Wygląda na to, że mamy najładniejszy kwiecień od lat. Zdrowie znów dopisuje, w najbliższej przyszłości nie mam zaplanowanych żadnych startów, więc śmiało mogę więcej czasu spędzać na rowerze i odwiedzaniu co ciekawszych miejsc w podkrakowskich okolicach. Tym razem padło na Dolinę Mnikowską i Kryspinów.
Druga część serii o rowerowych podjazdach w Krakowie i okolicach. Tym razem wybieramy się poza miasto. W okolicznych wsiach i miejscowościach jest bowiem o wiele więcej podjazdowych wyzwań do pokonania. Odwiedźmy najsłynniejsze i najtrudniejsze z nich.
Podjazdy są nieodłączną częścią jazdy na rowerze. Można je lubić lub nienawidzić, ale prawdą jest, że wjeżdżanie na górki to czasem niezłe wyzwanie, a także dobry środek do pracy nad kondycją. Kraków, choć nie leży w górach, ma na swoim terenie trochę miejsc, które upodobali sobie trenujący podjazdy kolarze. Poznajmy najciekawsze z nich.
Kupując rower szosowy, obiecałem sobie więcej zwiedzać okolicę. Jeździć nie tylko po Krakowie, ale i zapuszczać się dalej od miasta. Rejon, w którym mieszkam ma całkiem sporo do zaoferowania. Stąd pomysł na nową serię na blogu: Rowerem po Małopolsce. Na pierwszy ogień poszedł wielki maszt w Chorągwicy.
Od dłuższego czasu ciągnęło mnie w stronę roweru szosowego. Miałem ochotę jeździć szybciej i dalej. Problemem był tylko brak miejsca na kolejny rower. Udało się go jednak rozwiązać i szosa w końcu z nami zamieszkała. Wybór padł na model B’Twin Triban 520. Jak się na nim jeździ? Na pewno nieco inaczej niż na wszystkim, co