Nielepice – szlaki, bunkry, kamieniołom i inne atrakcje
Nielepice to niewielka wieś położona na terenie Tenczyńskiego Parku Krajobrazowego, po północno-zachodniej stronie Krakowa. Znajduje się w malowniczej, pełnej przeróżnych atrakcji okolicy. W pobliżu wsi wytyczono kilka szlaków turystycznych, które postanowiłem dziś przejść. Co udało mi się na nich znaleźć?
Po sobotnim, nieco ambitniejszym wyjeździe w Beskid Śląski, niedzielę postanowiłem przeznaczyć na włóczenie się w bliższej okolicy. Wybór padł na leżącą niedaleko Krakowa wieś Nielepice oraz 3 wytyczone w jej okolicach szlaki turystyczne. Od jakiegoś czasu miałem zresztą rozgryzioną logistykę i atrakcje takiej wycieczki. Nadszedł więc czas, by wdrożyć ten plan w życie.
Nielepice – szlaki turystyczne i inne atrakcje
W centrum Nielepic krzyżują się trzy szlaki turystyczne: czarny, poprowadzony między pobliskimi miejscowościami Brzoskwinia i Rudawa, zielony, zataczający pętlę po zachodnich terenach wioski oraz niebieski, który również odwiedza kilka wartych uwagi miejsc w najbliższej okolicy. Są to raczej krótkie, lokalne trasy. Wszystkie mierzą po parę kilometrów i ich przejście to raczej propozycja na krótki spacer niż jakąś większą wycieczkę.
Przemierzając tutejsze szlaki można trafić na parę ciekawych atrakcji. I choć żadna z nich nie jest pewnie niczym spektakularnym, to łącznie sprawiają, że może być warto spędzić tu parę godzin. Na terenie oraz w pobliżu Nielepic znajdziemy między innymi powojenne bunkry, niewielką jaskinię, ciekawy park w centrum, kamieniołom, trochę wapiennych skałek, wzgórze z krzyżem, parę punktów widokowych i mnóstwo leśnych ścieżek.
Dojazd z Krakowa
Bezpośrednio do Nielepic jeździ podmiejski autobus z numerem 258. Niestety, niezbyt często. W tygodniu raz na godzinę lub dwie, weekendami jeszcze rzadziej. Kursy startują z zachodniej dzielnicy Bronowice, więc pewnie tam też będzie trzeba się najpierw dostać.
Duża łatwiej dotrzeć do bliskiej Rudawy i podejść stamtąd kawałek. Do wyboru są jeżdżące dość często pociągi (krótko i długodystansowe) oraz mnóstwo prywatnych busów, poruszających się po drodze krajowej 79. W celu opracowania logistyki podkrakowskiej wycieczki mi pomagają zawsze portale jakdojade.pl oraz e-podroznik.pl.
Dla zmotoryzowanych jest oczywiście opcja własnego dojazdu. W centrum miejscowości, praktycznie tuż przy szlakach, znajduje się bezpłatny parking.
Szlaki w pobliżu Nielepic – opisy przejść
Zielony szlak okrężny „Wokół Nielepic”
Można go uznać za główny tutejszy szlak. Jest najdłuższy (7,3 kilometra długości) i odwiedza większość z atrakcji okolicy. Przejście tej trasy zajmuje około 2 – 2,5 godziny i wymaga pokonania nieco ponad 230 metrów podejść.
Wycieczkę zaczynam przy parku w centrum Nielepic. Jak ktoś ma więcej czasu, to może wpaść i rozejrzeć się po jego terenie. Jest tu niewielka scena, fontanna, parę tablic pamiątkowych, ławki, mapki i stół do ping-ponga. Całkiem przyjemne, niedawno odnowione miejsce.
Zielonym szlakiem postanowiłem iść w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, więc spod parku ruszam na zachód wzdłuż głównej ulicy miejscowości. Po chwili skręcam jednak w jakąś boczną drogę i po brukowanej nawierzchni przechadzam się wzdłuż jednorodzinnej zabudowy.
Kawałek dalej ponownie skręcam i jeszcze chwilę idę po asfalcie. Zaczynam schodzić w dół. Po chwili utwardzana nawierzchnia urywa się, a ja trafiam do lasu. Mija jeszcze moment i przy szlaku pojawia się bunkier. Betonowa konstrukcja wystaje kilka metrów nad ziemię i wygląda na całkiem nieźle zachowaną.
No cóż, trzeba się temu nieco lepiej przyjrzeć. Schodzę ze szlaku i zaczynam oględziny. Odnajduję dwa wejścia, niestety przez oba raczej nie da się przejść – są zasypane niemal na całej wysokości. Pozostaje mi więc obejść konstrukcję dookoła, zrobić kilka zdjęć i ruszyć dalej.
Ale zaraz! Przecież na mapie zaznaczone były 3 bunkry. Gdzie są więc pozostałe? Kojarzę, że jakiś powinien być po drugiej stronie szlaku. Przez parę minut przeszukuję tamten umiarkowanie zarośnięty teren, ale niestety bez rezultatu.
Wracam na szlak. Po drodze, w oczy rzuca mi się wydeptana ścieżka prowadząca na pobliskie wzgórze. Dojść stroma, ale może warto zajrzeć. Wdrapuję się po błotnistym podłożu, chwilami przytrzymując gałęzi krzaków i małych drzewek. I faktycznie, było warto. Na szczycie, lekko wkopany w grunt, stoi drugi bunkier. Ten również jest w dobrym stanie.
Do środa da się wejść przez oba otwory, jednak stwierdzenie, że w środku jest syf, nie do końca oddaje to, co tam znalazłem. W częściowo zalanym pomieszczeniu pływa dobre kilkaset kilogramów przeróżnych śmieci. Nic tu po mnie, wracam.
Postanawiam dać jeszcze jedną szansę trzeciemu ze schronów. Schodzę ze wzgórza, przecinam ścieżkę, którą prowadzi szlak i wdrapuję się na pagórek po drugiej stronie, by zyskać lepszy widok na okolice. Po chwili dostrzegam bunkier, a właściwie tylko jego dach. Ten jest niemal cały zakopany, więc mogę sobie jedynie pochodzić po betonowym sklepieniu.
Po skończeniu eksploracji ruszam dalej za zielonymi oznaczeniami. Schodzę jeszcze kawałek i docieram na otwarty teren. Skręcam w lewo i wzdłuż płotów kilku gospodarstw idę w kierunku większych ulic.
Teraz czeka mnie około kilometra marszu w terenie zabudowanym. Stopniowo nabieram wysokość, zyskując coraz ciekawe widoki na okolicę. Po kilkunastu minutach zabudowa zaczyna się przerzedzać, a na horyzoncie pojawia duży kompleks leśny.
Asfalt zamienia się w leśną ścieżkę, która prowadzi mnie coraz głębiej pomiędzy drzewa. W pewnej chwili dostrzegam wyraźnie wydeptaną dróżkę odchodzącą w prawo. Prowadzi ona nad skraj pobliskiej kopalni odkrywkowej. Podchodzę kilka metrów pod górę, dalej jeszcze trochę po płaskim i docieram do wielkiej dziury w ziemi.
Teren jest prywatny i z zakazem wstępu, więc oczywiście nie powinienem się zapuszczać zbyt daleko. Z krawędzi odkrywki i tak widać wiele fajnego, więc wystarcza mi przejście się kawałek skrajem urwiska.
Po nacieszeniu oczu tą dziurą pośrodku lasu, wracam na szlak i ruszam dalej. Poruszam się głównie szerokimi, dość wygodnymi ścieżkami. Krajobraz nie oferuje zbyt rozległych widoków, jednak idzie się przyjemnie.
Po kilkunastu minutach docieram do skrzyżowania z oznaczonym na czerwono Szlakiem Tenczyńskim. Moja trasa w tym miejscu ostro zakręca i zaczyna prowadzić na wschód, z powrotem ku centrum wsi. Nim to jednak nastąpi, spędzę w tym lesie jeszcze trochę czasu.
Kolejny kilometr wygląda mniej więcej tak, jak wcześniejszy. Dość płasko, po szerokich ścieżkach i w całkiem miłym otoczeniu. Szlak oznaczony jest całkiem dobrze, więc nie trzeba się szczególnie martwić o pobłądzenie.
Idąc dalej docieram do skrzyżowania z niebieskim szlakiem, który też odprowadza turystę po okolicy Nielepic. Dokładniej przyjrzymy mu się w kolejnym rozdziale. Teraz idę około 200 metrów po wspólnym odcinku obu tras, a przy znajdującym się kawałek dalej punkcie wypoczynkowo – edukacyjnym znów odbijam na samodzielną ścieżkę.
Ta niestety okazuje się rzadziej uczęszczana. Po przejściu kilkudziesięciu metrów trafiam na odcinek zarośnięty krzakami, który wymaga trochę przeciskania się pomiędzy roślinnością. Niektóre gałęzie mają kolce, więc ostrożność jak najbardziej wskazana.
Ten fragment na szczęście nie jest zbyt długi. Mija parę minut i ponownie jestem w przyjemniejszym otoczeniu. Czeka mnie teraz zejście na dno jednego z wąwozów. To ładny teren z licznymi skałkami rozsianymi po obu stronach ścieżki. W jednej z nich znajduje się niewielka, kilkumetrowa jaskinia nosząca nazwę Pańskie Kąty.
Otwór wejściowy jest dobrze widoczny ze szlaku. Podejście do niego jest krótkie, ale ze względu na nachylenie i błoto, może sprawić nieco problemów. Mimo wszystko, sądzę, że warto podejść i zajrzeć do środka.
Do kilkumetrowego korytarza wchodzę w pozycji przykucniętej. Około 2 metry dalej tunel skręca w prawo i zaczyna się zwężać. Ze względu na dwa inne otwory, jaskinia jest częściowo oświetlona. Oba są jednak na tyle małe, że przejście całości byłoby bardzo trudne, o ile w ogóle możliwe.
Po zakończonym zwiedzaniu powracam na dno wąwozu i idę jeszcze chwilę lasem. Później wychodzę spomiędzy drzew, a dookoła pojawiają się kolejne zabudowania miejscowości.
Po paru minutach nawierzchnia zmienia się na asfaltową. Maszeruję chwilę pomiędzy zalesionymi pagórkami, aż docieram do kolejnego skrzyżowania z niebieskim szlakiem. Mijam to miejsce i idę prosto jeszcze jakieś 150, może 200 metrów.
Tam szlak ostro skręca w prawo i po gruntowej drodze zaczynam wspinać na niewielki pagórek. Na jego szczycie trafiam na łąki i tereny rolnicze. Niestety, gdzieś znikają oznaczenia szlaku, więc w nawigacji muszę posiłkować się mapą. W oddali widzę jednak drogę, do której chcę się dostać, więc ostateczności mógłbym po prostu iść przed siebie.
Kilkaset metrów dalej docieram do szutrówki, która skręca na północ i zaczyna prowadzić w stronę centrum wioski. Nim jednak tam dotrę, złożę jeszcze wizytę na skalistym wzgórzu, które leży jakieś 100 metrów od szlaku. Razem ze stojącym tam wysokim krzyżem, stanowi ono symbol Nielepic. Według mapy, pod krzyż prowadzi też zielony szlak, jednak w rzeczywistości na żadne oznaczenia nie trafiłem.
Stojący na szczycie krzyż jest już piątą wersją konstrukcji. Poprzednie ulegały zniszczeniu lub były celowo wymieniane. Oprócz niego, można tu również znaleźć stacje drogi krzyżowej, platformę widokową oraz punkt wypoczynkowy. Kawałek dalej znajdują się inne skałki, popularne wśród lokalnych wspinaczy.
Rozejrzawszy się po okolicy, wracam do głównej drogi i ruszam w stronę centrum. Przechodzę przy paru domach, schodzę kawałek w dół i chwilę później znajduję się już przy parku, spod którego około 2 godziny temu zaczynałem ten spacer.
Niebieski „Szlak Dębowej Góry”
Pora na przejście kolejnego z tutejszych szlaków. Ten jest o wiele krótszy – mierzy 2,7 kilometra i pewnie bez większego problemu można go przejść w ciągu godziny. Nie stanowi jednak pętli, a coś w rodzaju długiego łuku po zachodniej części wioski.
Początek jest zbieżny z trasą oznaczoną na zielono. Po około 300 metrach szlaki się jednak rozdzielają. Niebieski dalej trzyma się głównej drogi i w terenie zabudowanym sprowadza mnie trochę w dół.
Po kilku minutach odbijam w jakąś mniejszą ulicę. Przede mną dwa rozdroża: na pierwszym należy odbić w prawo, później w lewo. Od tej chwili zaczyna się również podejście, które prowadzi mnie w coraz rzadziej zabudowany teren na skraju lasu. To chyba jakaś bogatsza dzielnica, pełna nowoczesnych, zadbanych domków.
Kawałek dalej asfalt się kończy, a ja ruszam dalej polną drogą na skraju lasu. Zbocze po lewej stronie jest dość strome i usiane ciekawymi skałkami. Jeszcze nie wiem, że zaraz przyjdzie mi się na niego wspinać.
Po paru minutach szlak niemal zawraca i teraz prowadzi mnie w przeciwnym kierunku. Z tą jednak różnicą, że wchodzę po zalesionym zboczu i szybko zdobywam wysokość. Otoczenie może się podobać, widoki też coraz ładniejsze. Po długim, miejskim odcinku, w końcu robi się ciekawiej.
Wkrótce zbocze łagodnieje, a szlak ponownie zmienia kierunek. Idę chwilę po wygodnej ścieżce, aż do skrzyżowania z zielonym szlakiem. Tam skręcam w lewo i przez chwilę idę po ich wspólnej trasie.
Parę minut później docieram do Jurajskiego Raju. Taką nazwę nosi tutejszy punkt wypoczynkowy, wzbogacony licznymi tablicami informacyjnymi i treściami edukacyjnymi na tematy przyrodnicze. Niebieski szlak skręca tu na wschód i prowadzi mnie jeszcze chwilę przez las.
Parę minut później dochodzę do kolejnej atrakcji. To ogrodzony barierkami punkt widokowy na Dębowej Górze. Oferuje ciekawy widok na Nielepice oraz okoliczne pagórki i inne miejscowości.
Później zaczyna się zejście – krótkie, ale miejscami nieco strome. Szlak wije się po zboczu, w jednej chwili przeprowadzając mnie pod skałą, z której chwilę temu oglądałem okolicę.
Później trafiam miedzy domy. Szybko pojawia się asfalt, którym przez kilkaset metrów chodzę w dół, do skrzyżowania szlaków. W tym miejscu niebieska trasa kończy się. Do centrum wsi wracam więc po raz kolejny pokonując fragment zielonej.
Czarny szlak Brzoskwinia – Rudawa (Szlak Brzoskwini)
Tę liczącą 4,4 kilometra trasę zaczynam na przystanku w Brzoskwini. Bez problemu odnajduję tabliczkę początkową i ruszam ulicami wsi zgodnie z wyznaczonym przez nią kierunkiem.
Mijam lokalny sklep i kościół. Kawałek dalej skręcam w boczną uliczkę i zaczynam podejście na jeden z pagórków otaczających miejscowość. Nawierzchnia jest w remoncie, więc idę po podkładzie, który niedługo pewnie zostanie przykryty asfaltem.
Stopniowo zyskuję wysokość, a wraz z nią lepszy widok na okolicę. Kawałek dalej kończą się zabudowania, a utwardzona nawierzchnia zmienia w polną drogę, która prowadzi mnie między polami.
Po kilku kolejnych minutach docieram na szczyt wzniesienia, gdzie trafiam na drogowskaz, który kieruje mnie na zejście do Nielepic. Pod nogami pojawia się szuter, którym łagodnie wytracam nabraną chwilę temu wysokość.
Z drogi mam już niezły widok na skałę z krzyżem, którą opisałem przy okazji zielonego szlaku. Po chwili marszu między polami oraz minięciu nielepickiego symbolu, przechodzę kawałek pomiędzy domkami i trafiam do centrum tej wsi.
Przy niewielkim placu z parkingiem znajduje się murowana kapliczka oraz park, który też miałem już okazję opisać w powyższych rozdziałach tego tekstu.
Spod parku ruszam wzdłuż głównej drogi miejscowości razem z dwoma innymi szlakami. Chwilę później czarna trasa odbija w mniejszą uliczkę, a następnie w wąskie, brukowane przejście pomiędzy płotami różnych posesji.
Zaczynam schodzić w dół, mając przez sobą widok na Rudawę i otaczające ją tereny. Kawałek dalej pojawia się asfalt, którym docieram do ruchliwej drogi 79. Tam skręcam w prawo (uwaga na brak oznaczeń) i przez chwilę idę skrajem krajówki.
Maszeruję tamtędy 200, może 300 metrów. Później znów szlak kieruje mnie w boczną drogę prowadzącą do Rudawy. Przechodzę nią nad rzeką o tej samej nazwie, a później idę jeszcze parę minut aż do wiaduktu nad torami. Tam skręcam w prawo i wzdłuż dźwiękoszczelnych ekranów ruszam do wejścia na peron.
Tu oznaczenia czarnego szlaku się urywają. Z mapy wiem jednak, że jego koniec znajduje się po drugiej stronie dworca. Przechodzę więc niedawno otwartym tunelem pod torami i obchodzę budynek (nawet nie wiem czy jest czynny, ale wygląda na popadający w ruinę). I faktycznie, znajduję tam tabliczkę końcową oraz mapkę innych, okolicznych tras.
Podsumowanie
Zacznę może od końca. Czarny szlak mnie rozczarował. Miał mnóstwo asfaltu i chodzenia przez tereny zabudowane. Fragmenty w Brzoskwini i Rudawie były praktycznie pozbawione atrakcji. W Nielepicach było lepiej, ale z kolei te odcinki dublowały się z fragmentami innych, okolicznych szlaków. Myślę więc, że tę trasę można sobie śmiało odpuścić.
Zielony i niebieską są już o wiele ciekawsze. Mi osobiście najbardziej podobał się zielony, który nie dość, że jest dłuższy, to jeszcze pokazuje niemal wszystkie najciekawsze atrakcje okolicy. Centrum Nielepic może się podobać, bunkry były super, podobnie jaskinia Pańskie Kąty, skałka z krzyżem i widoki ze skraju kopalni odkrywkowej. Miło spędzało się również czas na większości z leśnych ścieżek.
Niebieski był krótszy, a przez to stwarzał mniej okazji do zobaczenia czegoś ciekawego. Myślę jednak, że i po nim można zrobić sobie przyjemny spacer. Dla mnie, najfajniejszym fragmentem była wspinaczka zboczem wśród wapiennych skałek oraz odwiedzenie punktu widokowego na Dębowej Górze.
Czy którykolwiek ze szlaków można pokonać wózkiem z dzieckiem?
Zależy jakim wózkiem ;)
Ale w całości raczej nie, bo na każdym są elementy z miękkim, często błotnistym podłożem oraz jakieś nieco bardziej strome podejścia lub zejścia.
Ewentualnie może ten czarny szlak by się udało, ale on jest z kolei najmniej ciekawy.
Jaskinie da się przejść, trochę można się przy tym ubrudzić i trzeba się wspiąć, ale wychodzi się „kominem” górą.
Dzięki za uwagę. W sumie, to chętnie bym się kiedyś powciskał w takie dziury. Ale to raczej w ramach zabawy z kimś bardziej doświadczonym, bo samemu jednak zawsze się boję, że gdzieś wejdę i później nie dam rady wrócić ;)
Moje tereny:) Nielepice są super do wspinaczki zarówno dla amatorów jak i osób szukających mocniejszej cyfry. Bunkry faktycznie strasznie zasyfione, ale szlaki w okolicy godne polecenia. Wogóle Las Zabierzowski, Puszcza Dulowska i otoczenie to bardzo fajna odmiana od zatłoczonych Dolinek Kobylańskiej, Będkowskiej i Bolechowickiej.
Jak będziesz w okolicy to polecam np. czarny szlak Nordic Walking w Krzeszowicach (kółko ok 13 km), skałę z krzyżem i kopalnie.
O widzisz, całego czarnego Nordic Walking chyba jeszcze nigdy nie robiłem, więc może być fajny pomysł na jakiś krótki spacerek kiedyś.