Na zachód od Krakowa, w całkiem niewielkiej odległości od miasta, znajdują się aż trzy przeprawy promowe przez Wisłę. Dostępne są dla wszystkich, codziennie, od rana do późnego wieczora. Czemu więc nie skorzystać z okazji i nie odwiedzić ich od czasu do czasu na rowerze?
Ojcowski Park Narodowy to najbliższy z parków narodowych pod względem odległości od Krakowa. Z tej przyczyny, jest często odwiedzany przez mieszkańców miasta i okolicznych rejonów. Choć nieduży, oferuje sporo atrakcji, także osobom, które zdecydowały się tam przejechać na rowerze.
Kolejny weekend, kolejna wycieczka. Pogoda, wbrew wcześniejszym prognozom, znów sprzyjała, więc na cel obrałem oddalone o jakieś 20 kilometrów od Krakowa Dobczyce. W planie było odwiedzenie tamtejszego zamku, zapory z elektrownią wodną, obejrzenie jeziora z paru miejsc oraz dwukrotny przejazd przez wymagające pagórki Pogórza Wielickiego.
Liczba ścieżek rowerowych w Krakowie rośnie z roku na rok. Wiadomo jednak, że nie wszystkie są dobrej jakości, a i jazda „od świateł do świateł”, szczególnie rowerem szosowych, nie ma wiele wspólnego z przyjemnością. Są jednak w tym mieście miejsca, gdzie na rowerze jeździ się na prawdę fajnie. Przyjrzyjmy się im.
Puszcza Niepołomicka to istny raj dla rowerzystów. Ten sporych rozmiarów kompleks leśny położony na wschód od Krakowa jest niemal płaski jak stół i pocięty siecią ścieżek o niezliczonej długości, minimalnym ruchu samochodowym i przeważnie całkiem dobrej nawierzchni. Nic więc dziwnego, że stanowi ona częsty cel wycieczek dla miłośników dwóch kołek.
Ciąg dalszy relacji z majówkowego wyjazdu na Słowenię. Po trzech dniach spędzonych w okolicy miejscowości Bled, zmieniamy lokalizację i kierujemy się nad Morze Adriatyckie, by ponownie zmienić klimat i doświadczyć jeszcze innej wersji tego niewielkiego, choć mające sporo do zaoferowania kraju.
Tegoroczną majówkę spędziliśmy na Słowenii. To kraj, w którym jeszcze nie byłem, o którym niemal nic nie wiedziałem, a który podczas ostatnich dni bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Zapraszam na relację z tego niezbyt długiego, lecz pełnego wrażeń wyjazdu.
Rowerowy Szlak Bocianich Gniazd to ciekawa propozycja dla tych, którzy chcą przejechać jakiś znakowany szlak w pobliżu Krakowa, a nie mają zbyt wiele czasu na taką wycieczkę. W poniedziałek 30 kwietnia, oprócz czasu, ograniczał mnie również upał i ubytek sił po kilku dniach mocniejszych treningów, więc postanowiłem odwiedzić gminę Czernichów w poszukiwaniu bocianów i ich okazałych
Celem dzisiejszej wycieczki była zapora wodna w Łączanach, znajdująca się około 20 kilometrów na zachód od granic Krakowa, niedaleko Zatora. Przy okazji udało mi się pokonać największy dystans rowerem od ponad roku oraz doznać drobnych oparzeń od wyjątkowo mocnego jak na kwiecień słońca.
Wygląda na to, że mamy najładniejszy kwiecień od lat. Zdrowie znów dopisuje, w najbliższej przyszłości nie mam zaplanowanych żadnych startów, więc śmiało mogę więcej czasu spędzać na rowerze i odwiedzaniu co ciekawszych miejsc w podkrakowskich okolicach. Tym razem padło na Dolinę Mnikowską i Kryspinów.