Połonina Wetlińska i Smerek – opis trasy, trudności, zdjęcia

To kolejna z bieszczadzkich połonin, którą turyści upodobali sobie ze względu na dużą atrakcyjność i stosunkową łatwość trasy. Podczas naszej niedawnej wycieczki przechodzimy przez nią cechującym się świetnymi widokami, czerwonym szlakiem, zahaczając przy okazji o położony niedaleko szczyt Smerek.

Relacja przedstawiona w tym tekście jest bezpośrednią kontynuacją przejścia przez Połoninę Caryńską. Kończąc tamtą wycieczkę, dostajemy się na parking w Brzegach Górnych, gdzie już po drugiej stronie ulicy zaczyna się szlak na Połoninę Wetlińską. Nim jednak przejdę do opisu tej trasy, wspomnę jeszcze kilku rzeczach, które warto wiedzieć wybierając się na nią.

Połonina Wetlińska i Smerek – podstawowe informacje

Połomina Wetlińska jest wielowierzchołkowym masywem położonym w centrum polskiej części Bieszczad, pomiędzy miejscowością Brzegi Górne a Przełączą Mieczysława Orłowicza. Najwyższą kulminacją góry jest Roh, który wznosi się na 1255 metrów n.p.m. Sam termin połonina oznacza z kolei porośnięty murawami, otwarty teren powyżej górnej granicy lasu.

Przez całą Połoninę Wetlińską przebiega oznaczony na czerwono Główny Szlak Beskidzki. To długodystansowa, licząca około 500 kilometrów trasa, wytyczona pomiędzy miejscowościami Ustroń (Beskid Śląski) i Wołosate (Bieszczady). Na grzbiet można się także dostać żółtym szlakiem przez wspomnianą przed chwilą Przełęcz Orłowicza albo żółtym lub czarnym, które prowadzą do skrzyżowania szlaków we wschodniej części masywu.

Zachodnim przedłużeniem Połoniny Wetlińskiej jest szczyt Smerek, znajdujący się po drugiej stronie Przełęczy Orłowicza. Ten wznosi się na wysokość 1222 metrów i również posiada łagodny, trawiasty wierzchołek. Na szczycie można też znaleźć duży, metalowy krzyż oraz sporo miejsc do odpoczynku.

Najdogodniejsze wejście na Smerek wiedzie czerwonym szlakiem z miejscowości od tej samej nazwie albo trasą żółtą, prowadzącą od południa z Wetliny, przez wspomnianą już kilkukrotnie przełęcz. Ze względu na niewielkie odległości, wejście na Smerek może być warto połączyć z przejściem Połoniny Wetlińskiej. Taki właśnie wariant zostanie opisany w tym artykule, a jego mapa wraz z parametrami dotyczącymi dystansu, przewyższeń oraz czasu przejścia znajduje się poniżej.

We wschodniej części Połoniny Wetlińskiej stoi popularne, choć skromnie wyposażone schronisko Chatka Puchatka. Obecnie przechodzi ono jednak gruntowną przebudowę i jest wyłączone z użytku. Remont potrwa najprawdopodobniej do przełomu lat 2021/2022.

A jak dojechać na krańce proponowanej tu trasy? Zarówno w Brzegach Górnych, jak i w Smereku można znaleźć sporo miejsc parkingowych. Są one jednak płatne, a postój kosztuje kilkanaście złotych za dobę. Alternatywą jest dojazd taksówką lub autobusem, jednak te ostatnie nie kursują tutaj zbyt często – szczególnie, jeśli mówimy o okresie poza sezonem. Warty rozważenie może być również autostop.

Przejście przez Połoninę Wetlińską i Smerek – relacja z wycieczki

Jak wspomniałem we wstępie, dla nas jest to kontynuacja przejścia przez Połoninę Caryńską. Po spędzeniu nocy w Smereku, rano jedziemy autostopem do Ustrzyk Górnych, tam kupujemy wejściówki do parku narodowego (8 złotych za sztukę) i w około 3 godziny przechodzimy przez połoninę do Brzegów Górnych. Obecnie znajdujemy się na tamtejszym, w całości zajętym parkingu, gdzie ponownie mijamy kasy i zaczynamy kolejny etap wycieczki.

Połonina Wetlińska – wejście z Brzegów Górnych

Tuż za parkingiem znajduje się niewielki, drewniany mostek, przez który przedostajemy się na drugi brzeg potoku Prowcza. Za nim trafiamy w teren częściowo zalesiony, który z kolei prowadzi nas na polanę położoną kawałek dalej. Jej skrajem idziemy jakieś 200, może 300 metrów. Później wracamy do lasu i zaczynamy wspinać się po łagodnie nachylonym zboczu.

Brzegi Górne, szlaki
Drogowskazy kawałek za parkingiem w Brzegach Górnych.
Brzegi Górne, szlak na Połoninę
Przejście skrajem polany.
Brzegi Górne, szlak na Połoninę Wetlińską
Niski las mieszany, przez który przechodzimy niedługo później.

Stopniowo nabieramy wysokości, w końcu trafiając na bardziej wymagający odcinek. Tu nachylenie zbocza rośnie, pojawiają się też znane z wcześniejszych przejść schodki z barierkami. Wielu innych turystów w tym miejscu zwalnia lub wręcz robi przerwy, co skutkuje niewielkimi zatorami. Na szczęście, daje się je w miarę wygodnie omijać terenem po prawej stronie ścieżki.

Szlak na Połoninę Wetlińską
Nieco bardziej wymagający odcinek, gdzie na szlaku pojawiają się schodki i barierki.
Czerwony Szlak na Połoninę Wetlińską
Odcinek nie jest długi, ale stromy i dla niektórych męczący.

Ponad schodkami las zaczyna się przerzedzać. Idziemy jeszcze kawałek przy barierkach, później docieramy do częściowo kamienistego terenu, gdzie pojawiają się pierwsze, naprawdę ciekawe widoki. W tym miejscu wiele osób robi też dłuższy postój po przejściu tego nieco bardziej wymagającego odcinka.

Szlak czerwony na Połoninę Wetlińską
Częściowo kamienisty teren w okolicy górnej granicy lasu.

Gdy las się kończy, dostajemy się na trawiasty teren Połoniny Wetlińskiej. Większość nabierania wysokości za nami, teraz przechodzimy do głównej części tej wycieczki, czyli spaceru po pięknym, pełnych cudownych krajobrazów grzbiecie. Pogoda dopisuje, poranny wiatr zdążył już nieco osłabnąć, jedynie innych turystów jest jak na mój gust nieco za dużo. No ale jest przedpołudnie w długi weekend, więc raczej nie ma się co dziwić.

Połonina Wetlińska, szlak z Brzegów Górnych
Wejście na Połoninę Wetlińską.

Na kolejnym odcinku podchodzimy jeszcze kawałek w stronę schroniska Chatka Puchatka. Pod sam budynek nie da się jednak dostać, bo obecnie trwa jego generalna przebudowa, a na czas remontu wytyczono szerokie obejście. Przechodzimy więc jakieś 150 metrów od obiektu i kontynuujemy marsz na zachód.

Połonina Wetlińska, szlak z Brzegów
Obejście schroniska Chatka Puchatka. W tle widać kolejne wierzchołki Połoniny Wetlińskiej.

Kawałek dalej odbijamy w prawo i kierujemy się w stronę grzbietu połoniny. Tam dołączamy do klasycznego przebiegu tego szlaku, który obowiązywał przed remontem tutejszego schroniska. Na tym odcinku poruszamy się wygodną, szeroką ścieżką, która do czasu do czasu przechodzi w kamienisty chodnik.

Połonina Wetlińska, wejście z Brzegów
Przejście grzbietem połoniny.

Wśród pomarańczowo-brązowych trawek spędzamy kolejne kilkadziesiąt minut. Przechodzimy przez lub poniżej kolejnych wierzchołków masywu, kierując się w stronę Osadzkiego Wierchu – najwyższego, na który można się tu dostać znakowanym szlakiem (a ponieważ jesteśmy na terenie parku narodowego, to na najwyższy, noszący nazwę Roh legalnie wejść nie można).

Połonina Wetlińska, wejście z Brzegów Górnych
Podejście w stronę Osadzkiego Wierchu.
Połonina Wetlińska, czerwony szlak
Jak widać, tutejszy teren jest raczej łagodnie nachylony i niezbyt wymagający kondycyjnie.

W pobliżu Osadzkiego Wierchu ścieżka nieco zakręca w lewo. Pojawiają się też dobrze znane schodki, które wyprowadzają nas na częściowo kamienisty wierzchołek. Gdy już uda się nam na niego wdrapać, możemy obejrzeć tabliczkę z nazwą miejsca i drogowskazami, ale przede wszystkim piękną panoramę rozciągającą się we wszystkich kierunkach. Z przyjemnością robimy tutaj kolejny postój.

Połonina Wetlińska, szlak czerwony
Końcówka podejścia na Osadzki Wierch.
Osadzki Wierch
Drogowskazy na szczycie.
Osadzki Wierch, widoki
Widoki za siebie, na pokonaną właśnie trasę.

Zejście na Przełęcz Orłowicza

Po zakończonym postoju ruszamy dalej. Opuszczamy wierzchołek i jeszcze przez chwilę idziemy na zachód, nie obniżając się zbyt wiele. Dopiero kawałek dalej odbijamy na północ, gdzie pojawia się bardziej wyraźne zejście. Wkrótce trawiasty teren się kończy, a my zaczynamy kolejny odcinek wycieczki, który ma na celu dotarcie na Przełęcz Mieczysława Orłowicza, oddzielającą masyw Połoniny Wetlińskiej od Smereka.

Widoki z Osadzkiego Wierchu
Tuż za wierzchołkiem Osadzkiego Wierchu. W oddali można już dostrzec szczyt Smerek, będący jednym z kolejnych celów naszej wędrówki.
Zejście z Osadzkiego Wierchu
Początek zejścia na Przełęcz Orłowicza.
Przejście Połoniny Wetlińskiej
Tu trawiasty teren połoniny powoli dobiega końca.

Po zejściu nieco ponad 100 metrów ponownie trafiamy między drzewa. Tam obniżamy się jeszcze kawałek szeroką ścieżką, a następnie trafiamy na ciekawy odcinek szlaku, prowadzący skrajem ładnej polany. Gdzieś tu przechodzimy również przez Szare Berdo, czyli kolejny z wierzchołków Połoniny Wetlińskiej, tym razem mało wybitny i częściowo porośnięty lasem.

Zejście z Połoniny Wetlińskiej
Końcowy odcinek zejścia z Osadzkiego Wierchu.
Główny Szlak Beskidzki, Bieszczady
Czerwony szlak na skraju lasu i długiej, ładnie położonej polany.
Bieszczady, Główny Szlak Beskidzki
Przejście przez Szare Berdo.

Kawałek za tym ostatnim wierzchołkiem zalesiony odcinek dobiega końca. Znów jesteśmy w otwartym terenie, gdzie obniżamy się jeszcze trochę, a później nieznacznie podchodzimy w stronę Przełęczy Mieczysława Orłowicza. Ów przełęcz jest istotnym skrzyżowaniem kilku bieszczadzkich szlaków. Oprócz znakowanego na czerwono Głównego Szlaku Beskidzkiego, którym się właśnie poruszamy, przebiegają tędy trasa żółta (z miejscowości Zatwarnica do położnej na Słowacji wsi Nová Sedlica) oraz czarna (z Przełęczy pod Jawornem na Przełęcz Orłowicza).

Bieszczady Szlak Czerwony
Otwarty teren za Szarym Berdem.
Przejście przez Połoniny
Podejście w stronę Przełęczy Orłowicza.
Bieszczady, Przełęcz Orłowicza
A to już okolice przełęczy, gdzie znajduje się skrzyżowanie kilku tras turystycznych.

Wejście na Smerek

Przełęcz mijamy bez zatrzymania, praktycznie od razu zaczynając podejście na Smerek. Ten mierzący 1222 metrów szczyt znajduje się w sumie niewiele dalej – stąd mamy tam około kilometra, co wyliczone jest na mniej więcej pół godziny marszu.

Podejście na Smerek
Początek podejścia na Smerek.

Różnica wysokości między przełęczą a Smerekiem wynosi niemal 130 metrów. Praktycznie cały czas jest pod górę, jednak niezbyt stromo, więc ciężko się tu jakoś mocniej zmęczyć. Pod nogami też mamy niemal wyłącznie wygodną, gruntową ścieżkę, przez co idzie się tu bardzo przyjemnie.

Niestety, nie jest nam dane wejść na sam wierzchołek. Nie dlatego, że było ciężko, czy doszło do jakiejś nieprzewidzianej sytuacji. Po prostu, czerwony szlak tam nie prowadzi, przechodząc zamiast tego przez jakąś sąsiednią, nieco niższą kulminację. To tam postanowiono ustawić kilkumetrowy, metalowy krzyż oraz trochę ławek dla odpoczywających turystów.

Wejście na Smerek
Końcówka podejścia na Smerek.
Smerek
Krzyż i ławki na Smereku.
Smerek, widoki
Widoki z okolic wierzchołka.

Na tym szczycie też urządzamy sobie chwilę przerwy. Oglądamy widoki, robimy zdjęcia, potem po prostu siadamy na trawkach, by coś wypić i zjeść. Trwa to kilkanaście, może nawet nieco więcej minut, podczas których przez szczyt przewija się sporo innych osób.

Zejście do miejscowości Smerek

W końcu wstajemy i zabieramy się za dalszą drogę. Za Smerekiem ścieżka opada w dół i po schodkach sprowadza pod kolejne, niewielkie wypiętrzenie. Tam nieznacznie podchodzimy, po czym ponownie zaczynamy się obniżać w terenie położonym blisko granicy lasu.

Smerek, Bieszczady
Zejście ze Smereka.
Widok na Smerek
Masyw Smereka oglądany od zachodu.
Smerek, zejście
Kawałek dalej zbliżamy się do granicy otwartej przestrzeni.

Do tej pory, pod nogami mieliśmy suchą, dobrze przyczepną nawierzchnię. W tym miejscu pojawia się jednak błoto, które będzie nam już towarzyszyć niemal do końca wycieczki. Ogólnie, schodzi się jednak dość dobrze, przez co szybko wytracamy wysokość i już po chwili jesteśmy w typowo leśnym terenie.

Smerek, zejście czerwonym szlakiem
Leśny odcinek zejścia.

Ów leśny fragment ciągnie się jeszcze dość długo. Ścieżka obniża się regularnie, choć momentami zmienia się jej kierunek oraz charakter roślinności dookoła. Cały czas jest jednak ładnie, więc nawet, gdy w pewnym momencie opuszczamy granice Bieszczadzkiego Parku Narodowego, atrakcyjność terenu nie spada.

Smerek, zejście ze szczytu
Dalszy ciąg zejścia przez las pełen opadniętych liści.

Po dłuższej chwili takiego marszu docieramy do starego, drewnianego mostku nad potokiem Kindrat. Kawałek dalej mijamy zamknięty już punkt kasowy i wchodzimy na szutrową drogę, która wkrótce przeprowadza nas przez jeszcze jedną rzekę. Tym razem jest znacznie szersza Wetlina.

Smerek, mostek na szlaku
Mostek nad potokiem Kindrat.
Smerek, droga szutrowa
Szutrowa droga kawałek dalej.
Rzeka Wetlina
Rzeka Wetlina.

Po paru kolejnych minutach szuter łączy się z asfaltem. Tu wychodzimy z lasu, skręcamy w lewo i poboczem drogi ruszamy z kierunku Smereka. Tym razem, nie chodzi jednak o szczyt, lecz miejscowość, w której spędziliśmy poprzednią noc. To tam znajduje się również mój samochód, którym zamierzamy wrócić do Krakowa.

Droga Smerek - Wetlina
Asfaltowa droga, po której pokonujemy ostatni odcinek dzisiejszej trasy.

Po trwającym kilkanaście minut dojściu do pensjonatu, stajemy przed wyborem: wracać od razu albo wejść jeszcze na chwilę do środka i coś zjeść. Ja wolałbym to pierwsze, ale Marek upiera się za drugim, więc odpuszczam i zgadzam na kolejną przerwę. Ta zajmuje mniej więcej pół godziny, a gdy dobiega końca, przechodzimy na parking, wrzucamy plecaki do auta i zaczynamy długą drogę do domu.

Połonina Wetlińska i Smerek – podsumowanie wycieczki

W ten sposób kończy się nasz dwudniowy pobyt w Bieszczadach. Udało się przejść ponad 50 kilometrów, spędzić na szlaku dobre 16-17 godzin i zdobyć wiele naprawdę fajnych szczytów. Fakt, były wśród nich praktycznie same popularne, mocno skomercjalizowane miejsca, ale dla nas obu były to pierwsze piesze wycieczki w tym paśmie, więc świadomie postanowiliśmy zacząć w taki, a nie inny sposób. Kolejnym razem udamy się pewnie w mniej zadeptane miejsca, ewentualnie odwiedzimy niektóre z już poznanych zimą.

Niemniej, były to dwa bardzo fajne dni, podczas których nabraliśmy ochotę na kolejne Bieszczadzkie wędrówki. Bez wątpienia są to bardzo ładne góry, nieźle nadające się na taki czas jak teraz, gdzie szczyt sezonu jest już przeszłością, a w Tatrach ciężko robić jakieś bardziej ambitne przejścia.

A co do Połoniny Wetlińskiej i Smereka – zdecydowanie polecam oba te miejsca. Fakt, w ładne dni ludzi będzie dość sporo, ale nie bez powodu cieszą się one dużą popularnością. Są łatwo dostępne, ciekawe i oferują przepiękne widoki. Wątpię, by wejście tam było dla kogoś rozczarowaniem.

4 komentarze

Skomentuj Michał Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *