Ciecień – wejście zimą (trasa Skrzydlna – Szczyrzyc)

Na położony w Beskidzie Wyspowym Ciecień wchodziłem już nieco ponad półtora roku temu. Dziś wracam na ten szczyt, by zdobyć go w warunkach zimowych oraz korzystając z innych szlaków. Przy okazji, odwiedzam również położoną kawałek dalej Księżą Górę.

Jako, że wyższe góry są od jakiegoś czasu dość nieprzyjazne (silny wiatr, odwilż, spore zagrożenie lawinowe), w ten weekend postanowiłem zwrócić się ku Beskidom. W głowie miałem kilka różnych celów, lecz ostatecznie padło na niezbyt wysoki Ciecień. To w jego okolicy pogoda wydawała się najpewniejsza, a poza tym, i tak miałem ochotę wrócić tam jeszcze tej zimy.

Ciecień i Księża Góra zimą – podstawowe informacje

Szczyty leżą dość blisko siebie, w jednym paśmie na północnym krańcu Beskidu Wyspowego. Ciecień wznosi się na wysokość 829 metrów, Księża Góra ma metrów 649. Oba są dość łatwe i regularnie odwiedzane przez turystów. Chcąc zdobyć je podczas jednej wycieczki, warto zarezerwować sobie około 4 godziny.

Wchodząc na Ciecień, ma się do dyspozycji naprawdę sporo opcji. Trasy na szczyt wytyczono ze wszystkich kierunków, co pozwala wyróżniać aż 6 podstawowych szlaków:

Niebieskim można też dostać się na Ciecień od północy, startując z położonej nieco dalej miejscowości Czasław, albo dołączając do tego szlaku którymś z krótkich, oznaczonych na czarno podejść.

Księża Góra nie daje turyście aż tylu opcji. Sam wierzchołek nie leży zresztą na szlaku, lecz jakieś 200 metrów od niego. Dojście tam jest jednak dość intuicyjne, a skręt znajduje się kawałek na północ od skrzyżowania szlaków niebieskiego i żółtego.

Zimą, najpewniejszą opcją będą prawdopodobnie szlaki od Szczyrzyca. To nimi porusza się najwięcej turystów, więc powinny być najszybciej przecierane. Choć z drugiej strony, są to też trasy miejscami strome, więc w niektórych dniach może być warto „uzbroić” buty w raczki lub inny sprzęt ułatwiający poruszanie się po śliskiej nawierzchni.

W kwestii dojazdu, najwygodniej będzie pewnie z własnym samochodem. Przy początku szlaków w Szczyrzycu jest dość pojemny, darmowy parking, w innych miejscowościach też pewnie się coś znajdzie. Z komunikacją publiczną jest niestety nieco gorzej. Z Krakowa do Szczyrzyca jeździ coś co parę godzin, pozostałe wsie wymagać będą przesiadek lub wręcz dojścia piechotą z innych lokalizacji (sam tak szedłem podczas opisywanej tu wycieczki).

Wejście na Ciecień w zimie – relacja z wycieczki

Dojazd Kraków – Szczyrzyc i dojście do Skrzydlnej

Ruszając w sobotę z Krakowa, praktycznie nie mam innej opcji niż dojazd do Szczyrzyca. Zależy mi jednak na wyjściu innymi szlakami niż ostatnio, więc do punktu startowego postanawiam dojść na piechotę. To tylko parę kilometrów więcej, dużej różnicy nie robi.

Wstaję około 4:30, jem śniadanie, pakuję plecak i ruszam na przystanek. Do busa wsiadam około 6:00. Wcześnie, ale kolejny kurs jest dopiero parę godzin później, a dodatkowo, ten wcześniejszy lepiej składa się z rozkładem powrotnym.

W centrum Szczyrzyca jestem jakąś godzinę później. Wysiadam i praktycznie od razu ruszam na południe, gdzie właśnie rozgrywa się bardzo ładny wschód słońca.

Szczyrzyc, wschód słońca
Szczyrzyc oraz wschód słońca oglądany podczas marszu w kierunku Skrzydlnej.

Skrzydlna jest oddalona od Szczyrzyca o jakieś 4 kilometry, które pokonuję częściowo chodnikiem, częściowo poboczem głównej drogi łączącej obie miejscowości. Nie jest to jakiś szczególnie ciekawy odcinek, choć daje mi też parę okazji, by obejrzeć masyw Cietnia, który mam zamiar wkrótce nieco lepiej poznać.

Ciecien
Ciecień oglądany z drogi pomiędzy Szczyrzycem a Skrzydlną.

W pewnym momencie, przy drodze pojawiają się oznaczenia czerwonego szlaku. Stąd mógłbym już ruszyć w stronę masywu, jednak postanawiam zajrzeć jeszcze do centrum i sprawdzić, czy nie ma tam przypadkiem czegoś wartego uwagi.

Na zakręcie odbijam w lewo i podchodzę kilka minut w górę drogi. W końcu docieram w okolice zabytkowego, drewnianego kościoła. Są tu też parkingi, tablice informacyjne i szlakowe drogowskazy. Ok, to musi być centrum.

Skrzydlna, szlaki
Skrzydlna, początek czerwonego szlaku na Ciecień.

Ciecień zimą – czerwony szlak od Skrzydlnej

Generalne, śniegu nie ma tu dziś za wiele. Ostatnio trochę popadało, ale potem przyszedł wiatr, wysokie temperatury i po kilku dniach zostały już tylko reszki. To na terenach miejskich, bo w górach białego zostało jednak nieco więcej (a przynajmniej na niektórych zboczach).

Pod drogowskazem zawracam i schodzę do pobliskiego skrzyżowania – tam, gdzie po raz pierwszy zobaczyłem biało-czerwone symbole szlaku. Skręcam w lewo i trzymając się głównej drogi idę jeszcze kilkanaście minut. Poruszam się tu poboczem, choć na szczęście, ruch o poranku nie jest jeszcze zbyt duży.

Skrzydlna
Asfaltowy, niezbyt ciekawy odcinek czerwonego szlaku.

W pewnej chwili dochodzę do mostu nad rzeką Stradomką. Kilkadziesiąt metrów za nim szlak skręca w prawo i zaczyna wspinać w górę jakiejś bocznej drogi. Mijam parę domków, potem gęstość zabudowy wyraźnie rzednie. Tu szlak w końcu robi się ładniejszy.

Szkrzydlna, rzeka Stradomka
Rzeka Stradomka.
Ciecień, szlak od Skrzydlnej
Boczna droga w Skrzydlnej oraz podejście do Cietnia od strony południowej.

Przed sobą widzę już zalesione zbocza góry, do której zbliżam się niezbyt szeroką, asfaltową drogą. Dziś jest ona dodatkowo bardzo śliska. Choć na zdjęciach warunki nie wyglądają na typowo zimowe, tego dnia są dość ciężkie. Przez większość czasu będę się poruszał albo po terenie oblodzonym, albo w mokrym i przepadającym śniegu. Zdecydowanie wolałbym świeży opad i cały czas ujemne temperatury.

Gdy kończy się szosa, czerwony szlak kieruje mnie do lasu. Przez kilka minut idę nieszczególnie stromą drogą gruntową, potem wychodzę na ładną polanę z ciekawym widokiem na zachód.

Ciecień ze Skrzydlnej
Czerwony szlak chwilę po wejściu do lasu.
Ciecień zimą, czerwony szlak
Polana położona kilkaset metrów dalej.

Za polaną znów wchodzę między drzewa i przez moment poruszam się ścieżką niemal zupełnie pozbawioną śniegu. Kawałek dalej docieram do skrzyżowania z jakąś szerszą, leśną drogą. Tam idę prosto, trafiając na podejście trochę bardziej strome i na szczęście już trochę przykryte śniegiem (choć sam nie wiem z czego się tu cieszyć, skoro po tej brei chodzi się po prostu fatalnie).

Ciecień, czerwony szlak zimą
Powrót na leśną ścieżkę z resztkami śniegu.

Przez chwilę głównie nabieram wysokości, potem szlak łagodnieje, a ja jestem na częściowo odsłoniętym zboczu z ciekawym widokiem na okolicę. Myślę, że to może być jeden z ładniejszych fragmentów tego szlaku.

Ciecień, czerwony szlak w zimie
Przejście wzdłuż częściowo odsłoniętego zbocza.

Od tego momentu dość długo poruszam się prosto, co jakiś czas trafiając na niezbyt wymagające podejście. Więcej problemu sprawia mokry, sięgający za kostki śniegu, który trochę utrudnia mi poruszanie się. Przemoczenie butów też raczej jest tylko kwestią czasu.

Ciecień zimą, szlak od Skrzydlnej
To już górna część czerwonego szlaku.

Kilkaset metrów dalej znów jestem w gęstym lesie, a ilość śniegu trochę się zmniejsza. W pewnej chwili do koloru czerwonego dołącza żółty, prowadzący tu ze Szczyrzyca.

Ciecień w zimie, szlak od Skrzydlnej
Powrót do nieco gęstszego lasu.
Ciecień zimą, szlaki
Wspólny odcinek dla szlaków czerwonego i żółtego.

Po paru minutach jestem przy kolejnym skrzyżowaniu szlaków. Tu kolorów jest dość sporo. Na zachód, w stronę wierzchołka, ciągną się żółty, niebieski i zielony, na północny-wschód skręcają niebieski, zielony, a także czerwony, po którym poruszałem się do tej pory. Żegnam się z nim i skręcam w lewo.

Stąd, do szczytu mam już tylko parę minut. Odcinek jest jednak dość stromy i przy dzisiejszej nawierzchni wymaga ostrożnego podchodzenia. W paru miejscach muszę też omijać powalone wiatrem drzewa.

Ciecień, szlaki
Końcówka podejścia na Ciecień po szlakach żółtym, zielonym i niebieskim.

Na wierzchołku znajduje się kolejne skrzyżowanie szlaków, a także typowa dla Beskidu Wyspowego, zadaszona tabliczka z zielono-żółtymi akcentami. I w sumie tyle – resztę szczelnie otacza las dookoła.

Ciecień zimą
Ciecień – tabliczka szczytowa.
Ciecień, szlaki turystyczne
Na drzewie obok jest także trochę drogowskazów z opisami szlaków prowadzących przez ten teren.

Ze szczytu nie mam więc szans na żadne fajniejsze widoki. Jest jednak w pobliżu miejsce, gdzie da się obejrzeć całkiem ładną panoramę roztaczającą się w kierunku zachodnim. I właśnie tam mam się teraz zamiar udać.

Mijam wierzchołek i zgodnie z oznaczeniami niebieskiego szlaku, skręcam w lewo. Tam czeka mnie krótkie, umiarkowanie strome zejście. Trzymam się go parę pojedynczych minut, aż docieram na wysokość niewielkiej polany, znajdującej się po prawej stronie ścieżki. I stąd faktycznie jest już co oglądać.

Ciecień zimą, polana
Polana pod Cietniem, oferująca całkiem niezły widok na parę szczytów po zachodniej stronie góry. Przez te widoczne najbliżej przebiega oznaczony na czerwono Mały Szlak Beskidzki.

Wejście na Księżą Górą

Po spędzeniu chwili na polanie wracam na szczyt Cietnia, gdzie robię kolejną, krótką przerwę na jedzenie i picie. Potem zaczynam zejście do położonego na dole skrzyżowania, co jest chyba najtrudniejszym pokonywany dziś odcinkiem. Jak wspominałem wcześniej, większość nawierzchni to albo lód, albo mokry śnieg o konsystencji brei. Z rozsądku wybieram to drugie, co na dobre przemacza moje ponoć wodoodporne buty.

Dotarłszy do rozdroża, skręcam zgodnie z kolorami czerwonym, zielonym i niebieskim. Schodzę jeszcze parę minut, aż trafiam na kolejne skrzyżowanie. Tam podejmuję decyzję o trzymaniu się szlaku niebieskiego.

Ciecień, zejście ze szczytu
Gdzieś pomiędzy jednym a drugim skrzyżowaniem szlaków.
Skrzyżowanie pod Cietniem
Skrzyżowanie pod Cietniem – w bliskich okolicach szczytu jest ich chyba z pięć.

Poruszam się teraz na północ, delikatnie, choć regularnie wytracając wysokość. Idę gęstym lasem, bez widoków po bokach, po ścieżce z coraz mniejszą ilością śniegu.

Ciecień, niebieski szlak
Szlak między Cietniem a Księżą Górą.

Po kilkunastu minutach jestem już na kolejnej krzyżówce. Oprócz paru drogowskazów, zastaję tu niewielką kapliczkę, drewnianą ławkę oraz worek na śmieci. Stąd, do Księżej Góry mam już całkiem blisko.

Księża Góra, skrzyżowanie szlaków
Skrzyżowanie szlaków pod Księżą Górą.

Spod skrzyżowania idę jeszcze chwilę na północ (niecałe 200 metrów), po czym dochodzę do miejsca, gdzie stoi mapa okolicy z podpisem „Księża Góra”. Sam szczyt znajduje się jednak kawałek dalej, nieco poza szlakiem.

Księża Góra, szlak
Niebieski szlak w stronę Księżej Góry.

Na niebieskim szlaku, jakąś minutę drogi za wspomnianą mapą, od głównej drogi odgałęzia się mniejsza ścieżka prowadząca pod górkę. Skręcam na nią i przez chwilę nabieram wysokości. Na sam szczyt można się chyba dostać kilkoma wariantami, jednak ja wybieram ten wyglądający na najbardziej oczywisty. Zresztą, zasada jest prosta: iść wyżej, aż do momentu, gdy bardziej się nie da.

Księża Góra, wejście
Miejsce, gdzie należy zejść z niebieskiego szlaku, skręcić w lewo i zacząć podejście w stronę szczytu Księżej Góry.

Na szczycie znajduję standardową tabliczkę, a także parę kapliczek, kilkumetrowy krzyż, ołtarz i sporo ławek. Wygląda na to, że w tym miejscu regularnie odbywają się jakieś nabożeństwa. Brakuje za to ciekawych widoków – jak większość wierzchołków Beskidu Wyspowego, Księża Góra też jest niemal całkowicie zarośnięta.

Księża Góra zimą
Księża Góra – tabliczka szczytowa.
Księża Góra w zimie
Krzyż, ołtarz i ławki dla wiernych na szczycie Księżej Góry.

Po spędzeniu tu chwili i obejrzeniu, co się dało, postanawiam wracać. Do niebieskiego szlaku schodzę tym samym wariantem, spotykając po drodze trzech innych turystów. To pierwsze osoby, jakie widzę dziś w górach – do tej pory na szlakach miałem kompletny spokój.

Księża Góra – Szczyrzyc, zejście żółtym szlakiem

Dotarłszy do niebieskiego szlaku, cofam się nim przez parę minut na południe, aż trafiam na odwiedzone nie tak dawno rozdroże. Tu zmieniam kolor prowadzącej mnie trasy na żółty i zaczynam schodzić w kierunku Szczyrzyca.

Na pierwszym odcinku prowadząca na południowy-wschód ścieżka nie jest zbyt stroma. Idzie się nią wygodnie, uważając jedynie na mokry bądź śliski śnieg (typ zależy głównie od faktu, czy ktoś już po nim przeszedł lub nie).

Ciecień zimą, żółty szlak
Początek zejścia żółtym szlakiem.
Ciecień w zimie, żółty szlak
Tu jest jeszcze dość płasko, a trasa nie sprawia praktycznie żadnych problemów.

Potem, gdy ścieżka zaczyna odbijać na wschód, robi się nieco stromiej. Zwalniam, zwiększam ostrożność i staram się jakoś radzić sobie w tym topniejącym śniegu. Po drodze spotykam też parę zmierzających na szczyt grupek, w tym jednego znajomego, z którym parę razy jeździłem zdobywać tatrzańskie dwutysięczniki.

W pewnej chwili szlak robi się łatwiejszy. Nie dlatego, że spada jego nachylenie, lecz po prostu znika większość śnieżnej brei. Ten odcinek pokonuję więc dość szybko, już teraz zaczynając się zastanawiać, jak długo będę musiał potem siedzieć i marznąć na przystanku.

Potem śnieg oczywiście wraca, choć ten ostatni, leśny odcinek nie jest już szczególnie wymagający. Ot, zwykła droga gruntowa, która po pewnym czasie wyprowadza mnie spomiędzy drzew na otwarty teren.

Ciecień zimą, szlak żółty
To już jeden z ostatnich leśnych odcinków na żółtym szlaku.

Za lasem dominują pola i pojedyncze domki. Pod nogami pojawia się asfalt, który prowadzi mnie coraz niżej, w stronę centrum Szczyrzyca. Zabudowa stopniowo gęstnieje, znikają widoki na okoliczne szczyty. Końcówką żółtego szlaku nie jest zbyt atrakcyjna.

Ciecień, żółty szlak
Początek asfaltowego odcinka niedługo po wyjściu z lasu.

W pewnej chwili żółta trasa łączy się z zieloną. Około 100 metrów dalej wspólnie przeprowadzają mnie przez most nad Stradomką, a za nim pod skrzyżowanie szlaków w centrum miejscowości. W tym miejscu moje przejście dobiega końca.

Powrót

No dobra, zszedłem z góry, jednak autobus do Krakowa pojawi się tu dopiero za jakieś 1,5 godziny. Niby starałem się nie spieszyć, ale cóż – wyszło jak zawsze. Mam więc trochę dodatkowego czasu i fajnie byłoby go jakoś wykorzystać.

W pierwszej kolejności obchodzę pobliski skwer z pomnikiem Teodora Cedro – wojewody krakowskiego z XIII wieku, a następnie udaję się na krótkie zwiedzanie szczyrzyckiego opactwa Ojców Cystersów. Dopiero później kieruję się na przystanek, gdzie resztę czasu spędzam czytając jakąś książkę z gatunku Science-Fiction. W końcu, gdy pojawia się upragniony autobus, wsiadam do ciepłego wnętrza i przez około godzinę wracam w stronę Krakowa.

Szczyrzyc, opactwo Cystersów
Opactwo Cystersów w Szczyrzycu.

Księża Góra i Ciecień zimą – podsumowanie

Zgodnie z oczekiwaniami, nie było to przejście ani zbyt długie, ani szczególnie wymagające (no, może pomijając nawierzchnię). Było za to bardzo spokojnie, całkiem ładnie, a przy okazji udało mi się zajrzeć w parę miejsc, której do tej pory nie znałem.

Wejście na Ciecień, jak również Księżą Górę śmiało mogę polecić innym. Co prawda, nie ma tu jakichś spektakularnych widoków czy zapadających w pamięć atrakcji, ale wciąż jest to fajna propozycja dla szukających czegoś łatwego lub na dni, gdy pogoda nie pozwala zapuszczać się na ambitniejsze szczyty. Czy latem, czy zimą, można tu miło spędzić 3-4 godziny, nie trafiając przy okazji na tłumy innych turystów.

Mapa opisanego przejścia:

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *