Wygląda na to, że w Tatrach nadszedł w końcu sezon letni. Śniegu w większości nie ma, sporo szczytów, grani i żlebów jest już sucha. Można się więc poczuć pewniej i ponownie zacząć zapuszczać w miejsca niedostępne znakowanymi szlakami. A tych, nawet w polskiej części Tatr jest całkiem dużo. Dziś decyduję się na Ciemnosmreczyńską Turnię.
Glisne to szeroka przełęcz położona pomiędzy masywami Szczebla i Lubonia Wielkiego. Kojarzę to miejsce dość dobrze, jak pewnie i większość turystów włóczących się po terenach Beskidu Wyspowego. Dziś, dla odmiany, wjechałem tam rowerem. I to nie raz, lecz aż trzykrotnie – po każdej z prowadzących na nią dróg.
Ze względu na swoją górską pasję, Zakopane odwiedzam kilkanaście, czasem nawet kilkadziesiąt razy w roku. Najczęściej to miasto jest jednak tylko przystankiem podczas podróży w Tatry. Tym razem było inaczej. Zakopane stało się głównym celem, a ja postanowiłem, że dostanę się tam z Krakowa na rowerze.
Pierwszy w tym roku wypad pod namiot i kolejna wycieczka z serii „nie trzeba urlopu ani weekendu, by zrobić coś fajnego w górach”. Zaraz po pracy zabieram plecak i ruszam podkręcić się trochę po Beskidzie Wyspowym. Celem jest wejście na Ostrą, Jasień oraz spędzenie nocy w bazie namiotowej na Polanie Wały.
Jak przejść w górach 50 kilometrów? Po co w ogóle to robić i czy z takiej wycieczki można jeszcze czerpać przyjemność? W minioną sobotę miałem okazję sprawdzić to na własnym organizmie, a w tym tekście zamieszczam relację z przejścia i dzielę się wrażeniami z tej dość męczącej, górskiej wyrypy.
Niestety, ta zima skończyła się trochę za szybko. Z powodu globalnej epidemii, na parę tygodni przed nadejściem wiosny, Tatry zostały zamknięte. Kilku pomysłów nie udało się więc zrealizować. Mimo to, i tak przeżyłem fantastyczny, pełny wrażeń sezon. Pora podsumować minione wydarzenia i pomyśleć o planach na przyszłość.
Po kilku tygodniach niepogody i trudnych warunków, pora na powrót w zimowe Tatry. Tym razem udaję się w ich zachodnią część, by zdobyć Jarząbczy Wierch, a później przejść jeszcze granią przez Łopatę i Wołowiec. Mimo początkowych trudności i niemal podjętej decyzji o zawróceniu, wyszła z tego jedna z najbardziej udanych wycieczek w tym sezonie.
Ciąg dalszy krótkiego wypadu w Beskid Śląski. Tym razem za cel obieram inne popularne szczyty regionu: Klimczok i Skrzyczne, na które wchodzę ze Szczyrku, wracając do Bielska-Białej. Zapraszam na relację z tej niezbyt długiej i dość łatwej wycieczki.
Pierwsza w tym roku wizyta w Beskidzie Śląskim. Korzystając z niedawnego nawrotu zimy, udaję się do Szczyrku i stamtąd wchodzę na najwyższy szczyt tego regionu – Skrzyczne. Choć sama góra nie uchodzi za trudną, ze względu na warunki pogodowe, tę wycieczkę zapamiętam jako miejscami dość ekstremalną.
Myślenice to świetnie skomunikowane z Krakowem miasto leżące u podnóża małopolskiej części Beskidów. Przez cały rok oferuje wiele atrakcji dla fanów przeróżnych form aktywnego wypoczynku. Ze względu na bliskość gór, coś dla siebie znajdą też fani pieszych wędrówek. Przyjrzyjmy się więc prowadzącym przez Myślenice szlakom turystycznym.