Łysica i Skała Agaty – szlak od Świętej Katarzyny
Łysica, zwana też Górą Świętej Katarzyny to niezbyt wysoki, mierzący 614 metrów szczyt położony w Górach Świętokrzyskich. Ze względu na łatwą dostępność oraz przynależność do Korony Gór Polski cieszy się jednak bardzo dużą popularnością. W tym tekście znajduje się opis wejścia na jej oba wierzchołki, po czerwonym szlaku od miejscowości Święta Katarzyna.
Ochotę, aby wybrać się na taką wycieczkę miałem od naprawdę długiego czasu. Nigdy wcześniej nie byłem w Górach Świętokrzyskich, i choć zarówno urodą, jak i trudnościami mocno odbiegają one od moich ukochanych Tatr, czasem lubię odwiedzić też takie miejsca. Ot, po prostu pochodzić sobie jakimś ładnym szlakiem, bez zwracania uwagi na każdy krok i ciągłego myślenia o nawigacji w nieznanym terenie.
Niestety, do tej pory z tamtym regionem nie było mi po drodze. A to miałem inne priorytety, a to nie chciało się spędzać wielu godzin w aucie, by w mniej niż połowę tego czasu obrócić w górę i w dół. W końcu jednak przyszła majówka, której jeden dzień postanowiłem poświęcić na taki właśnie wyjazd. I choć faktycznie więcej siedzieliśmy w samochodowych fotelach niż chodzili po szlaku, myślę że warto było to zrobić.
Łysica i Skała Agaty – podstawowe informacje
Łysina jest najwyższych szczytem najniższego pasma gór Polski, czyli Gór Świętokrzyskich. Mierzy około 614 metrów n.p.m. i posiada dwa wierzchołki. Zachodni nazywa się po prostu Łysicą, wschodni nosi nazwę Skała Agaty (spotyka się też krótszą formę: Agata).
Mimo niewielkiej wysokości i niemal braku widoków ze szczytu, Łysicę odwiedzają tłumy turystów. Sporą zasługę mam tutaj fakt bycia najwyższą górą w okolicy, a także przynależność do tak zwanej Korony Gór Polski, czyli grupy najwyższych szczytów każdego z polskich pasm górskich.
Problem tylko w tym, że nie do końca wiadomo, które miejsce uważać za szczyt. Jeszcze parę lat temu, za najwyższy punkt Łysicy uważany był wierzchołek zachodni, gdzie mieści się kilkumetrowy krzyż, kilka ławek do odpoczynku, skrzynka z pieczątką oraz tablica z drogowskazami. W 2019 roku okazało się jednak, że kilkadziesiąt centymetrów więcej na wierzchołek wschodni, czyli Skała Agaty. Ten drugi znajduje się w lesie, kawałek od szlaku i nie oferuje wiele więcej niż widok na fragment gołoborza.
Gdzie więc iść, by faktycznie zdobyć Łysicę? Najlepiej w oba miejsca. Nie jest to zresztą trudne, gdyż dzieli je około 10 minut łatwego marszu. Większość turystów zostaje jednak na wierzchołku zachodnim, nie zawsze zdając sobie sprawę, iż niedawno odebrano mu status głównego.
Przez Łysicę przebiega znakowany na czerwono szlak turystyczny (mierzący niemal 100 kilometrów Główny Szlak Świętokrzyski). Górę da się zdobyć od zachodu lub wschodu, choć zdecydowanie bardziej popularny jest ten pierwszy wariant. Trasa od miejscowości Święta Katarzyna jest krótka, łatwa i dobrze przygotowana pod ruch turystyczny. Szlak został nie tylko świetnie oznaczony, ale też posiada sporo schodów, barierek i miejsc do odpoczynku. Samo przejście na szczyt i z powrotem można zrobić w niecałe dwie godziny.
Łysica znajduje się na terenie Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Wejście tam jest więc płatne i obecnie kosztuje 8 zł za bilet normalny oraz 4 zł za ulgowy. Da się za to znaleźć darmowy parking. Największy jest chyba ten położony przy ulicy Kieleckiej, w pobliżu punktu informacji turystycznej.
Wejście na Łysicę i Skałę Agaty – relacja z wycieczki
Dojazd do Świętej Katarzyny
Na ten wypad wybieramy się w dwie osoby. Startujemy z Krakowa około 6:00, bez większego problemu przebijamy się przez miasto i ruszamy w stronę Kielc. Do Świętej Katarzyny wjeżdżamy od południa, drogą 752, po około 2,5 godzinie jazdy.
W centrum mijamy łatwo rozpoznawalny klasztor i zaczynamy rozglądać się za skrętem na wspomniany we wcześniejszym rozdziale parking. Chwilę później znajdujemy odpowiedni, dobrze oznaczony zjazd i zostawiamy samochód. O tej porze tłumów jeszcze nie ma, choć parę godzin później problem z miejscem mógłby stać się realny.
Łysica – czerwony szlak od Świętej Katarzyny
Z parkingu wychodzimy na główną drogę miejscowości i skręcamy w prawo. Po przejściu około 200 metrów, dostrzegamy drogowskaz na Łysicę, który kieruje nas na drugą stronę ulicy. Tam z kolei trafiamy na tabliczkę czerwonego szlaku, która informuje nas, że wejście na szczyt powinno zająć około godziny.
Przez chwilę idziemy w pobliżu Klasztoru Sióstr Benedyktynek, później zbliżamy się do lasu. To tam zaczyna się granica Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Wstęp jest płatny i obecnie (stan na maj 2022 roku) kosztuje 8 złotych za bilet normalny i 4 złote za ulgowy. O tej porze, kasa jest jednak zamknięta, więc jedyną opcją legalnego wejścia jest zakupienie wejściówek przez internet, zgodnie z instrukcją wiszącą na jednej z tablic.
Tuż za budynkiem kasy znajduje się skręt w stronę grobu Żołnierzy AK poległych podczas II Wojny Światowej. Leży on bardzo blisko szlaku, więc postanawiamy tam odbić i zobaczyć, co się da. Później wracamy na szutrową drogę i kontynuujemy marsz wgłąb lasu.
Po paru pojedynczych minutach marszu trafiamy na kolejne atrakcje. Z lewej stronie mijamy kamienny pomnik Stefana Żeromskiego, z prawej źródło Świętego Franciszka wraz z drewnianą kapliczką. Przy tej ostatniej stoi też kilka ławek, więc w razie czego, łatwo sobie tu zrobić chwilę przerwy.
Kawałek za kapliczką szlak zmienia się z utwardzanej drogi w drewniane schody. Idzie się po tym łatwo, choć moim zdaniem, nieco odbierają urok górskiego spaceru. Niedługo potem stopnie znikają, jednak ich miejsce zajmują drewniane barierki, które budzą we mnie podobne odczucia.
W pewnej chwili, po prawej stronie szlaku mijamy kolejny element tutejszej infrastruktury turystycznej. Tym razem przybiera on formę niewielkiej, zadaszonej wiaty, gdzie można zarówno odpocząć, jak i znaleźć schronienie przed niespodziewanym deszczem.
Minąwszy wiatę docieramy do punktu, który na tabliczce opisano jako Kolano. Szlak skręca tu w lewo, a jeden z drogowskazów informuje, że do szczytu zostało 30 minut. Wygląda więc na to, że połowę drogi na Łysicę mamy już za sobą.
Dalszy fragment trasy jest wolny od drewnianych ułatwień. Podchodzimy niezbyt stromym zboczem, po częściowo kamienistym podłożu. Póki co, cały czas poruszamy się w lesie, więc na widoki raczej nie ma co liczyć. W sumie, to tak zostanie już do samego końca.
Po chwili znów wracają schodki, choć na szczęście, nie ma ich zbyt dużo. Mija parę pojedynczych minut i znów chodzimy po naturalnym podłożu. Tym razem jest ono jednak bardziej kamieniste. Głazów jest sporo, a niektóry bywają śliskie. Po deszczu lepiej zachować tu wzmożoną ostrożność.
Jedną z atrakcji Gór Świętokrzyskich są gołoborza, czyli stoki pokryte warstwą średniej wielkości kamieni. W przeciwieństwie do znanych z Tatr piargów, tu nie ma jednak drobnego żwiru. Na takie gołoborze można się również natknąć wchodząc na Łysicę. Nie są one jednak zbyt duże.
Po przejściu jeszcze kawałka zauważamy, że nachylenie zbocza zaczyna maleć. Czyżby to już okolice wierzchołka? Wkrótce, pomiędzy drzewami dostrzegamy grupę osób stojącą w jednym miejscu. Chwilę później dostrzegamy też kilkumetrowy krzyż, co ostatecznie rozwiewa wątpliwości. Szybko poszło – licząc od startu z parkingu, weszliśmy tutaj w niecałe 50 minut.
Widoki z zachodniego wierzchołka Łysicy są bardzo ograniczone. Poza kawałkiem horyzontu widocznego między drzewami (zdjęcie poniżej) wszystko inne przesłonięte jest lasem. Ładne panoramy na pewno nie są główną atrakcją tego miejsca. Co więc jest? Dla większości chyba niewielka skrzynka z pieczątką, potwierdzającą zdobycie tego najniższego szczytu Korony Gór Polski. Są momenty, że do tej czynności ustawiają się nawet kolejki.
Oprócz wspomnianego krzyża i pieczątki, na szczycie jest również kilka ławek, tablica informacyjna i kilka drogowskazów informujących o dalszym przebiegu czerwonego szlaku. My robimy tutaj chwilę przerwy, po czym ruszamy dalej, w stronę wschodniego wierzchołka góry.
Skała Agaty – przejście od Łysicy
Odległość między Łysicą a Skałą Agaty wynosi około 700 metrów. Większość tego odcinka pokonujemy wygodną, leśną ścieżką, gdzie najpierw trzeba delikatnie zejść, a potem odzyskać te kilka wytraconych metrów. W końcu docieramy do tabliczki z nazwą drugiego wierzchołka, jednak on sam wcale nie znajduje się w tym miejscu.
Aby dotrzeć w faktycznie najwyższe miejsce, kawałek za pokazaną powyżej tabliczką odbijamy w lewo i skręcamy między drzewa. Po w miarę wyraźnej, choć niezbyt szerokiej ścieżce idziemy krótką chwilę przez las i w końcu docieramy do kilkumetrowej skałki. Dostanie się na jej szczyt również nie sprawia większych problemów.
Po wejściu na najwyższy możliwy punkt odbijamy jeszcze na chwilę w lewo i przechadzamy się skrajem innego gołoborza. Tutejsze jest odrobinę większa niż to oglądane wcześniej z Łysicy, choć wielkiej różnicy nie ma. Potem zawracamy i nieco inną ścieżką szybko dochodzimy do szlaku.
Powrót na Łysicę i zejście do Świętej Katarzyny
Skręcamy w prawo i zaczynamy drogę powrotną. Będzie to dokładnie ta sama trasa, którą wchodziliśmy, a więc nic szczególnie oryginalnego, ale naprawdę ciężko tu o jakąś alternatywę. Zrobienie pętli przy pomocy szlaków jest niemożliwe, a pójście dalej wymagałoby później albo kombinowania z powrotem komunikacją publiczną, albo długiego spaceru przez kilka okolicznych wsi.
Powrót na Łysicę zajmuje nam parę pojedynczych minut. Nie było nas tu nie dłużej niż pół godziny, jednak to wystarczyło, by liczba przebywających na szczycie osób znacznie wzrosła. Później będzie jeszcze „gorzej”, więc jeśli ktoś pragnie spokoju, niech ruszy albo wcześnie rano, albo poza weekendem.
Tym razem postanawiamy się tu nie zatrzymywać i od razu ruszamy dalej. Chwilę później zbocze zaczyna się robić bardziej strome, a my przechadzamy się po kamienistym podłożu. Potem na chwilę wracają schody, a za nimi teren nie wymaga już tyle uwagi.
Dość szybko docieramy do Kolana, które stanowi półmetek zejścia. Tu, zgodnie z kierunkiem szlaku, skręcamy w prawo i kontynuujemy wytracanie wysokości. Mijamy wiatę, potem trafiamy między barierki, a za nimi na ostatnią już porcję schodów.
Ostatni fragment szlaku jest już dość płaski. Idąc po wygodnej, utwardzanej drodze mijamy źródło Świętego Franciszka, pomnik Żeromskiego i kilka innych atrakcji. Powoli zmierzamy w stronę kas, gdzie kolejka chętnych oczekuje na możliwość zakupu wejściówki.
Po opuszczeniu lasu, a wraz z nim terenu Świętokrzyskiego Parku Narodowego, mijamy klasztor i w parę minut docieramy do głównej drogi Świętej Katarzyny. Tam skręcamy w prawo, idziemy około 200 metrów chodnikiem i po niecałych dwóch godzinach od startu docieramy na parking.
Łysica i Skała Agaty – podsumowanie
Faktycznie, była to wycieczka z serii „dłużej się jedzie, niż idzie”. Liczyliśmy się z tym, ale i tak nie żałujemy. Fajnie było w końcu wybrać się w Góry Świętokrzyskie, bo choć po górach szlajam się już niemal dekadę, tam jeszcze nie miałem okazji zawitać. A okazuje się, że mimo braku trudności i wysokości, w nich też można trafić na parę atrakcji i aktywnie spędzić trochę czasu. Nie jest to zresztą żadnym zaskoczeniem – ładne, warte uwagi miejsca można znaleźć w absolutnie każdych górach.
Komu więc polecać wejście na Łysicę? Raczej nie osobom, które szukają w górach wyzwań, dzikości czy spokoju. To naprawdę łatwy szczyt, w dodatku bardzo popularny i dobrze przygotowany pod możliwości nawet bardzo początkującego turysty. Nieźle nadaje się na krótki spacer do lesie, być może połączony z poznawaniem nowej okolicy, a także do „zaliczenia” w ramach zdobywania Korony Gór Polski. Bo jednak gdyby nie ona, to dla większości ten szczyt nie byłby nawet w połowie tak atrakcyjny, jak jest obecnie.