Rowerem po Małopolsce – Czerwony szlak okrężny Gminy Wieliczka
Mimo nienajlepszych doświadczeń w jeździe rowerem szosowym po znakowanych szlakach, postanowiłem wybrać się na kolejny. I to znowu pod Wieliczkę. Ostatnio byłem tam na zielonej pętli, teraz przyszła pora na czerwoną – nieco dłuższą, choć o podobnym poziomie trudności.
Wybierając się na zielony szlak okrężny gminy Wieliczka, nie spodziewałem się, że miejscami będzie aż tak trudno przejezdny. To raczej nie szlak dla każdego – warto zabrać tam rower górski lub chociaż cokolwiek z bieżnikowanymi oponami. Amortyzacja, nawet taka na podstawowym poziomie, również nie zaszkodzi.
Myśląc o czerwonym szlaku okrężnym, miałem więc całkiem uzasadnione obawy, że skończy się podobnie. Mimo wszystko, postanowiłem spróbować – chciałem mieć porównanie.
Dojazd do szlaku oraz powrót
Podobnie, jak w przypadku zielonej pętli, czerwona również startuje z okolic centrum Wieliczki. Od mojego mieszkania to jakaś godzina jazdy spokojnym tempem. Trasa jest pagórkowata, ale bez jakichś bardzo trudnych podjazdów.
Ponieważ właśnie wróciłem z urlopu w górach, nie spieszyło mi się ze wczesnym wstawaniem. Wystartowałem trochę przed 10-tą, po nieco większej niż zwykle dawce snu i z nadzieją, że poranne godziny szczytu (był środek tygodnia) będę miał już za sobą.
Do Wieliczki dostałem się standardową drogą. Najpierw przy kamieniołomie Liban, później kolejnymi ulicami przez Podgórze Duchackie, kierując się na południowy wschód. Mało ruchliwymi drogami udało mi się sprawnie dotrzeć w okolice centrum, gdzie przy słynnej kopalni soli, zaczyna się szlak.
Wróciłem tym samym wariantem – dla mnie jest najprostszy, najszybszy i znam go już na pamięć.
Czerwony szlak okrężny Gminy Wieliczka – opis
Ponownie posłużę się moim systemem oceny znakowanych szlaków rowerowych. Uważam go za fajnie ustrukturyzowany i przejrzysty. A więc, do dzieła.
Trudność trasy
Pętlę uznałbym za umiarkowanie trudną. Mając doświadczenia z zielonego szlaku, mogłem się spodziewać, że czerwony okaże się podobny, więc nie będzie takiego elementu zaskoczenia, jak poprzednio. I faktycznie, poziom jest zbliżony. Czerwona trasa jest dłuższa – ma jakieś 26-27 kilometrów, czyli o 10 więcej niż zielona pętla, ale nie przekłada się to na jakiś drastyczny wzrost zmęczenia po przejechaniu tej pierwszej. Wydaje mi się, że po prostu te trudniejsze podjazdy są bardziej „porozrzucane” po trasie, a nie tak skumulowane, jak ostatnio.
Czyli po pierwsze: przewyższenia. Faktycznie, jest ich trochę. Często jedzie się pod górkę, albo zjeżdża w dół. Taka cecha okolic Wieliczki – płaskich terenów jest bardzo mało. Długość szlaku co prawda wrażenia nie robi, ale lepiej nie zakładać przejechania go w godzinę, czy półtorej. Prawdopodobnie zajmie to dwa razy więcej.
Kolejną rzeczą jest stan dróg. Są bardzo różnorodne – od gładkiego asfaltu, przed kiepski asfalt, drugi szutrowe i gruntowe, po ledwo przejezdne leśne ścieżki i… schody. W paru miejscach rowerem przejechać się nie da. I to żadnym rowerem. No chyba, że ktoś ma tyle siły i techniki, że da radę po tych schodach wjeżdżać. Bez tego, niestety, trzeba będzie czasem jednoślad poprowadzić, czy nawet przenieść.
Atrakcyjność (krajobrazy i ciekawe miejsca)
Na ciekawe miejsca można natknąć się zarówno w samej Wieliczce, jak i poza nią. W okolicach centrum jest kilka fajnych parków (można zjechać ze szlaku i trochę się tam pokręcić) i popularna kopalnia soli. Pod koniec trasy (albo na początku, zależnie od kierunku jazdy) jedzie się również przez okolice rynku.
Gdzie indziej, spodobać może się przede wszystkim krajobraz. Jest dość zróżnicowany – odwiedza się kilka mniej lub bardziej zadbanych wsi, parę lasów, jeździ pomiędzy polami i po pagórkach, które często oferują fajne widoki na okolicę.
Ruch samochodowy
W Wieliczce należy się spodziewać dużej liczby samochodów. W pobliżu rynku czy kopalni mogą trafić się nawet korki. Poza miastem jest raczej spokojnie. Zdarza się krótki przejazd czy przecięcie bardziej ruchliwej drogi, ale w znacznej większości szlak prowadzi po mało uczęszczanych trasach.
Stan dróg
Mocno zróżnicowany. Od bardzo dobrych do bardzo złych. Tak, jak wspominałem w części o trudności szlaku, to po czym się jeździ, nierzadko stanowi wyzwanie. 95% można przejechać każdym rowerem. Ale te pozostałe 5 jest już tylko dla posiadaczy uterenowianego sprzętu.
Najgorszy fragment występuje na leśno – polnym terenie w Lednicy Górnej. Tam ścieżka (o dziwo będąca też częścią Drogi Świętego Jakuba, więc szlakiem od czasu do czasu odwiedzanym) jest pełna wysokiej trawy, zarośli i pokrzyw, którymi oczywiście miałem okazję parę razy się poparzyć. Myślę, że nawet na MTB ciężko byłoby przejechać ten kawałek.
Oznakowanie szlaku
Z tym jest raczej dobrze, choć nie idealnie. W większości oznaczenia są wystarczające i w dobrym stanie. Niestety, parę razy, w kluczowym momencie brakowało znaku albo był tak schowany, że łatwo go przegapić. Dobrze więc mieć ze sobą GPS i mapę trasy – ja sam musiałem z tego kilkukrotnie skorzystać.
Podsumowanie i ocena
Myślę, że moja ocena czerwonego szlaku po gminie Wieliczka nie będzie się wiele różnić od tej, którą wystawiłem zielonej pętli. Trasa jest dość ładna i zróżnicowana, daje okazję do lepszego poznania okolicy, jednak miejscami mogłaby zostać lepiej poprowadzona. Niektóre odcinki są zaniedbane i ciężko się przez nie przebić. Oznaczenia w paru miejscach też wymagają drobnych poprawek.
Na plus długość trasy. Nie za krótka – pozwala fajnie spędzić czas w miejscami wymagającym terenie, ale też nie tak długa, by zaczęła się nudzić. Ciekawa propozycja na parę godzin jazdy. Byle nie rowerem szosowym. Ja się takim wybrałem, świadomy tego, co może mnie czekać, ale nie polecam brać przykładu. Myślę, że „cięższy” sprzęt pozwoli czerpać w tej trasy o wiele więcej przyjemności.
Czerwony szlak okrężny Gminy Wieliczka – zdjęcia
Pokonywałem pętle w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. Zdjęcia będą się więc pojawiać w odpowiadającej temu kolejności.
Mapa przejechanej trasy:
Dla porównania: zielony szlak okrężny gminy Wieliczka.
Zrobiłem dzisiaj tą trasę i mam mieszane uczucia
Podjazdy owszem męczące ale fajne ale te odcinki poza drogami to masakra (fakt że pierwszy raz po ulewach więc wiadomo było że będzie błoto) ale ten fragment do Lednicy to największe dziadostwo ever nie dość że nawet skręt nie był zaznaczony to jeszcze przeprawa przez rzekę i morze pokrzyw- tam się po prostu nie da jechać i gdyby nie fakt że chciałem całość od A do Z zrobić to bym objechal to inaczej
Widokowo faktycznie ładnie i na trening żeby się zmęczyć fajnie chociaż bardziej niż 89km przejechane to czuje na nogach pokrzywy :)
Oznaczenia w paru miejscach wydaje mi się że były robione przez osobę która nigdy rowerem nie jechała I musiałem z mapy szukac
Przy okazji super blog – szukałem właśnie takich inspiracji w okolicy Krakowa (większość postów przeczytana teraz czas na realizację twoich tras)
Jedna prośba tylko – jak wstawiasz na koniec mapkę to fajnie jakby się dało w to kliknąć i powiększyć żeby szczegóły zobaczyć:)
Hej, dzięki za komentarz i miłe słowa.
Widzę, że wiele się tam nie zmieniło od poprzedniego roku ;)
Pokrzywy wspominam do dziś, choć na szczęście oparzenia szybko schodzą.
Co do mapek – dobra uwaga. Choć dla niektórych tras musiałyby to być naprawdę duże pliki. Może lepszy byłby link to Stravy, gdzie można swododnie oglądać ślad GPS trasę nałożony na Google’owską mapę.
A póki co, mogę Ci dać ten link: https://cycling.waymarkedtrails.org/#?map=11!50.0255!19.9895
Sporo zaznaczonych tras rowerowych. Sam często stamtąd biorę pomysły na wycieczki.