Dolina Będkowska rowerem
Jest jedną z siedmiu wchodzących w skład Parku Krajobrazowego Dolinki Krakowskie. Należy do najdłuższych, najpiękniejszych i najczęściej odwiedzanych. A do tego, świetnie nadaje się na rowerową przejażdżkę. Zapraszam na relację z wycieczki do Doliny Będkowskiej!
Choć jest dopiero połowa lutego, w okolicach Krakowa na chwilę zagościła wiosna. Stopiła się większość śniegu, a temperatury sięgają nawet kilkunastu stopni. Idealne warunki, by po paru miesiącach przerwy w końcu wrócić na rower.
Najpierw, w przeciągu minionego tygodnia, zrobiłem kilka jazd próbnych. Niedługich, niezbyt ambitnych, ledwo opuszczając granice miasta. Gdy jednak poczułem, że z formą nie jest najgorzej, zacząłem myśleć o zapuszczeniu się nieco dalej. Jako cel świetnie nadawała się Dolina Będkowska – ładna, przyjazna rowerzystom, a do tego położona całkiem blisko Krakowa.
O Dolinie Będkowskiej i jej atrakcjach
Mierzy ponad 7 kilometrów, co czyni ją jedną z najdłuższych na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej. W 1981 roku, wraz z kilkoma innymi, została włączona w skład Parku Krajobrazowego Dolinki Krakowskie. Leży kilkanaście kilometrów na północny-zachód od Krakowa, pomiędzy dużymi drogami wojewódzkimi, przez co cieszy się sporą popularnością wśród mieszkańców bliższych i dalszych okolic.
Dolina ma charakter krasowy i cechuje się bogactwem form geologicznych wyżłobionych w jurajskich wapieniach. Jeden jej koniec (południowy) znajduje się w przysiółku Łączki we wsi Kobylany, drugi (północny) około kilometra od drogi 94.
Środkiem doliny przepływa potok Będkówka. Na sporym odcinku jest również położony przyzwoitej jakości asfalt. Ruch pojazdów jest tu jednak mocno ograniczony, co sprzyja uprawianiu turystyki pieszej i rowerowej. Dla samochodów, w pobliżu obu końców oraz bocznych wejść do doliny znajduje się wiele darmowych miejsc parkingowych.
Największą atrakcją jest zdecydowanie przyroda. Na terenie Doliny Będkowskiej znajduje się wodospad, kilka źródeł, jaskiń oraz mnóstwo ciekawych form skalnych. Wiele z nich zostało udostępnionych do wspinaczki, co czyni to miejsce bardzo popularnym wśród fanów tej formy aktywności.
Coś dla siebie znajdą również biegacze, piesi turyści, fani kolarstwa szosowego i górskiego, a także ludzie, którzy chcą wybrać się na krótki spacer lub po prostu posiedzieć na jednej z licznych polan.
Szlaki w Dolinie Będkowskiej
Przez dolinę przebiegają 3 szlaki piesze oraz jeden rowerowy. Z tych pierwszych, najciekawszy jest ten oznaczony kolorem niebieskim (Szlak Warowni Jurajskich). To liczący ponad 150 kilometrów szlak długodystansowy, wytyczony z Rudawy do Mstowa pod Częstochową, który prowadzi między innymi przez całą długość Doliny Będkowskiej. Pozostałe dwa (żółty i zielony) tylko zahaczają o dolinę w różnych miejscach, idąc jej dnem na odcinku niecałego kilometra.
Szlak przeznaczony dla rowerów oznaczono kolorem czerwonym. Ma kształt 25-kilometrowej pętli, gdzie jeden z odcinków przebiega przez całą Dolinę Będkowską. Na dalszych etapach odwiedza również inne doliny i warte uwagi miejsca w okolicy. Nie jest to jednak trasa przeznaczona dla rowerów szosowych. Spora jej część wiedzie drogami o nieutwardzanej nawierzchni.
Szosowcy nadal mogą się jednak w Będkowskiej świetnie bawić. Większość trasy (poza północnym odcinkiem) posiada niezły asfalt i pozwala na wygodny przejazd pomiędzy przysiółkiem Łączki, a wsią Będkowice, do której dojeżdża się umiarkowanie stromą drogą prowadzącą z dna doliny.
Dolina Będkowska rowerem – relacja z wycieczki
Wyliczam, że w obie strony wycieczka będzie miała około 60 km długości. Spokojnym tempem, z licznymi przerwami w dolinie, zajmie to pewnie ze 3-4 godziny. Wystarczająco dużo, by warto było zabrać ze sobą trochę jedzenia (bułka, 2 banany, batonik) oraz butelkę izotoniku. Do plecaka pakuję również pompkę i dwie zapasowe dętki.
Ponieważ w lutym, nawet gdy maksymalne temperatury przekraczają kilkanaście stopni, poranki i tak zawsze są zimne, nie spieszę się z wyjazdem. Startuję dopiero około 11-stej.
Spod swojego bloku ruszam ku wiślanym Bulwarom, a następnie na wysokości Błoń przeskakuję na ulicę Królowej Jadwigi, którą jadę niemal na kraniec miasta, do skrzyżowania (ronda) z ulicą Podłużną. Tam ruszam na północ i przez Mydlniki i Rząskę docieram pod Zabierzów. Przejeżdżam nad autostradą, pokonuję skrzyżowanie z drogą 79 i ruszam na zachód przez Brzezie i Więckowice. W Brzezince, przy kapliczce, zauważam drogowskaz na Dolinę Będkowską. Skręcam w prawo i żegnam się z ruchliwymi drogami. Stąd do celu już całkiem niedaleko.
Najpierw jadę wśród zabudowań Brzezinki. Potem chwila wśród pól, a niedługo później małym mostkiem przekraczam potok Będkówka i wjeżdżam na teren Parku Krajobrazowego Dolinki Krakowskie. Kilkaset metrów dalej docieram do rozdroża z kapliczką, gdzie skręcam w lewo. To tu zaczyna się główna część dzisiejszej wycieczki.
Wjeżdżam do lasu. Po lewej mam umiarkowanie strome zbocze od czasu do czasu przyozdobione wapiennymi skałami. Po prawej stronie jest bardziej otwarty teren, przez który niespiesznie płynie strumień. Dolina przez większość dnia jest zacieniona, więc mimo odwilży, na poboczach zalega jeszcze sporo śniegu.
Po chwili wśród drzew mijam kolejną kapliczkę. Za nią, teren po prawej stronie otwiera się coraz bardziej, aż przechodzi w sporych rozmiarów polanę, na końcu której znajduje się kilka imponujących skał. Jedną z nich jest Sokolica – najwyższa udostępniona do wspinaczki w całej jurze Krakowsko – Częstochowskiej. Ma ponad 70 metrów wysokości. Z doliny prowadzi na nią wiele dróg wspinaczkowych, choć jest również łatwo dostępna pieszą ścieżką o strony Będkowic.
Za Sokolicą znajduje się lokalne centrum wypoczynku. Jest restauracja, agroturystyka, kemping, plac zabaw oraz sporo wolnego miejsca, by się zatrzymać i cieszyć okolicą. To prawdopodobnie najbardziej zatłoczone miejsce w Dolinie Będkowskiej.
Kilkaset metrów dalej znajdują się dwie kolejne atrakcje. Po lewej stronie mijam wodospad Szum, a niedługo później, po prawej podziwiać mogę Iglicę – charakterystyczną skałę, której nazwa doskonale pasuje do wyglądu. Pełno tu też innych ciekawych tworów geologicznych. Zdecydowanie odradzam pośpiech. Lepiej przejechać tędy spokojnie i dokładnie rozglądać się dookoła.
Za Iglicą mam delikatny podjazd, a później rozdroże. Szutrowa ścieżka przez dno doliny biegnie prosto, a skręt w prawo prowadzi asfaltem ku wsi Będkowice. Jako, że jestem na rowerze szosowym, decyduję się na tę drugą opcję. Nie jest to jednak gorszy wybór – ta miejscami stroma droga o długości niecałego kilometra też jest pełna atrakcji.
Najpierw muszę się jednak zmierzyć z drobnym wyzwaniem. Asfalt co prawda jest, ale przykryty warstwą lodu. Nie ma szans, by po tym wyjechać! Ślizgają się nawet piesi. Zsiadam więc z roweru i prowadzę go poboczem, które daje butom nieco lepszą przyczepność.
Parę minut później znów mogę jechać. Mijam wysoką skalną bramę o nazwie Czarcie Wrota, a później jeszcze parę innych ciekawych formacji. Po prawej stronie mam niczym niezabezpieczone, strome zbocze, więc jadę ostrożnie – błąd mógłby się skończyć nawet upadkiem na dno doliny.
Dalej pokonuję jeszcze jeden krótki, oblodzony odcinek, a potem docieram do skrzyżowania z większą, lokalną drogą. Przejazd przez Dolinę Będkowską dobiega końca, pora zacząć powrót do domu.
Przez Będkowice kieruję się na południe. Za tą wsią, na pierwszym skrzyżowaniu skręcam w prawo i dość stromą, wąską drogą zjeżdżam do tej samej kapliczki, przy której wcześniej zaczynałem przejazd. Tam skręcam w lewo, znów przejeżdżam mostkiem przez Będkówkę i kieruję ku Brzezince.
Stamtąd wracam do Krakowa niemal identyczną trasą, jak ta, którą tu przybyłem. Na południowy-wschód przez Więckowice i Brzezie, wiaduktem nad autostradą, przez Rząskę i Mydlniki, a w końcu ulicą Królowej Jadwigi pod Błonia i wiślanymi Bulwarami niemal pod sam blok. Całość zajmuje mi około 3,5 godziny oraz wymaga pokonania 57 kilometrów. Udana i bardzo satysfakcjonująca wycieczka, w sam raz na rozpoczęcie sezonu szosowego.