu z nami zamieszkała. Wybór padł na model B’Twin Triban 520. Jak się na nim jeździ? Na pewno nieco inaczej niż na wszystkim, co