Beskid Wyspowy – Lubogoszcz
Miniona niedziela przyniosła kolejną górską wycieczkę. Tym razem coś łatwego i położonego blisko Krakowa – mierzący 968 metrów Lubogoszcz w Beskidzie Wyspowym. Trasa dość ciekawa, a przy tym krótka i niezbyt wymagająca, przez co stanowi dobrą propozycję nawet dla początkujących turystów.
W sobotę był trening. Biegowy oczywiście, a przy okazji wyjątkowo mocny. Półmaraton już za niecałe 3 tygodnie i trzeba cisnąć. Nie chciałem więc nawarstwiać zmęczenia, skąd decyzja o niezbyt wymagającym wypadzie. Beskid Wyspowy nadaje się do tego bardzo dobrze, a Lubogoszcz jest dodatkowo jednym z najłatwiej dostępnych komunikacją publiczną szczytów.
Lubogoszcz – dojazd na szlak
Góra leży na zachodnim krańcu Beskidu Wyspowego, pomiędzy miejscowościami Mszana Dolna, Kasinka Mała i Kasina Wielka. W sumie na szczyt prowadzą 4 drogi: dwie z Mszany i po jednej z pozostałych miejscowości. Żadna z nich nie jest zbyt wymagająca i nie powinna zająć o wiele więcej niż 2 godziny.
Chcąc dostać się pod Lubogoszcz komunikacją publiczną, najłatwiej będzie wybrać dojazd pod zachodnią stronę góry. Kursują tamtędy busy kierujące się do Mszany i Szczawnicy. Czas przejazdu (w zależności od miejsca wsiadania w Krakowie) to 1 – 1,5 godziny, a częstotliwość kursów to mniej więcej 1 – 2 na godzinę. Do Kasiny Wielkiej trafić o wiele trudniej i, o ile moja wiedza jest aktualna, trzeba kombinować z przesiadkami.
My wybraliśmy wariant wejścia czarnym szlakiem z Kasinki i powrotu zielonym do Mszany. Pobudka o 5:30, jedzenie, pakowanie i ruszamy na przystanek. Wsiadamy parę minut po 7-mej w pierwszy tego dnia autobus i niecałą godzinę później jesteśmy na miejscu.
Czarnym szlakiem na Lubogoszcz
Startujemy z drogi 968 (numer dokładnie taki sam, jak wysokość szczytu, na który zmierzamy :) ). Z przystanku musimy się trochę wrócić na północ, jednak już po kilku minutach marszu skręcamy w prawo i zaczynamy właściwą wędrówkę. Początkowo ulicą wśród nielicznym zabudowań, później drogą gruntową, a w końcu lasem.
![](http://projektyprzygodowe.pl/wp-content/uploads/2018/09/lubogoszcz/1.jpg)
Nieciekawy, „zasiedlony” odcinek skończył się dość szybko. Dla mnie to zawsze duży plus – im szybciej zaczyna się przyroda, tym lepiej. Teraz, wśród drzew będziemy szli już do samego szczytu.
![](http://projektyprzygodowe.pl/wp-content/uploads/2018/09/lubogoszcz/2.jpg)
![](http://projektyprzygodowe.pl/wp-content/uploads/2018/09/lubogoszcz/3.jpg)
Nabieramy wysokości. Dość powoli, bo podejście na całej trasie jest łagodne i nawet osoby z przeciętną kondycją nie powinny musieć robić postojów. Na czarnym szlaku mamy wygodną i szeroką ścieżkę, pnącą się po najmniej stromym zboczu góry. Najtrudniejsze jest chyba to od strony Kasiny Wielkiej.
![](http://projektyprzygodowe.pl/wp-content/uploads/2018/09/lubogoszcz/4.jpg)
Po pewnym czasie trafiamy na budynki bazy szkoleniowo – wypoczynkowej „Lubogoszcz”. To zespół kilku budynków, obiektów sportowych i domków letniskowych, oferujących miejsca noclegowe i organizację różnego rodzaju imprez. O tej porze nie wygląda jednak, aby cokolwiek się tam działo. Czyżby już po sezonie?
![](http://projektyprzygodowe.pl/wp-content/uploads/2018/09/lubogoszcz/5.jpg)
Idziemy dalej. Wzrasta liczba kamieni na ścieżce, może również jej nachylenie. Ciągle jednak nie jest to wymagająca wędrówka. Bez przeszkód trafiamy do skrzyżowania naszego szlaku z kolorem czerwonym (Mały Szlak Beskidzki). To nim będziemy kontynuować marsz w stronę szczytu. Czarny, dojściowy, kończy się właśnie w tym miejscu.
![](http://projektyprzygodowe.pl/wp-content/uploads/2018/09/lubogoszcz/6.jpg)
Już teraz jesteśmy na podobnej wysokości co wierzchołek. Miejsce nazywa się Lubogoszcz Zachodni, jednak nie ma tu żadnych innych oznaczeń niż parę drewnianych drogowskazów do miasta i mijanej niedawno bazy.
Dalsza droga jest jeszcze łatwiejsza, niż do tej pory. Najpierw schodzimy kawałek w dół, a później idziemy niemal płaską ścieżką, nabierając wysokości tak wolno, że nawet nie jesteśmy zbyt świadomi tego faktu. Po około dwudziestu minutach docieramy na szczyt.
![](http://projektyprzygodowe.pl/wp-content/uploads/2018/09/lubogoszcz/7.jpg)
![](http://projektyprzygodowe.pl/wp-content/uploads/2018/09/lubogoszcz/8.jpg)
Na górze znajduje się całkiem sporo obiektów tak zwanej „małej architektury”. Jest kilkumetrowy krzyż przyozdobiony sztucznymi kwiatami i wstęgami w narodowych barwach. Są tablice z mapą szlaków, drogowskazy i sporo ławek. Jest nawet miejsce na ognisko, z którego ciągle tli się trochę dymu. Być może ktoś tu nocował i dopiero niedawno zwinął obóz.
Nie ma natomiast widoków. To znaczy, coś tam przez drzewa widać, ale nie jest to piękna panorama. Wierzchołek jest niemal całkowicie zalesiony i nadaje się bardziej do spokojnego odpoczywania niż podziwiania okolicy.
![](http://projektyprzygodowe.pl/wp-content/uploads/2018/09/lubogoszcz/9.jpg)
![](http://projektyprzygodowe.pl/wp-content/uploads/2018/09/lubogoszcz/10.jpg)
![](http://projektyprzygodowe.pl/wp-content/uploads/2018/09/lubogoszcz/11.jpg)
Lubogoszcz – Mszana Dolna (zielony szlak)
Po około 15 minutach zaczynamy zejście. Przez chwilę wahamy się nad wyborem trasy. Zarówno zielony, jak i czerwony szlak prowadzą do centrum Mszany. Decydujemy się jednak na ten pierwszy, aby nie powtarzać kawałka, którym szliśmy przed chwilą.
Wracamy się jakieś 200 metrów i przez dużą, zieloną strzałką skręcamy w lewo. Dalej jest nieco bardziej strome, choć niedługie zejście południowym zboczem góry. Ścieżka jest pełna kamieni, a przez zbliżającą się jesień, miejscami również mokrych liści. Schodzimy więc ostrożnie i bez pośpiechu.
![](http://projektyprzygodowe.pl/wp-content/uploads/2018/09/lubogoszcz/12.jpg)
![](http://projektyprzygodowe.pl/wp-content/uploads/2018/09/lubogoszcz/13.jpg)
Po chwili znów robi się płasko, choć miejscami także trochę błotniście, co od czasu do czasu wymaga zbaczania ze szlaku i omijania podmokłych odcinków.
Mija kilka minut i ponownie musimy wytracać wysokość. Znów są kamienie, znów trzeba ostrożniej. Natrafiamy także na pierwszych tego dnia ludzi na szlaku. Nie są to jednak turyści, a raczej lokalni grzybiarze. Jest co zbierać, sami też trafiliśmy na wiele imponujących okazów (niestety nie wiedząc, czy w ogóle nadających się do zjedzenia).
![](http://projektyprzygodowe.pl/wp-content/uploads/2018/09/lubogoszcz/17.jpg)
Docieramy do końca zbocza. Mijamy szlaban broniący wjazdu do lasu i zaczynamy marsz wśród domków letniskowych. Przeważnie takie odcinki są już nudne i potrafią się ciągnąć w nieskończoność, jednak ten jest całkiem fajny. Przed sobą mamy rozległy widok na okoliczne szczyty i pagórki, głownie w Beskidzie Wyspowym i Makowskim. Pogoda dopisuje, o zmęczeniu nie ma jeszcze mowy, więc po prostu idziemy spokojnie ciesząc się końcówką lata i miłym dla oka krajobrazem.
![](http://projektyprzygodowe.pl/wp-content/uploads/2018/09/lubogoszcz/18.jpg)
![](http://projektyprzygodowe.pl/wp-content/uploads/2018/09/lubogoszcz/19.jpg)
![](http://projektyprzygodowe.pl/wp-content/uploads/2018/09/lubogoszcz/20.jpg)
Kocówka trasy to już przejście przez typowo miejską zabudowę. Najpierw docieramy do centrum, a później kierujemy się na dworzec, gdzie kończymy wędrówkę. Tym razem powrót nie stanowi problemu. Autobus przyjeżdża punktualnie po ledwie kilkunastu minutach oczekiwania.
Podsumowanie i mapa trasy
Wszystko poszło zgodnie z założeniami. Ładna pogoda, krótka trasa, aktywny wypoczynek zamiast kumulowania zmęczenia. Do mieszkania wróciliśmy już przez 13-stą, więc zostało jeszcze sporo dnia na inne sprawy.
Za to lubię Beskid Wyspowy. Można łatwo dojechać, przejść się ładną trasą, wrócić i ciągle mieć dużo czasu. Pełno tam ciekawych propozycji na lekkie, jednodniowe wycieczki. Przy długim dniu i dobrej organizacji czasu można się nawet wybierać w tygodniu (przykładem może być moje niedawne wejście na Szczebel).
Trasę na Lubogoszcz mogę polecić każdemu, kto szuka propozycji takiej właśnie niezbyt wymagającej wycieczki. To jedna z tych najłatwiej dostępnych z Krakowa gór, na której byłem już kilka razy, i gdzie pewnie będę jeszcze wracał w przyszłości.