Rowerem po Małopolsce – czarny szlak „Wokół Woli Radziszowskiej”

Po półtorej tygodnia niejeżdżenia wracam na rower i udaję się na południowy-zachód, by przejechać kolejny ze znakowanych szlaków położonych blisko Krakowa. Tym razem padło na oznaczoną czarnym kolorem, około 10-kilometrową trasę „Wokół Woli Radziszowskiej”.

Mimo dominującej ostatnio wietrznej i deszczowej pogody, prognozy dawały szansę, że choć pierwsza połowa soboty będzie nadawać się do jazdy. Stworzyłem więc prosty proces decyzyjny: jeśli rano faktycznie będzie sucho, idę na rower. Jeśli nie – robię wypad w jakieś niedalekie góry.

Wstałem, wyjrzałem za okno. Asfalt był niemal suchy, a sprawdzone na szybko prognozy nadal twierdziły, że deszcz powinien spaść dopiero po południu. Więc jednak rower.

Trasę miałem już wybraną. Ze względu na niedługie „okienko pogodowe” oraz chęć odpoczynku po mocnych treningach biegowych z poprzednich dni, pragnąłem, by było to coś prostego i niezbyt górzystego. 10-kilometrowa pętla wokół położonej niedaleko Woli Radziszowskiej dobrze spełniała te warunki.

Dojazd i powrót ze szlaku

Wola Radziszowska to niewielka miejscowość znajdująca kilkanaście kilometrów na południowy-zachód od Krakowa, niedaleko Skawiny. Opcji dojazdu tam mam kilka. Nie decyduję się jednak na najkrótszą (po głównych drogach tamtej okolicy), lecz biorę spokojniejszą i ciekawszą krajobrazowo.

Opuszczam mieszkanie parę minut przed 9-tą. Po kilku kilometrach jestem na wałach po południowej stronie Wisły, którymi kieruję się na zachód, aż do Tyńca. Trasa znana i lubiana wśród krakowskich rowerzystów, jednak ze względu na kiepską pogodę dziś nie ma ich zbyt wielu.

Pod klasztorem odbijam na południe, przejeżdżam przez centrum miejscowości i jadę w kierunku Skawiny. Tam przy rynku skręcam na Radziszów i po paru kilometrach trafiam na czarne oznaczenia szlaku, z którym mam zamiar się dziś zmierzyć.

Po skończonym przejeździe wracam niemal identyczną trasą. Różnica jest tylko w końcówce, gdzie zamiast stać na paru światłach, wolałem pojechać nieco dłużej wiślanymi bulwarami.

Klasztor w Lesie Wolskim widziany z wałów wiślanych.
Rynek w Skawinie. Tu podczas krótkiej przerwy w drodze powrotnej.

Szlak „Wokół Woli Radziszowskiej” – opis

Trasę pokonywałem w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara. Zacząłem na jej północno-wschodnim krańcu, skończyłem w tym samym miejscu. Całość zajęła mi lekko ponad godzinę, głównie ze względu na niespieszne tempo i sporo przerw po drodze (zdjęcia i jedzenie).

Trudność szlaku

Na tabliczce z mapą napisano „średnio-trudny”. Moje zdanie jest jednak takie, iż szlak jest jednym z najłatwiejszych, jakie do tej pory odwiedziłem. Ma trochę ponad 10 kilometrów długości i nie więcej niż 150 metrów do pokonania w pionie. Żaden z występujących na trasie podjazdów nie jest jednak szczególnie stromy i nie powinien stanowić większego wyzwania nawet dla kogoś z przeciętną kondycją. Nawierzchnia, nawet w częściach bez asfaltu, też nie powinna sprawiać problemu.

Atrakcyjność (krajobrazy i ciekawe miejsca)

Zachodnia część szlaku nie zachwyca. Jedzie się dość ruchliwą drogą, w zabudowie typowej dla niewielkiej miejscowości. Dalej jest jednak o wiele lepiej. Już chwilę po zjeździe w mniejsze uliczki trafia się na ciekawsze krajobrazy, a rozległe widoki z pagórków mogą się podobać.

Na południu, w Woli Radziszowskiej znajduje się zabytkowy, drewniany kościół z XV wieku. Moim zdaniem jeden z najładniejszych w okolicy. Warto na chwilę zjechać na pobocze, by lepiej przyjrzeć się tej zbudowanej z późnogotyckim stylu budowli.

Najciekawsza jest jednak część północno-zachodnia i północna. Po pokonaniu największego podjazdu na szlaku, trafia się na wzgórze z fantastycznym widokiem na okolicę. Jazda po jego grzbiecie wśród licznych pól i łąk też potrafi dostarczyć sporo frajdy.

Ruch samochodowy

Po szosie prowadzącej z Radziszowa ku Drodze Krajowej 52 aut jeździ sporo. Szlak trzyma się przez chwilę tej ulicy, więc dla kogoś, kto nie czuje się zbyt pewnie wśród samochodów, ten odcinek może być niekomfortowy. Na szczęście, nie jest on długi.

Po skręcie w stronę Woli Radziszowskiej (południe szlaku) ruch staje się mniejszy. W części zachodniej spada jeszcze bardziej, a po pagórku na północy nie jeździ już prawie nic.

Stan dróg

Na szlaku występuje jeden szutrowy odcinek. Umiarkowanie długi (około 1,5 kilometra), jednak w znacznej większości przejezdny każdym rodzajem roweru. Mojej szosie kamienie przeszkadzały tylko na jednym, kilkusetmetrowym zjeździe. Poza tym było ok, choć pewnie po deszczu można się tam spodziewać błota.

Pozostała część trasy to drogi asfaltowe, a nawierzchnia waha się od przyzwoitej do niedawno wyremontowanej i wciąż gładkiej jak stół. Przez większość czasu jazda tym szlakiem jest czystą przyjemnością.

Oznakowanie szlaku

Perfekcyjne! Wszystkie tabliczki są na swoich miejscach, obrócone w odpowiednich kierunkach. Nie trafiłem na ani jeden ślad dewastacji, co muszę przyznać, było lekkim szokiem. Można więc śmiało polegać na istniejących oznaczeniach.

Podsumowanie i ocena

Wyruszając w trasę nie spodziewałem się, że ten krótki i w sumie położony z dala od największych atrakcji okolicy szlak będę mógł ocenić tak wysoko. Pętla „Wokół Woli Radziszowskiej” jest ciekawie poprowadzona, ma dość dobre drogi (miejscami ruchliwe, ale to mi akurat bardzo nie przeszkadza) i bezbłędne oznakowanie. Jestem niemal pewny, że kiedyś wrócę, by przejechać ją ponownie.

„Wokół Woli Radziszowskiej” – zdjęcia ze szlaku

Fotki oddają kierunek pokonywania trasy, czyli zgodnie z ruchem wskazówek zegara, rozpoczynając od północno-wschodniego krańca.

Najbardziej ruchliwy odcinek na szlaku – droga pomiędzy Radziszowem a DK 52.
Tabliczka z mapą i podstawowymi informacjami o trasie.
Pierwszy podjazd (na wysokości stacji kolejowej w Radziszowie).
Był podjazd, więc teraz pora wytracić wysokość.
Płaska droga w kierunku Woli Radziszowskiej.
Zabytkowy kościół z XV wieku.
Tu z nieco innej perspektywy.
Potok Cedron płynący blisko południowej części trasy.
Szlak odbija na północ, widać początek najdłuższego podjazdu na trasie.
Coraz lepsze widoki na okolicę. W oddali Baba Góra.
Stary domek przy szlaku.
Początek najładniejszego moim zdaniem fragmentu.
Widok na okoliczne pola i łąki.
Świetnej jakości droga w otwartym terenie.
Zabudowań w północnej części szlaku nie ma zbyt wiele.
Koniec asfaltu, teraz pora na szutrowy odcinek.
W oddali widać charakterystyczne kominy elektrowni w Skawinie.
Choć szutrowa nawierzchnia nie jest idealna do jazdy rowerem szosowym, nadal uważam, że to był bardzo przyjemny odcinek.
Widok na zachód.
Z powrotem na asfalcie. Zjazd w kierunku Radziszowa.

Mapa szlaku „Wokół Woli Radziszowskiej” (z serwisu skarby.bliskokrakowa.pl).

Cała przejechana tego dnia trasa:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *