Rowerem po Małopolsce – szlak Wołowice – Podłęże (Wiślany Szlak Rowerowy)
W drugi dzień długiego weekendu wybieram rower. Mam ochotę na parę godzin jazdy i poznanie kolejnego ze znakowanych szlaków położonych w pobliżu Krakowa. Wybór pada na oznaczoną niebieskim kolorem trasę z Wołowic do Podłęża.
Wczoraj był wypad w Beskid Mały, więc dziś dla odmiany pokręcę się po okolicy na dwóch kółkach. Niestety, ze względu na brak wiatru od paru dni Małopolska ma problem ze smogiem. Aby choć trochę od niego uciec, wybieram trasę położoną dalej od zabudowań. Domyślam się, że oznacza to gorsze drogi i trudniejszy teren, ale wiem, że to też może być fajne.
Szlak z Wołowic do Podłęża (lub z Podłęża do Wołowic, jeśli jedzie się w odwrotnym kierunku) ma 22 kilometry długości. Prowadzi przez tereny kilku wsi położonych w gminie Czernichów, w większości w pobliżu rzeki Wisły. Trasę oznaczono kolorem niebieskim.
Dojazd do szlaku i powrót
Decyduję się wystartować z leżących bliżej mnie Wołowic. Miejscowość znajduje się na zachód od Krakowa i spod mojego bloku mam tam około 20 kilometrów, w większości płaskich.
Dojazd nie jest trudny. Z miasta wydostaję się ścieżką rowerową poprowadzoną wałami po północnej stronie Wisły. Przejeżdżam przez Piekary, w Rącznej skręcam na południe, a chwilę później odbijam na zachód w stronę Wołowic. Po niecałej godzinie jazdy jestem pod tabliczką znaczącą początek szlaku.
Po przejechaniu trasy znajduję się przy zalewie Skowronek leżącym na południowym krańcu Alwerni. Stamtąd kieruję się ku drodze wojewódzkiej numer 780, którą mam zamiar wrócić aż do Krakowa. Jest nudna, ruchliwa i lekko pagórkowata, ale to najszybsza opcja. Końcówka w mieście to znów wiślane wały, te same, którymi jechałem rano. Razem, spod Alwerni wychodzi nieco ponad 30 km. Cała wycieczka zamyka się w 74-ech.
Wiślany Szlak Rowerowy (Wołowice – Podłęże) – opis
Jechałem ze wschodu na zachód, ale raczej nie miało to wpływu na moje odczucia. Myślę więc, że śmiało można wybierać taki kierunek, jaki komuś w danym momencie bardzie odpowiada.
Trudność szlaku
Trudność oceniłbym jako umiarkowaną. Trasa ma 22-kilometry, więc jej długość nie powinna być wyzwaniem nawet dla początkujących rowerzystów. W kość mogą dać za to dwie inne rzeczy.
Po pierwsze, zachodnia część szlaku ma parę niewielkich podjazdów. Szczególnie wymagający jest ten w lesie na terenie miejscowości Podłęże. Inne raczej nie będą stanowić problemu.
Druga sprawa to nawierzchnia. Szlak jest w znacznej większości poprowadzony drogami gruntowymi. Jedzie się gorzej i wolniej niż po asfalcie. Po deszczu należy się dodatkowo spodziewać błota, a w okresie letnim na wałach wyższa roślinność może utrudniać przejazd.
Atrakcyjność (krajobrazy i ciekawe miejsca)
Mi się podobało. Jazda wzdłuż Wisły jest przyjemna i daje okazję do podziwiania paru ładnych widoków. Woda, zarośnięte brzegi, sporo pól i lasów. W okolicach miejscowości Łączany znajduje się ścieżka ornitologiczna wraz z infrastrukturą, która może zaciekawić miłośników ptactwa. Są punkty widokowe, parkingi, ławki, tablice informacyjne. Nic tylko, rozsiąść się wygodnie z lornetką i obserwować.
W Łączanach, niedaleko szlaku jest również zapora wraz z niewielką elektrownią wodną. Można podjechać i pooglądać. Innych, wyróżniających się budynków czy zabytków raczej nie ma wiele. Przejazdy przez wioski też raczej nie porywają.
Ruch samochodowy
Na wałach zerowy, w lasach również. Po innych odcinkach gruntowych i szutrach też niemal nic nie jeździ (choć zdarza się). Na asfalcie w miejscowościach ruch niewielki. Generalnie, na szlaku jest raczej spokojnie i nierzadko w okolicy nie ma zupełnie nikogo.
Stan dróg
Drogi, po których przyszło mi się poruszać mogę podzielić na trzy kategorie: asfaltowe w centrach miejscowości, gruntowe na wiślanych wałach i leśne na pagórku przy zachodnim krańcu trasy.
Asfaltowych nie ma wiele, a jak są, to ich jakość przeważnie nie jest najlepsza. Drogi są nierówne, często popękane. Raczej nie polecam dla rowerów szosowych (w ogóle tego szlaku nie polecam szosowcom, pomimo że sam go takim rowerem przejechałem).
Ścieżki na wałach będą mocno zależne od warunków. Ja miałem dobre. Było dość sucho (więc bez błota) oraz niedługo po skoszeniu trawy. Jechało się nawet znośnie, choć wiadomo, że bez amortyzacji mnie trochę wytrzęsło.
Leśny odcinek również nie był zły. Nie wiem jednak dokładnie po czym tam jechałem, bo cały las był zasypany brązowymi liśćmi. Na pewno od czasu do czasu pojawiały się jakieś kamienie.
Oznakowanie szlaku
Początek i koniec trasy oznaczono tablicami, więc nie powinno być problemu z rozpoznaniem tych punktów. Niebieskie symbole na szlaku również są przeważnie w dobrym stanie i nie powinno być problemów z ich zauważaniem. Niestety, ze względu na kilka miejsc (głównie zjazdy i wjazdy na wały) nie mogę uznać ich za wystarczające i zalecam, by na przejażdżkę zabrać ze sobą mapę lub GPS.
Podsumowanie i ocena
Uważam, że szlak jest ciekawy i warty odwiedzenia. Może nie ma na nim nic szczególnie spektakularnego i niespotykanego nigdzie indziej, ale i tak pozostawił po sobie pozytywne wrażenia. Doceniam go szczególnie za ładną, spokojną trasę wzdłuż Wisły i leśny odcinek w końcówce.
Napiszę tylko raz jeszcze, żeby nie pchać się tam rowerem szosowym, bo ze względu na nawierzchnię może to być męczące i odebrać trochę przyjemności z jazdy.
Wiślany Szlak Rowerowy (Wołowice – Podłęże) – zdjęcia z trasy
Poniżej standardowo zamieszczam trochę zdjęć zrobionych podczas pobytu na szlaku. Kolejność publikacji zgodna z kierunkiem jazdy, czyli ze wschodu na zachód.
No i mapy: