Dobre warunki trwają, więc szkoda by było z nich nie korzystać. Czyli opowieść o tym, jak wziąłem kolejny w tym tygodniu urlop i znów ruszyłem w Tatry. Tym razem Wysokie, by w zimowych warunkach zdobyć mierzący 2291 metrów Kozi Wierch.
Powrót w zimowe Tatry! Po niemal miesiącu czekania na sprzyjające warunki, w końcu jadę w moje ukochane góry. Celem jest wejście na Wołowiec (2064 m), szlakiem prowadzącym z Doliny Chochołowskiej przez Grzesia i Rakoń.
Relacja z zimowego wejścia na Gorc. Ten malowniczo położony szczyt o wysokości 1228 metrów zdobywamy niebieskim szlakiem z przysiółka Rzeki. Trasa niby krótka i niezbyt wymagająca, ale niedawne opady śniegu sprawiły, że tym razem wcale nie było łatwo.
Pierwsza górska wycieczka w 2019 roku. Mimo nienajlepszych prognoz i niedawnych obfitych opadów śniegu, udaję się do Korbielowa, by zimą zdobyć drugi najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego – mierzące 1557 m n.p.m. Pilsko.
Rok 2018 powoli staje się historią. Końcówka grudnia to zawsze dobra okazja, by na chwilę się zatrzymać, spojrzeć wstecz i jakoś podsumować to, co wydarzyło się w ciągu minionych 12 miesięcy. To również świetna pora na snucie przyszłorocznych planów i wyznaczanie sportowych celów.
Choć do oficjalnej zmiany pory roku zostało jeszcze kilka dni, to i tak zimowy sezon można uznać za rozpoczęty. W mroźny, grudniowy dzień udajemy się do Zawoi i zdobywamy Babią Górę czerwonym szlakiem, prowadzącym na szczyt od Przełęczy Krowiarki.
Plan był prosty. Krótkie, niezbyt wymagające przejście gdzieś blisko miasta. Tak, żeby wypocząć, nie zmęczyć się oraz zdążyć przed zapowiadanym na popołudnie deszczem. Padło na trasę z Tokarni do Pcimia, poprowadzoną przez pasmo Kotonia w Beskidzie Makowskim.
Wyprawa po kolejny szczyt należący do Korony Gór Polski. Z Rytra czerwonym szlakiem wchodzę na Radziejową, przy okazji zdobywając również m. in. Wielki Rogacz, Złomisty Wierch i Przehybę. Dość długa, choć ciekawa trasa w Beskidzie Sądeckim, przebyta w jesienno-zimowych warunkach.
To miała być przyjemna, niezbyt wymagająca wycieczka. W nogach czuję trudy minionego tygodnia, w głowie ciąży perspektywa trudniejszego przejścia planowanego na następny dzień. Wybieram więc krótką, położoną na Pogórzu Wielickim trasę. Łatwą, co jednak nie znaczy, że pozbawioną atrakcji.
Sobota, początek listopadowego długiego weekendu. Pogoda sprzyja, więc może by zacząć go od górskiej wycieczki? Nie wahamy się długo. Wsiadamy w busa i jedziemy do Wadowic, skąd mamy zamiar niebieskim szlakiem wejść na Leskowiec – jeden z najwyższych i najbardziej popularnych szczytów Beskidu Małego.